0

Tarzan po belgijsku

Tarzan: Legenda
fot. Materiały prasowe

Od 1 lipca w kinach kolejna wersja znanej filmowej historii.
Tarzan: Legenda.

Reżyser filmu David Yates, znany przede wszystkim z ekranizacji powieści o Harrym Potterze, nie przestraszył się licznej już dawki adaptacji: o Tarzanie powstało ponad 20 filmów. Znalazł bowiem znakomity sposób na ukazanie na nowo tej postaci.
Otóż akcja rozpoczyna się gdy Tarzan jako Lord Greystoke – John Clayton III od wielu lat żyje wśród ludzi, ma kochającą żonę Jane, a jedyne co przypomina mu dzieciństwo w dżungli to ponadnormatywne duże dłonie. Ale los ponownie rzuci go do Konga, co będzie nierozerwalnie związane z kolonialnymi zapędami króla Belgii. O życiu Tarzana wśród małp widz dowiaduje się jedynie z retrospekcji, i nie to stanowi główny wątek fabuły.

Tarzan: Legenda nie jest tylko filmem przygodowym (jeżeli już to biorąc pod uwagę nasilenie przemocy bardziej sensacyjnym). Reżyser próbuje wydobyć ze znanych nam z poprzednich adaptacji postaci wnętrze i motywy postępowania. Nie tylko grany przez Alexander Skarsgårda Lord Clayton jest rozbudowaną charakterologicznie postacią (miłość, gniew, upór), ale także lekceważona przez poprzednich reżyserów Jane (grana przez Margot Robbie) staje się kobietą z krwi i kości, z całkiem twardym charakterkiem. Lżejszą postacią jest towarzyszący Tarzanowi George, grany przez – niekogo innego – jak Samuela L. Jacksona. Ale prawdziwym rarytasem aktorskim jest „czarny charakter”, czyli kolejna po Bękartach Wojny cyniczna rola Christopha Waltza.

Tarzan: Legenda także w sferze rozrywkowej jest udanym filmem. Fabuła jest logiczna i dynamiczna. Dialogi są dopracowane. Dzięki temu widz identyfikuje się z problemami bohaterów i trzyma kciuki za uratowanie Jane z rąk znienawidzonego Rome. Do atutów filmu dochodzą piękne zdjęcia i stonowane efekty specjalne.

Film można jedynie odradzić rodzicom, bo tym razem Tarzan nie jest dla dzieci. Nasilenie przemocy i okrutność niektórych scen jest zdecydowanie nie do zaakceptowania do pokazywania młodemu pokoleniu. Błędem było tworzenie wersji z polskim dubbingiem, bo podkładany głos pod Samuela L. Jacksona czy Christopha Waltza wygląda żenująco. Można mieć jeszcze zastrzeżenia do wersji 3D, których to efektów jest za mało. Wydaje się, że najbardziej do polecenia dla widza jest wersja dwuwymiarowa z napisami.

Ocena 6/10.

Tarzan: Legenda, reżyseria David Yates

3 lipca 2016 23:51
[fbcomments]