0

Awantura o partycypacyjne kozy

Niesforna koza w mieście
Niesforna koza – w mieście
fot. Tatiana Travel (pexels.com)

Czyli jak północnopraski radny Grzegorz Walkiewicz bęcki zbiera za MKP, która chce ekologicznie strzyc trawniki.

Wydawać by się mogło, że publiczność mamy świadomą poprzez ogólnie podstrzechny dostęp do elektronicznych sposobów nabywania wiedzy. Otóż sądząc tak można się wpędzić w bardzo mylny błąd.

Okazuje się, że ludzie projekty partycypacyjne piszą, a inni ich nie czytają.
Za to bardzo krytycznie je oceniają.

Bo po co czytać projekty, pewnie długie i nudne formularze?
Po co sprawdzać kto je przygotował, napisał i podpisał?
Przecież wystarczy zajawka na fejsiku lub tłiciku.
Wiedzę uzupełni kilka komentarzy i już można osądzać.
Z czytania samych zajawek czyli lidów (z ang. lead: krótki tekst miedzy tytułem artykułu a jego ciałem mający zachęcić do lektury całości) nic dobrego nigdy nie było, a wynikają często niedomówienia, nieporozumienia i chece.

Takaż spotkała Małgorzatę Karolinę Piekarską, znaną dziennikarkę i pisarkę, oraz radnego na dzielnicy Praga Północ – Grzegorza Walkiewicza.

Radny chce budować i siać Łąkostrady, a MKP chce strzyc trawniki kozami.
A ponieważ radny lubi niektóre media i ze wzajemnością, pojawiły się pewne niedopowiedzenia, które wzbudziły emocje skupione na radnym.

Obszernie, ze swadą oraz swym urokiem osobistym, wyjaśnia to Karolina Małgorzata Piekarska na swym blogu. Polecamy wnikliwą lekturę: [LINK]

A co z tymi kozami?

Chodzi o to, by koza pojawiła się jako miejski element animalny, naturalny i ekologicznie cichy, celem utrzymania w stanie odpowiedniego przystrzyżenia warszawskie trawniki, a może nawet częściowo łąkostrady, o czym wspomina radny Walkiewicz.

Pisząc lekko matematycznym stylem, zbiór kóz i zbiór łąkostrad, jako projekty partycypacyjne, znalazły tu niewątpliwie część wspólną, choć być może niezamierzenie. Jak to w chaosie partycypacyjnym bywa.

Małgorzata Karolina Piekarska objaśnia gdzie może, że wykorzystanie kóz do obróbki trawy to pomysł nienowy, i wykorzystują go miasta w Europie. Nie tylko mają ciche kosiarki, ale i oszczędności w walucie europejskiej. Na paliwie, smogu i hałasie. No i kóz nie trzeba dokarmiać, a i mlekiem poczęstują.

Nasi urzędnicy, odporni na takie innowacje, rozważają czy czasem hałas z ulicy nie spłoszy kozy. A ta, jak to koza, mogła by przecież spłoszona umknąć z wyznaczonego rewiru w smaczniejsze rejony miasta.

A propos i na temat odpytywało dziś zainteresowanych Radio Kolor: [LINK]

A tu rozmowa z Małgorzatą Karoliną Piekarską: [LINK]

Projekty

A zaproponowane projekty do budżetu partycypacyjnego warto przeczytać.
Bo i kozy i łąkostrady wydają się być ciekawymi pomysłami.

  • Kozy kosiarki [LINK]
    Projekt Małgorzaty Karoliny Piekarskiej
  • Miejskie łąkostrady antysmogowe [LINK]
    Projekt radnego Grzegorza Walkiewicza
26 czerwca 2019 11:12
[fbcomments]