0

Obrońcy Demokracji

reż. Antoine Fuqua
Siedmiu Wspaniałych – Vincent D'Onofrio, Martin Sensmeier, Manuel Garcia-Rulfo, Ethan Hawke, Denzel Washington, Chris Pratt and Byung-hun Lee star in Columbia Pictures
fot. Materiały Prasowe

W Multikinie przedstawiciel rzadko ostatnio goszczącego w kinach gatunku – westernu, w jednej z najbardziej popularnych historii „Siedmiu wspaniałych”.

Czasy popularności westernu minęły. Zapewne bezpowrotnie. Co raz mniej kinomanów wspomina doświadczenie niedzielnego, rodzinnego oglądania prezentowanych w polskiej telewizji filmów z tego gatunku. Jednym z klasyków było „Siedmiu wspaniałych” z 1960 roku – film w reżyserii Johna Sturgesa oparty na powstałym sześć lat wcześniej dziele mistrza japońskiego kina Akiry Kurosawy. Historia o, z pozoru niewykonalnej, misji siedmiu kowbojów motywowanej przywróceniem ładu i porządku w ubogiej, górniczej wiosce.

Współcześnie gatunek westernu co bardziej odchodzi do lamusa, ale jednak pojawiają się próby wskrzeszenia, albo przynajmniej przypomnienia. I czynią to także najbardziej cenione nazwiska reżyserskie, takie jak Clint Eastwood, czy Quentin Tarantino. Odświeżenia historii „Siedmiu wspaniałych” podjął się natomiast Antoine Fuqua, którego jak do tej pory szczytowym sukcesem był „Dzień próby” z 2001 roku – film który przyniósł Oscara dwóm aktorom: Denzelowi Washingtonowi oraz Ethanowi Hawke. Obaj zostali także w tym przypadku zaangażowani przez Fuqua, co było jednym, ale nie jedynym elementem sukcesu.

Fuqua znakomicie zdaje sobie sprawę, że we współczesnym kinie nie wystarczy dobra historia, należy jeszcze nią zainteresować widza, a przede wszystkim dobrze zrealizować. Rozpoczyna więc od precyzyjnego przedstawienia przedmiotu zadania (bardzo dobra wprowadzająca w nastrój scena przejęcia miasteczka przez złoczyńców) oraz procesu rekrutacji. Co prawda trochę zajmuje to czasu, ale za to cała tytułowa siódemka ma swoją charakterystykę, a widz ma powody żeby zainteresować się powodzeniem wytyczonego im zadania (z pozoru – jak w pierwowzorze, niemożliwego, z czego zresztą wszyscy zdają sobie sprawę).
Jak już wiemy kto, to dowiadujemy się jeszcze dokładniej dla kogo. Mieszkańcy miasteczka są przedstawieni jako zwykli szarzy zjadacze chleba, niewyuczeni w wojskowym fachu, ale ich nieudolność wzbudza sympatię. A więc warto – w obronie praworządności.

I to wszystko pozwala rozkoszować się samą akcją finałową, która jest najprawdopodobniej najlepiej nakręconą strzelaniną w historii kina. A jakość realizacyjna tej sekwencji wynika głównie z zastosowania tradycyjnych metod filmowych, bez zbytniego uciekania się do wygodnego tworzenia rzeczywistości w komputerze. Faqua radzi sobie dzięki znakomitej pracy operatora (Mauro Fiore), sprawnemu montażowi (John Refoua), muzyce (Simon Franglen i James Horner), a przede wszystkim realizacji dźwięku.

„Siedmiu wspaniałych” nie przyczyni się co prawda do powrotu mody na westerny, ale jest filmem wartościowym samym w sobie. Znakomicie się to ogląda, zarówno widzom pamietających niedzielne telewizyjne seanse, jak i tym którzy do kina chodzą głównie podziwiać wymyślne komputerowe efekty specjalne.

Ocena 7/10

Siedmiu Wspaniałych – zwiastun

27 września 2016 18:08
[fbcomments]