0

Wojna o planetę małp

planeta-malp-miniaturka-1

Niezwykle efektowny, przypominający konwencją kino katastroficzne, ale również nie pozbawiony wątku psychologicznego.

Mało kto już pamięta, że seria o planecie miałp miała swój książkowy pierwowzór. Pierre Bulle, francuski pisarz nie tylko powieści fantastyczno-naukowych (chociażby również bardziej znany z wersji filmowej „Most na rzece Kwai„), stworzył w swojej powieści z 1963 roku dość ponurą dla ludzkiej rasy wizję przyszłości planety zdominowanej przez małpy. Dwa lata później powstała znakomita wersja filmowa w reżyserii Franklina J. Schaffnera, a następnie w latach 1970-1973 co roku cztery kolejne wersję, potem dwa seriale telewizyjne i wersja z 2001 roku w reżyserii samego Tima Burtona. Filmy z serii znalazły swoich zagorzałych fanów, do których należy również piszący te słowa, wymagających od każdego kolejnej produkcji nowych pomysłów.

Rupert Wyatt – brytyjski reżyser i scenopisarz odpowiedział na oczekiwania fanów koncepcję ukazanie genezy powstania planety zdominowanej przez małpy, gdzie człowiek jest gatunkiem mniej rozumnym. Efektem są trzy filmy, które kończy tegoroczny obraz „Wojna o planetę małp„.

Fabuła toczy się wokół przywódcy małp – Ceasara. To jego prywatna wojna napędza cały film. Oponentem jest pułkownik, który w trakcie rozpoczynającej film sekwencji wymordował cała rodzinę Ceasara. Wyatt stara się wykorzystać konwencje „kina zemsty” nie zapominając jednak o zbudowanie psychologii postaci głównego bohatera, świadomego że jego żądza zemsty jest  postepowanie niewłaściwym istocie rozumnej.

Wątki pacyfistyczne można odnaleźć także w globalnej wizji reżysera, a nawiązanie do wojny w Wietnamie, czy też obozów pracy są czytelne i zamierzone.

Aktorsko film „kradnie” Woody Harrelson, który uwiarygadnia potrzebę zemsty głównego bohatera. Udało się również subtelne wprowadzenie postaci trzecioplanowych, szczególnie komediowa „zła małpa” ożywia film w środkowej, trochę przeciągniętej czasowo, fazie.

„Wojna o planetę małp” to jednak przede wszystkim wielkie widowisko, z wykorzystaniem wszystkich komputerowych możliwości jakie dają współczesne możliwości komputerowe. Zarówno początkowa sekwencja, jak i końcówka to pełny rozmach realizacyjnych, z dopracowanymi wszystkimi elementami tego typu produkcji (muzyka, zdjęcia, montaż, efekty specjalne).

Doszukując się wad nowej wersji planety małp wydaje się, że Wyatt przesadził z objętością. Film mimo swojej atrakcyjności realizacyjnej jest zdecydowanie za długi. Można znaleźć wiele scen, z których należałoby zrezygnować. Pewnie można również mieć zastrzeżenia do samej końcówki, w której najwyraźniej zabrakło inwencji twórczej.

Ocena 7/10

Zwiastun:

Wojna o planetę małp – polski zwiastun

3 sierpnia 2017 12:24
[fbcomments]