Artykuł został opublikowany we wrześniu 2013 r. w Kurierze Warszawskim. Nic nie stracił na swej aktualności.
Na rowerze objechałem znaczną część Polski. Lubię rower i często korzystam z tego środka komunikacji. Ze względu jednak na wiek, rodzaj pracy i miejsce zamieszkania obecnie najczęściej korzystam z komunikacji publicznej, głownie z metra. W związku z tym dużo chodzę Mam wówczas okazję, m.in. obserwować rowerzystów na ulicach Warszawy.
Dwa, a może trzy lata temu byłem świadkiem pewnego zdarzenia na Nowym Świecie. Od strony Al. Jerozolimskich, chodnikiem po zachodniej strunie Nowego Światu, pędziło dwóch młodych, rosłych rowerzystów. Mniej więcej na wysokości Wareckiej jeden z nich przemknął tuż obok starszej kobiety, która przystanęła i lekko się obróciła. W tym momencie drugi z rowerzystów całym impetem najechał na nią. Przechodnie zaczęli wzywać pomocy oraz policję, ale „sportowcy” pomknęli dalej. Nie wiem jakie kobieta odniosła obrażenia, ale sprawa wyglądała poważnie.
W związku z tym wypadkiem zacząłem bardziej uważnie patrzeć na ruch rowerowy na Nowym Świecie, Krakowskim Przedmieściu i innych ulicach w centrum stolicy. Szybko dostrzegłem prawidłowość: po chodnikach jeżdżą głównie młodzi mężczyźni. Kobiety i osoby starsze korzystają raczej z jezdni. Z prostych zasad fizyki wynika, że pędzący z szybkością 40 km/godz. dorosły, wysportowany mężczyzna wraz z rowerem mający masę 100 kilogramów, ma taką samą energię kinetyczną jak ważące tonę auto jadące z prędkością 13 km/godz. Trzynaście kilometrów to niewiele, ale proszę sobie wyobrazić uderzenie przez takie auto niczego nie spodziewającego się przechodnia.
Ostatnio rozgorzał spór o prawo do jazdy rowerami po Starym Mieście. Mieszkańcy są zdecydowanie przeciwni. Prawdę mówiąc mieszkańcy tego rejonu oprotestowują wszystko, toteż ten przypadek można by uznać za normę, ale…
Zwolennicy dowodzą, że we Wrocławiu można jeździć po tamtejszym Starym Mieście, jedynie z wyłączeniem rynku. Trzeba jednak pamiętać, że wrocławskie Stare Miasto ma powierzchnię 120 ha, natomiast warszawskie ~12 ha. Wrocławski Rynek ma 4 ha natomiast warszawski rynek staromiejski ~0,62 ha.
Innym problemem (wiążącym się pośrednio z rowerami) jest jakość projektów przebudowy ulic w centrum Warszawy. W mojej ocenie przykładem błędów w tej dziedzinie jest Krakowskie Przedmieście, na którym dawne, szerokie jezdnie zwężono do dwóch pasów. Jechałem ostatnio autobusem po Krakowskim Przedmieściu w godzinach wzmożonego, chociaż mocno ograniczonego, ruchu. Przed autobusem jezdnią poruszał się rowerzysta. Przez kilkaset metrów autobus nie mógł go wyprzedzić, gdyż pasem w przeciwną stronę ciągle jechały samochody. Czy na etapie projektowania nie dało się dołożyć po 150 cm z każdej strony tak, aby rowerzyści nie tamowali ruchu?
Rowerzyści, głównie młodzi wysportowani mężczyźni na sportowych rowerach, buszują po chodnikach. Bardzo często są to popisy. Rozmawiałem kiedyś na ten temat z wysokiej rangi policjantem z Komendy Stołecznej. Na moje stwierdzenie, że Kodeks Drogowy bardzo precyzyjnie określa kto i kiedy może poruszać się rowerem po chodniku, oficer stwierdził, że policja ma ważniejsze zadania. Ostatnio (red: artykuł jest z września 2013 r.) coś się w tej materii zmieniło, ale zarówno Straż Miejska jak też policja niechętnie reagują na łamanie Kodeksu Drogowego przez rowerzystów. Rowerami poruszają się ludzie młodzi, często bez grosza przy duszy. Taki klient dla stróżów prawa to „wróbelek” – co innego gdyby siedział za kierownicą BMW.
Istnieje oczywiście konieczność budowy ścieżek rowerowych, wyznaczania pasów jezdni dla rowerów, konieczność większego szacunku kierowców dla rowerzystów na jezdni, ale to nie oznacza, że mamy zamknąć oczy na ewidentne łamanie prawa głównie na chodnikach, ale także na wyznaczonych przejściach dla pieszych. Celem zobrazowania moich spostrzeżeń, prezentuję zdjęcia z warszawskich ulic.