0

Andrzejki z Thomasem i Samanthą

Andrzejkowy plakat
Andrzejkowy – plakat
fot. Materiał prasowy

Na koncert Thomasa Andersa i Samanthy Fox przyjechali widzowie z całej Polski.  Był tam też Roman Soroczyński.

Nie mogę napisać, że 1 grudnia 2018 roku warszawski Torwar pękał w szwach, ale widziałem, że prawie wszystkie miejsca siedzące były zajęte. Mało tego: widzowie przyjeżdżali z różnych stron Polski. Weźmy choćby uczestników jednodniowej (sic!) wycieczki autokarowej ze Szczecinka, której głównym celem był koncert Thomasa Andersa i Samanthy Fox. Widać, że Organizator koncertu – firma High Note Events, działająca pod marką MAKROCONCERT – włożył dużo pracy w spopularyzowanie imprezy.

Samantha Fox
Samantha – Fox
fot. Materiał prasowy

Przed koncertem liczyłem, że energia lat osiemdziesiątych zostanie przekazana, za pośrednictwem najlepszych hitów euro-disco. I nie zawiodłem się. No, trochę zawiódł głos Samanthy Fox. Artystka przepraszała publiczność: gwałtowne ochłodzenie spowodowało, że bolało ją gardło i nie mogła śpiewać w swoim stylu. Ale i tak usłyszeliśmy jej największe przeboje, a wśród nich: Do Ya Do YaNothing’s Gonna Stop Me NowI Wanna Have Some FunI Only Wanna Be with You. Na zakończenie zaśpiewała najbardziej znany swój przebój, Touch Me.

Thomas Anders
Thomas – Anders
fot. Materiał prasowy

Po krótkiej przerwie, podczas której zmieniono instrumenty, na scenę wyszedł Thomas Anders z zespołem Modern Talking Band. Temperatura na Torwarze od razu wzrosła, a w powietrzu zaczęły krążyć feromony. Spora część widzów zaczęła tańczyć. Występ był ilustrowany filmami z teledysków, które zostały nakręcone do piosenek artysty.

Thomasa Andersa potwierdził, że jego wyjątkowo wysoka barwa głosu przenika do wszystkich. Nie bez kozery znawcy twierdzą, że grupa jest drugim (po zespole Scorpions) z najbardziej dochodowych niemieckich towarów muzycznych. Świadczy o tym choćby ponad 120 milionów sprzedanych płyt. Usłyszeliśmy wiele utworów, wśród których największy aplauz uzyskały You’re My Heart, You’re My Soul, Atlantis Is Calling, Sexy Sexy Lover, Geronimo’s Cadillac czy – nawiązujący do flamenco – No Face, No Name, No Number. Na zakończenie zaśpiewał z publicznością Cheri Cheri Lady, a na bis zabrzmiał Brother Louie.

Na zakończenie refleksja innej natury. Otóż, w ostatniej relacji z Torwaru narzekałem na brud pojawiający się w tym ośrodku. Nie mam złudzeń, że moja uwaga miała moc sprawczą, jednak z przyjemnością zauważyłem różnicę. W toaletach było czysto, po widowni chodziły osoby, które zbierały różne odpadki, rzucane – niestety – przez niektórych widzów. Można? Można.

Nie wiem, jak inni widzowie, ale ja wracałem do domu „ w towarzystwie” Cheri Cheri Lady.

11 grudnia 2018 18:31
[fbcomments]