Ta przegrana w Siedlcach jest i tak dużą wygraną w historii warszawskiego rugby.
Większość klubów sportowych w Warszawie to kluby wyklęte.
A warszawska Skra to klub wyklęty podwójnie.
Najpiękniejszy stadion w ruinie, urzędnicy szarpią się ze sportowcami, praktycznie tylko na boisku rugbowym coś się dzieje.
I dzieje się.
Rugbyści, wspierani przez Fundację „Czas dla Rugby”, przez byłych zawodników klubu, przez nieliczne media (w tym także, nieskromnie pisząc, Warszawę.pl), przez przyjaciół i kilka zaprzyjaźnionych firm, wepchnęli się do Ekstraklasy.
Przed kilkoma dniami wywalczyli brązowe miejsce na pudle w Mistrzostwach Polski Siódemek, a dziś są na czwartym miejscu w Ekstralidze.
Jest się z czego cieszyć.
Ostatni raz na podium rugbyści Skry stanęli w 1981 roku.
Dziś, po 28 latach, najlepsze zespoły rugbystów w Polsce czują oddech warszawiaków.
Dzisiejsza przegrana w Siedlcach nie jest porażką.
Jest kwaśnym kompotem podanym nam przez mocną drużynę.
Ale my ten kwaśny kompot wypijamy bez zmrużenia oka i w przyszłym sezonie zrewanżujemy się na słodko.
Nasza drużyna rośnie w siłę i Polska Ekstraklasa Rugby już nie będzie taka sama jak niegdyś.
Skrzakom należą się gratulacje i takie im składamy.
Trenerzy dali świetne wytyczne, a zawodnicy z siebie wszystko i pokazali, że stać ich na jeszcze więcej.
Skra Rugby Warszawa:
Dwa tygodnie temu zagraliśmy najlepsze zawody sezonu, dzisiaj wyszła z nas trema, nerwy i co najważniejsze, brak doświadczenia w grze na tak wysokim poziomie o prawdziwą stawkę. Nam nie wychodziło nic, siedlczanom prawie wszystko.
Gratulujemy Pogoni świetnych zawodów, byliście dzisiaj poza naszym zasięgiem!
Dziękujemy KIBICOM za liczne przybycie i mocne wsparcie z trybun, momentami zagłuszaliście gospodarzy!
Niedosyt pozostaje ALE jesteśmy czwartą drużyną w Polsce, nie brzmi tak źle.
Gratulacje za cały sezon!
Mecz o 3 miejsce
Ekstraligi
Awenta Pogoń Siedlce – Skra Warszawa
51:7
(22:0)