0

Radny Michał Czaykowski o wieżowcach w centrum

Radny Michał Czaykowski
Radny Michał Czaykowski

W tle ataku na Komisję Ładu Przestrzennego Rady Warszawy rozmawiamy z jej przewodniczącym.

Przewodniczący Komisji Ładu Przestrzennego Rady Warszawy Michał Czaykowski mówi serwisowi Warszawa.pl:

Zarówno ja, jak i inni radni z naszej komisji dostajemy wiele telefonów, e-maili czy smsów popierających nasze opinie. Co ciekawe, nawet na ulicy podchodzą do mnie ludzie i deklarują wsparcie.

Ruchy miejskie zakłócające Komisje Ładu Przestrzennego i próbujące wymusić na władzach miasta, by nie budowały wieżowców w centrum, twierdzą, że jako szef Komisji Ładu Przestrzennego ma pan konflikt interesów. Chodzi o pana działalność w organizacji pod nazwą Rycerze Kolumba.

Tego konfliktu nie ma. Nie widzę związku z moją dawną działalnością, a pracą w Komisji Ładu Przestrzennego. Owszem, pracowałem kiedyś charytatywnie, pomagając chorym i niepełnosprawnym w organizacji dobroczynnej. Rozdawaliśmy najbardziej potrzebującym np. wózki inwalidzkie, wspieraliśmy też najbiedniejszych finansowo. To były lata 2006-2009. Nie rozumiem, dlaczego ktoś tworzy teorie spiskowe i doszukuje się złych intencji tam, gdzie ich nie ma.

Działacze zarzucają panu, że teraz opiniuje pan sprawę działki swojego kolegi z organizacji, kardynała Kazimierza Nycza.

Rzeczywiście kardynał Nycz był wtedy również członkiem tego stowarzyszenia. Jednak ludzie z taką pozycją jak kardynał (wtedy był arycybiskupem warszawskim) nie są działaczami, lecz raczej „ambasadorami” organizacji. Nasze spotkania ograniczone były do formalnych uroczystości, w których arcybiskup brał udział. Trudno mówić o jakichkolwiek bliskich kontaktach.

To skąd te zarzuty?

Wiem, że zabrzmi to jak truizm, ale to jest typowa walka polityczna.
Mamy do czynienia z osobami i organizacjami, które ewidentnie robią sobie kampanię wyborczą. Nie cofają się przed niczym – mamy tu próby zastraszania, pomówienia, fałszywe oskarżenia. Są słabo przygotowane do zabrania głosu w dyskusji publicznej, więc krzyczą. Zaczęło się to od Komisji Ładu Przestrzennego, która odbyła się 19 maja, gdzie grupa agresywnych ludzi, którzy sami siebie nazywali anarchistami, oskarżyła radnych o to, że nie kierują się dobrem mieszkańców, tylko interesem deweloperów. To wierutna bzdura, ale cel populistów został osiągnięty – obrzucili nas błotem i mają z tego uciechę. Sprawa bezprawnego wpływania na głosowania radnych została zgłoszona do organów ścigania.

Działacze, czyli anarchiści i populiści twierdzą, że mieszkańcy Warszawy są przeciwni planowi zagospodarowania, który umożliwia budowanie wieżowców, bronią tego planu tylko radni Platformy.

Mieszkańcy Warszawy są przeciwni budowaniu wieżowców w centrum miasta? Przecież to absurd. Z tego co wiem, przeciwne są tylko dwie organizacje – Kolektyw Syrena i Miasto Jest Nasze. Działacze tej drugiej organizacji zostali wybrani do Rady Dzielnicy Śródmieście i współrządzą tam z radnymi PiS. Dlatego rada dzielnicy jest przeciwko planowi – podjęła decyzję polityczną. Wieżowce są planowane w tym miejscu od lat 70. ubiegłego wieku. Już wtedy miały tam powstać, jednak ze względu na sytuację polityczną kraju w latach 80. odstąpiono od tego projektu. Wystarczy jednak spojrzeć na obecną zabudowę – budynki Elektrimu i Mariottu przecież nie są niskie. Gwoli wyjaśnienia – cała sprawa dotyczy pięciu nowych wieżowców. Reszta to zabudowa już istniejąca.

Czyli działacze nie mają racji?

To jest spektakl polityczny, próba pokazania siły. Ci ludzie mają jakieś swoje idee fixe, których chcą bronić nie słuchając żadnych argumentów. Nie zdają sobie sprawy, że blokowanie planowania wieżowców w centrum miasta a zamiast tego budowa ich na peryferiach spowoduje ogromne problemy komunikacyjne, tak jak ma to miejsce np. na Służewcu. Jeśli ktoś będzie jeździł do pracy z Mokotowa na Żoliborz to i tak pojedzie przez Śródmieście, a słabiej skomunikowane dzielnice wymuszałyby jazdę samochodem. Tymczasem do centrum miasta spokojnie można dojechać komunikacją publiczną – oprócz autobusów i tramwajów mamy w pobliżu stację metra, dworce PKP i WKD. Blokowanie rozwoju jest zagładą dla każdego miasta a Warszawy nie stać na tworzenie infrastruktury w miejscach odległych od centrum, „bo ”krzykacze” tak chcą”.

Nie „tak chcą”, przecież przedstawiają argumenty.

Tak, szkoda tylko, że te argumenty sobie wzajemnie zaprzeczają. Najpierw twierdzą, że w tym rejonie jest „wielki smog”, za chwilę, że w tych miejscach żyje ileś tam gatunków ptaków leśnych. Ptaki leśne żyłyby w smogu? Szkoda, że na te populistyczne argumenty dają się nabierać zwykli ludzie, którzy są karmieni propagandą tych dwóch organizacji. Działacze ogłosili wojnę i nie chcą słyszeć o jakimkolwiek kompromisie. Skasować wieżowce i już.

Nie zastanawialiście się, czy czasem nie lepiej je skasować i mieć spokój?

Nie ma takiej możliwości, żebyśmy ulegli szantażowi grupce anarchistów, których poglądy w żadnym stopniu nie są reprezentatywne dla ogółu mieszkańców Śródmieścia i Warszawy. Musimy brać pod uwagę interes i rozwój miasta jako całości. Zarówno ja, jak i inni radni z Komisji Ładu Przestrzennego dostajemy wiele telefonów, e-maili czy smsów popierających nasze zdanie. Co ciekawe, nawet na ulicy podchodzą do mnie ludzie i deklarują wsparcie. Wniosek z tego taki, że kilkadziesiąt, maksymalnie kilkaset osób uzurpuje sobie prawo do wypowiadania się w imieniu wszystkich mieszkańców i wysuwa żądania, które absolutnie nie są w interesie mieszkańców. Chcą krzykiem i szantażem wymusić rozwiązania korzystne tylko dla ich partykularnych interesów. Mamy na to pozwolić?

Czyli jest przesądzone – wieżowce powstaną?

To kolejne niedomówienie. Radni nie decydują o budowie wieżowców, bo to jest w gestii właściciela danego terenu. Plan tylko określa  w jaki sposób może być zagospodarowany dany teren. Plan ustala też maksymalne wysokości budynków, ale czy dana inwestycja zostanie zrealizowana, to zależy od pozwolenia na budowę, w którym sprawdza się zgodność projektu z przepisami prawa, w tym techniczno-budowlanymi, tak by np. nie powstał wieżowiec, który zabierze całkowicie światło kilku sąsiednim budynkom. A mówienie, że my chcemy coś budować to zupełne nieporozumienie.

A gdyby plan nie został uchwalony?

Wtedy będzie można budować na podstawie decyzji administracyjnych o warunkach zabudowy. Oznacza to, że nie będzie spójnej koncepcji tego terenu i obowiązującego w tym miejscu prawa miejscowego. Być może protestujący właśnie tego chcą…?

Dziękuję za rozmowę.

29 czerwca 2016 17:10
[fbcomments]