0

Rzeczywiste i Imaginacyjne

Rzeczywiste i Imaginacyjne – wystawa
fot. Małgorzata Moryc

Wernisażem i koncertem zainaugurowano wystawę zawierającą wycinki z gazet portretów Żyda Niemalowanego.

Wystawę można obejrzeć w Bibliotece Publicznej i. St. Staszica w Dzielnicy Bielany m. st. Warszawy przy ul. Teodora Duracza (Zbigniewa Romaszewskiego) 19.

Fotogaleria z wernisażu połączonego z koncertem

O wystawie:

Na wystawie XIX-wieczne rytowane portrety Żydów polskich. W większości mieszkających, albo nawet urodzonych w Warszawie. Co jest – jak zwykle, kiedy ma się do czynienia z warszawiakami – źródłem pewnego problemu. Bo – oprócz portretów niewątpliwych Żydów, w pełnym religijnym, społecznym, narodowym czy kulturalnym wymiarze – są też portrety Polaków wyznania mojżeszowego. Albo już tylko pochodzenia żydowskiego.

W konsekwencji są to prawie zawsze portrety: albo sprzymierzonych jakoś tam ze sprawą polską, albo złączonych z nią – emocjonalnie, swoimi poglądami, swoją pracą, swoim życiem – coraz bardziej. Coraz mocniej. Tak dalece jak poszczególni chcieli. I jak potrafili. I jak było to w ówczesnym świecie możliwe.

Czego nie można było lekceważyć: Żydów w Europie środkowej było bardzo wielu: u schyłku XIX w. stanowili w tym regionie już trzeci co do wielkości naród. W tym czasie więcej było tutaj tylko Polaków i Ukraińców, mniej – o jedną trzecią – łącznie Czechów i Słowaków, trzykrotnie mniej – wszystkich Serbów. Przyglądano się więc nad Wisłą Żydom z uwagą. Przyglądano się im wszystkim razem. I wybranym przedstawicielom Narodu Wybranego także.

I właśnie ci ostatni stali się bohaterami wystawy Fundacji Żyd Niemalowany. Skomponowanej z około stu oryginalnych rycin – przeważnie drzeworytów sztorcowych. Przedstawiających wizerunki pięćdziesięciu kilku wybitnych polskich Żydów.

Cieszących się w drugiej połowie XIX wieku, kiedy przyszło im żyć i działać, uznaniem i popularnością. Przynajmniej na tyle, by ich portrety trafiały – czasem wielokrotnie – na łamy ówczesnych polskich pism ilustrowanych. Polskich i zagranicznych. A nawet – i to wcale nierzadko – na pierwsze strony. Jako ilustracje do obszernych – im właśnie poświęconych – biograficznych artykułów. Cover stories.

Których bohaterami byli żydowscy aktorzy, biznesmeni, filantropi, księgarze i wydawcy, lekarze, malarze, muzycy, pisarze, politycy, profesorowie uniwersytetu, rabini, szachiści, uczeni oraz wynalazcy. Zawsze ludzie wywierający tzw. istotny wpływ na…

Za czego miarę można uznać – na przykład – członkostwo w warszawskim Towarzystwie Przyjaciół Nauk; tytuły profesorskie i katedry na warszawskim Uniwersytecie; przyjęcie na specjalnej audiencji przez cara Aleksandra czy królową Wiktorię i księcia Alberta; kandydowanie do nagrody Nobla; złote medale na wystawach światowych w Londynie; dziedziczne szlachectwo Królestwa Polskiego; etc. etc.

Wszystko dobrze zasłużone; np. skonstruowaniem maszyn liczących; wydaniem w ciągu 30 lat ok. 250 pozycji w pięciuset tomach, m.in. Encyklopedii Powszechnej (t. 1-28, 1859-1868), w prace nad którą zaangażowanych było 181 polskich uczonych; budową sieci dróg żelaznych etc. etc.

I jeszcze jedno: lata 1860-1890 to jedyny okres w historii prasy, w którym ilustracje na łamach były oryginalnymi, pełnowartościowymi grafikami. Dziełami autorstwa – zdarzało się dość często w Polsce – najwybitniejszych artystów epoki.

Co, wszystko razem wzięte, pozwala mieć nadzieję, że wystawa portretów wybitnych Żydów polskich i tekstów im poświęconych – zorganizowana nieprzypadkowo kilka miesięcy przed 50-tą rocznicą ważnego wydarzenia, bynajmniej nie zbliżenia, we wspólnej historii Polaków i Żydów polskich – pozwoli mieć nadzieję.

16 grudnia 2017 12:34
[fbcomments]