0

Półmetek Festiwalu Singera

Polskie tango show – wykonawcy
Polskie tango show – wykonawcy
fot. Małgorzata Moryc

Minął półmetek XVI Festiwalu Warszawa Singera. Wydarzenia z wtorku i środy relacjonuje Roman Soroczyński.

Minął półmetek XVI Festiwalu Kultury Żydowskiej, znanego pod nazwą Warszawa Singera. Z konieczności opisuję tylko niektóre imprezy.

Niewątpliwie duże zainteresowanie wywołał wtorkowy koncert otwierający szóstą edycję Singer Jazz Festival – integralnej części Festiwalu Kultury Żydowskiej. W roli zespołu otwierającego Jazzową Warszawę Singera wystąpił Kuba Stankiewicz Quartet. W Synagodze im. Nożyków artyści zaprezentowali aranżacje muzyki Romana Statkowskiego – wybitnego, choć stosunkowo mało znanego, polskiego kompozytora z przełomu XIX i XX w. Żeby jednak nic nie było zbyt oczywiste, pierwszym zagranym utworem była Miłość Ci wszystko wybaczy Henryka Warsa. Wprawdzie była to – jak wszystkie utwory – wersja instrumentalna, ale nie bez kozery będzie przypomnienie, iż autorem słów do tej piosenki był Julian Tuwim.

Kuba Stankiewicz Quartet znakomicie popularyzuje twórczość wybitnych polskich kompozytorów muzyki filmowej, których twórczość miała olbrzymi wpływ na rozwój światowej muzyki jazzowej (Victora Younga, Bronisława Kapera oraz Henryka Warsa). Teraz przyszła pora na przypomnienie osoby, która miała niebagatelny wpływ na twórczość niektórych z nich. Stąd dalsza część koncertu zawierała między innymi – opracowane w idiomie jazzowym – fragmenty opery Maria, do której na początku XX wieku (premiera – 1 marca 1906 roku w Warszawie) Roman Statkowski napisał libretto. Autorem jazzowego opracowania był lider zespołu, Kuba Stankiewicz (fortepian), któremu dzielnie sekundowali: Maciej Sikała (saksofon tenorowy i sopranowy), Wojciech Pulcyn (kontrabas), Sebastian Frankiewicz (perkusja).

Anna Dereszowska i Sawars Tango Orquestra
Anna Dereszowska – i Sawars Tango Orquestra
fot. Małgorzata Moryc

Niemal równocześnie, w Teatrze Kwadrat, prezentowany był inny rodzaj muzyki. Podczas koncertu Polskie tango show – jak za dawnych lat tytułowe tango było prezentowane w różnorodny sposób.

Sawars Tango Orquestra – w składzie: Grzegorz Lalek (skrzypce), Piotr Kopietz (bandoneon), Mirosław Feldgebel (fortepian) i Sebastian Wypych (kontrabas, kierownictwo artystyczne) – rozpoczęła od Libertango Astora Piazzolli. Królowały jednak tanga polskich kompozytorów – miedzy innymi Jerzego Petersburskiego, Henryka Warsa i Henryka Kuźniaka. Wersje instrumentalne przeplatane były wokalem Anny Dereszowskiej.

Przyznam, że początkowo artystka nie zachwyciła mnie.
Jednak Tango Milonga, Ta ostatnia niedziela (nazywana czasem „tangiem samobójców”) i Jeszcze raz Vabank – zaśpiewane głosem o ciemnej barwie – były wspaniałe. Nie wiem, czy jest to kwestia „rozgrzania” głosu czy tonacji tych utworów, niemniej zostały one nagrodzone przez publiczność gorącymi oklaskami. Nic dziwnego zatem, że podczas bisu (Maria de Buenos Aires) artystka zrewanżowała się za życzliwe przyjęcie i zeszła na widownię.

Koncert był spinany wierszami o tangu, które – jak zwykle, ze wspaniałą dykcją! – recytował Andrzej Seweryn. Ileż w nich było ekspresji, erotyzmu oraz miłości, a zarazem rozpaczy!

Andrzej Seweryn recytuje
Andrzej Seweryn – recytuje
fot. Roman Soroczyński

Jeśli dodać do tego piękne tańce mistrzów tanga, Anny Iberszer i Piotra Woźniaka, można powiedzieć, że podczas tego koncertu każdy mógł znaleźć jakiś ciekawy element. Czy muszę dodawać, że niżej podpisany był zafascynowany całością?

Mistrzowie tanga – Anna Iberszer i Piotr Woźniak
Mistrzowie tanga – Anna Iberszer i Piotr Woźniak
fot. Małgorzata Moryc

W środę wieczorem na scenie Teatru Kwadrat królował z kolei Marek Dyjak.
Koncert nazwano  Jasminum.

Nie wiem, czy było to nawiązanie do pięknego filmu pod tym samym tytułem, czy nazwa okazjonalnego zespołu (Marek Tarnowski – akordeon/piano, Jerzy Małek – trąbka, Michał Jaros – kontrabas, Sebastian Frankiewicz – perkusja), który towarzyszył artyście.

Dlaczego „okazjonalnego”?
Często zdarza się, że artyści uczestniczą w grze wielu zespołów (w tzw. projektach). Tu dowodem jest choćby perkusista, którego nazwisko wymieniłem w niniejszym artykule dwa razy – przy okazji różnych występów. Osobiście nazwałbym ten koncert (w ślad za radiową „Trójką”) „Minimum słów – maksimum muzyki”.

Marek Dyjak jest niezwykle oszczędny w mówieniu. Za to w piosenkach jego chropowaty głos, który sam nazywa „barowym”, potrafi wywołać dreszcze! Widać, że artysta jest sentymentalnym facetem. Podczas krótkiego koncertu wyśpiewał swoje uczucia wobec wielu osób i sytuacji. Każdy utwór był niezwykle przejmujący: poczynając od Pierwszej miłości i Na krawędzi szkła – poprzez Modlitwę, Rebekę i Balladę szpitalną – aż do Na klęczkach i Jednym szeptem.

Artysta pamiętał, że występuje w ramach Festiwalu Kultury Żydowskiej i na zakończenie zaśpiewał utwór Ta ostatnia niedziela Jerzego Petersburskiego i Zenona Friedwalda, spopularyzowany wcześniej przez niezapomnianego Mieczysława Fogga.

Marek Dyjak podczas koncertu
Marek Dyjak – podczas koncertu
fot. Roman Soroczyński
29 sierpnia 2019 19:38
[fbcomments]