0

Edward Snowden

reż. Oliver Stone
Snowden – reż. Oliver Stone
fot. Materiały prasowe

Legendarny reżyser z już prawie legendarnym tematem. Z tych dwóch legend wyszedł film co najwyżej przeciętny.

„Bohater czy zdrajca?” – znane Polakom w stosunku do innej osoby pytanie zadawane jest w Stanach Zjednoczonych od 2014 roku odnośnie młodego pracownika amerykańskich agencji wywiadowczych, który zdecydował się upublicznić ściśle tajne dokumenty w celu powstrzymania rosnącej fali inwigilacji społeczeństwa. Temat wręcz wymarzony filmowo, a zjadła sobie na nim zęby już dokumentalistka Laura Pitras, której dokument nagrodzony Oscarem „Citizenfour” jest przegadany i wręcz nudny. Teraz z tematem nie poradził sobie sam Oliver Stone, twórca ikon amerykańskiego kina: „Pluton„, „Urodzony 4 lipca„, „Wall Street„, „JFK„, „World Trade Center„. W świecie dostępu do informacji nie wystarczy opowiedzieć historię, trzeba jeszcze nią zainteresować widza i zaproponować własną interpretację wydarzeń. Bo suche fakty można przeczytać w pół godziny w Internecie. Bez potrzeby siedzenia cztery razy dłużej na  sali kinowej.

Aż przykro patrzeć jak Oliver Stone mota się nie dając odpowiedzi na żadne kluczowe pytanie. Ani co skłoniło Edwarda do, w końcu śmiertelnie niebezpiecznego i zmieniającego jego dostatnie życie, czynu, ani kto jest odpowiedzialny za nakręcenie spirali inwigilacji. Stone wrzuca do swojego filmu i poprzedniego Prezydenta USA (George W. Bush) i obecnego (Obamie zarzuca chyba nie spełnienie obietnicy zaprzestania łamania prawa), a nawet pojawia się najbliższy w krótkiej migawce. Są u Stone’a i Władimir Putin i Angela Merkel. Znudzony fabułą polski widz może jedynie czuć rozczarowanie, że nikogo z naszego kraju nie pokazano.

Historia Snowdena jest opowiedziana w formie retrospekcji, niezwykle szczegółowo i zdecydowanie zbyt „informatycznie”. Trudno nie pogubić się w tych wszystkich wypluwanych z ekranu informacji o aplikacjach, programach, technikach. Może dla informatyka jest to na tyle fascynujący świat, że ta szczegółowość go urzeknie, ale dla przeciętnego zjadacza chleba to dawka zdecydowanie zbyt duża. Szczególnie, że ciągnie się ponad 2 godziny. Już samo skrócenie tego filmu do rozsądnych ram czasowych mogłoby zapewnić dużo lepszy odbiór. Ale widać zbytnie przywiązanie reżysera do tworzenia dzieł rozwleczonych do granic możliwości.

Nie oznacza to wszystko że „Snowden” Stone’a jest dziełem nieudanym w każdym elemencie. Jest wiele naprawdę magnetyzujących scen, szczególnie wtedy gdy reżyser pokazuje coś innego na ekranie, niż techniczno-informatyczne „rozkminki”. Całkiem udanie poprowadzony jest na przykład wątek związku miłosnego Snowdena, w dodatku upiększony uroczą Shailene Woodley.

reż. Oliver Stone
Snowden – Joseph Gordon-Levitt i Shailene Woodley
fot. Materiały Prasowe

A prawdziwym majstersztykiem jest rola Josepha Gordona-Levitta, który wręcz utożsamia się z odgrywaną postacią Snowdena.

reż. Oliver Stone
Snowden – Joseph Gordon-Levitt
fot. Materiały prasowe

Ocena 5/10

Zwiastun:


Snowden – polski zwiastun

22 listopada 2016 13:19
[fbcomments]