0

Romantyczny wieczór w Łodzi

Il Divo podczas koncertu
Il Divo – podczas koncertu
fot. Jakub Jaecki

Łódzka Atlas Arena była miejscem romantycznych wydarzeń. Kwartet Il Divo obserwował Roman Soroczyński.

20 lipca 2019 roku Atlas Arena w Łodzi, nie po raz pierwszy, stała się miejscem, w którym jedno romantyczne wydarzenie było inspiracją do następnego. Koncert znanego na całym świecie kwartetu Il Divo był okraszony wieloma niespodziewanymi momentami, które polska publiczność zapamięta na długo, a pewna para narzeczonych – do końca życia!

IL Divo i komety
IL Divo – i komety
fot. Jakub Janecki

Il Divo jest prekursorem gatunku określanego mianem classical crossover i doskonale porusza się w meandrach tych brzmień, łącząc śpiew operowy z popem. Zaaranżowane na nowo światowe hity prezentują z klasą i elegancją. Nic więc dziwnego, że kwartet ma na świecie licznych fanów i to grono wciąż rośnie. W Polsce wokaliści nie tylko są dobrze znani za sprawą wcześniejszych koncertów na żywo, ale także z kilku retransmisji telewizyjnych. Ubiegłoroczny występ w Poznaniu na jubileuszu 1050-lecia powstania biskupstwa poznańskiego był pokazany dwa dni później w telewizji, gromadząc milionową publiczność. Teraz Il Divo zaprezentowało swój repertuar po raz szósty w Polsce. Łódź, w której siedem lat temu rozpoczęła się przygoda zespołu z Polską, gościła ich po raz trzeci.

Podziękowanie za 15 lat
Podziękowanie – za 15 lat
fot. Jakub Janecki

Carlos Marin, Urs Toni Bühler, Sébastien Izambard i David Miller występują razem od piętnastu lat. Postanowili świętować wspólną sceniczną działalność wydaną płytą i jubileuszową trasą. Pierwsza część trasy rozpoczęła się już w ubiegłym roku. W tym roku zaśpiewali już na blisko czterdziestu koncertach na dwóch kontynentach, wszędzie wzbudzając zachwyt i uwielbienie głównie damskiej części publiczności. Tak też było w Łodzi. Wieczór rozpoczął się od utworu Hola – hiszpańskiej wersji wielkiego hitu Adele Hello. Zaraz po nim nastąpił inny przebój sprzed lat – Regresa a mi, czyli Unbreak My Heart, nagrany 23 lata temu przez Toni Braxton. Po tak mocno rozpoczętym wieczorze, kolejne minuty nie mogły wypaść gorzej. Wokaliści przywitali się z publicznością (a jakże: po polsku!) i przypomnieli, że dzisiejszy koncert odbywa się z okazji jubileuszu zespołu. Przez cały czas byli zresztą w doskonałych humorach, żartowali i śmiali się razem z publiką. Był to ostatni koncert na trasie TIMELESS  Tour przed przerwą, zatem w Atlas Arenie byli rozluźnieni i kontaktowi.

Wieczór obfitował w kilka zaskakujących momentów. Dzień wcześniej Urs Bühler obchodził urodziny, zatem publiczność zaśpiewała wokaliście Happy Birthday, a następnie polskie Sto lat.

Życzenia urodzinowe od jednej z fanek
Życzenia urodzinowe – od jednej z fanek
fot. Jakub Janecki

Chwilę później – podczas romantycznego utworu Hallelujah – jeden z widzów w pierwszym rzędzie wstał i oświadczył się swojej wybrance. Sytuacja została wcześniej starannie zaaranżowana, wraz z podaniem w odpowiednim momencie kwiatów, które kilka godzin wcześniej kurier dostarczył do hali. Podczas zaręczyn dwaj wokaliści wskazywali ręką na parę, która przeżywała swój magiczny moment.

Oświadczyny przyjęte
Oświadczyny – przyjęte
fot. Jakub Janecki

Po kilku chwilach artyści zaprosili bohaterkę na scenę i specjalnie dla niej zaśpiewali jedną z piosenek. Pani Małgosia nie ukrywała wzruszenia, ale i zespół był pod wrażeniem kobiety. Ze swojej podziwiałem inteligencję i refleks jej narzeczonego, Piotra, który tłumaczył fragmenty rozmowy.

Porwanie narzeczonej
Porwanie – narzeczonej
fot. Jakub Janecki

Il Divo dało popis najpiękniejszych piosenek z całej swojej twórczości. Nie zabrakło takich utworów, jak: Caruso, Besame Mucho, Quien Sera, My Way oraz z ostatniej płyty – All of Me, Unforgettable, Wonderfull World i To et moi. Na wielki finał wybrzmiały z kolei Amazing Grace oraz Time To Say Goodbay.

Carlos Marin na scenie
Carlos Marin – na scenie
fot. Jakub Janecki

Z pewnością tego wieczoru Il Divo dopieściło swoich fanów zgromadzonych w łódzkiej Atlas Arenie. Pod koniec koncertu pozwolono im podejść pod samą scenę, a sami wokaliści rozdawali autografy trzymając w jednej ręce mikrofon, a w drugiej flamaster. To był niezwykły koncert, ponieważ okazał się inny od poprzednich występów Il Divo w Polsce, dużo bardziej żywiołowy, a do tego obfitował w zaskakujące zwroty sytuacji.

Autografy i śpiew
Autografy – i śpiew
fot. Jakub Janecki

Przedstawiciel Agencji Prestige MJM, która zorganizowała koncert, Janusz Stefański powiedział:

To był najpiękniejszy koncert w historii występów Il Divo w Polsce. Zwykle wiemy, czego spodziewać się po występach tego zespołu. Tym razem jednak wokaliści złapali szczególny kontakt z widownią, byli otwarci i bardzo kontaktowi. A to, co zrobili z kobietą, której chwilę wcześniej oświadczył się jej chłopak – było cudowne! Tańczyli z nią na scenie, wypytywali o ślub i byli niesamowici. Myślę, że to było zaskoczeniem nie tylko dla fanów kwartetu, ale także  dla samych artystów.

Artyści dziękują publiczności
Artyści – dziękują publiczności
fot. Jakub Janecki

Zastanawiałem się tylko, dlaczego po raz pierwszy podczas koncertu organizowanego przez Agencję Prestige MJM niezbyt dobrze funkcjonowała akustyka: zwłaszcza, kiedy artyści mówili, ich głosy „odbijały się”. Może to wina nisko zawieszonych kolumn, które dodatkowo zasłaniały część sceny widzom siedzącym wyżej?

22 lipca 2019 08:47
[fbcomments]