0

Czerwony jak Pazdan

Legia Warszawa - Zagłębie Lubin
fot. Andrzej

”Zawsze chcieliśmy by wasza gra była taka, jak nasz doping. Dziś nasz doping będzie taki, jak wasza gra.”

Kibice Legii nie wybaczyli swoim piłkarzom postawy w rozgrywkach pucharowych (kompromitujące przegrane rywalizacje z mistrzami: Kazachstanu i Mołdawii). Dali temu wyraz podczas meczu ligowego z liderem tabeli – Zagłębiem Lubin. Zamiast tradycyjnego dopingu były okrzyki, standardowe: „Po co wy gracie, jak wy ambicji nie macie”, „Co wy robicie, wy naszą Legię hańbicie” oraz okolicznościowe: „Co się w Tyraspolu stało, że wam walczyć się nie chciało?”, „Weźcie urlopy, kopacze weźcie urlopy”, „Zawsze mocniej” – po zbyt silnym podaniu przy rozgrywaniu akcji. Na hasło „Gdzie są puchary”, kibice gości odkrzyknęli „W Mołdawii” nie do końca wiedząc jaka jest sytuacja w Tyraspolu …

A na boisku wiało nudą, w pierwszej połowie jedyną wartą odnotowania była idealna sytuacja gości, ale Łukasz Broź popisał się interwencją na linii bramkowej. A na trybunach fani tylko wymieniali transparenty, z co została skrzętnie odnotowane – nienaganną interpunkcją.

Po przerwie Legia wykorzystała błąd dotychczasowego lidera i Armando Sadiku wyprowadził Wojskowych na prowadzenie. Kibice byli bezlitośni: „Co ja widzę, co się stało, że wam strzelić się udało”. Chwilę później na strzał z dystansu zdecydował się Sebastian Szymański, piłka po rykoszecie zmyliła bramkarza gości. A popularna „Żyleta” przypomniała sobie o jednym z głównych winowajców porażki, czyli remisu w stolicy Naddniestrza: „Popchnij sędziego, hej Pazdan, popchnij sędziego”. Michał Pazdan wziął sobie do serca krytykę kibiców i chwilę później z hukiem wyleciał z boiska: w przeciągu czterech dni: cztery żółte kartki i dwie czerwone – to bilans podpory defensywy Legii (i Reprezentacji Polski).

Gdy wydawało się, że ten mecz już spokojnie dobiegnie do końca przyszły nadprogramowe emocje. Najpierw sędzia doliczył aż 7 minut, a następnie korzystając z nowych możliwości technicznych (system powtórek) dopatrzył się głupiego zagrania obrońcy Legii ręką i Zagłębie strzeliło bramkę kontaktową. Na szczęście pozostałego doliczonego czasu gry już nie spożytkowało, mimo że nawet bramkarz gości brał udział w szturmie na bramkę Cierzniaka, który zastąpił kontuzjowanego kilkanaście minut wcześniej Malarza. I całe szczęście, bo tak wypuszczonego z rąk zwycięstwa wyjątkowo złośliwi w niedzielny wieczór kibice by już chyba nie zdzierżyli.

Legia Warszawa – Zagłębie Lubin

2:1 (0:0)

Trenerzy obu drużyn najwyraźniej byli na innym meczu, bo na pomeczowej konferencji prasowej zachwycali się postawą swoich podopiecznych. No cóż, przy takiej ocenie, nie dziwota że pod koniec sierpnia polskie drużyny mogą co najwyżej kisić się we własnym sosie.

Trener Magiera po meczu:

Dużą wagę po powrocie z Tyraspolu poświęciliśmy na odbudowę drużyny pod względem mentalnym. Nie jest przyjemnie wracać w takich nastrojach. Legia przyzwyczaiła do innej gry. Dla nas, ludzi związanych z Klubem, to duży cios. To siedziało w nas. Wiemy, że nie jesteśmy już nic w stanie zrobić. Chcemy naprawić to co zepsuliśmy zdobyciem mistrzostwa Polski. Chcemy odciąć się od tego, bo nie mamy na to wpływu. Mentalnie wyglądaliśmy dziś dobrze i mnie to cieszy. Drużyna była jednością i walczyła do końca.
Co do najbliższych dni – mamy wielu reprezentantów krajów, około 8-10 zawodników nie będzie z nami. Zawodnicy dostaną trzy dni wolnego. To czas na spędzenie czasu z rodzinami. W czwartek mamy badania wydolnościowe, w piątek mamy dwa treningi, a w sobotę w ramach 70-lecia Mazura Karczew zagramy z nimi sparing. Po tym meczu szykujemy się do meczu ze Śląskiem.
Łatwo nie było. Ja rozumiem kibiców. Chcą, aby drużyna wygrywała, grała w Europie. To cel naszego Klubu. Nasze ambicje sięgają co najmniej Ligi Europy UEFA. W tym roku nie mamy nic. Nie jest łatwo grać w takiej sytuacji. Tylko i wyłącznie silne charaktery mogą sobie z tym poradzić. Każdy zawodnik zdał dziś egzamin. Ze swojej strony staram się wspierać jak najbardziej piłkarzy. Wierzymy, że potrafią grać.
Rzadko kiedy się zdarza, że dwa razy z rzędu dostaje się czerwoną kartkę. Michał Pazdan wie, że w Tyraspolu popełnił błąd. Komuś, komu za bardzo zależy, popełnia głupie błędy. On nie zrobił tego celowo, po prostu zbyt bardzo chciał awansować. Nie mam zamiaru usprawiedliwiać go, to była jednak reakcja pod wpływem chwili. To, że nie awansowaliśmy do fazy grupowej, to nie jest tylko jego wina. Cała drużyna i sztab nie sprostali wyzwaniu. Zamierzamy skoncentrować się na odbudowie naszej reputacji.
Zależy, jak kto patrzy na te przyśpiewki. Zawsze jest tak, że jeśli kibice na meczu domowym tak śpiewają, każdy przyjmuje to inaczej. Wygraliśmy dziś dla kibiców. Przyjmujemy na klatę to, co się wydarzyło. Potrzebujemy kibiców i bycia razem. Wierzę, że krok po kroku odbudujemy zaufanie do nas i że w niedalekiej przyszłości będzie tu więcej, niż 14 tysięcy fanów. Stajemy przed szansą na zdobycie po raz pierwszy w historii trzeciego kolejnego tytułu mistrzowskiego. Dopóki będę tu pracował, właśnie tak będę podchodził do tych spraw.
Nie chcieliśmy ryzykować z Arkadiuszem Malarzem. Poczuł mięsień dwugłowy. Nie jest to nic groźnego. Jutro Malarz przejdzie podstawowe badania. To doświadczony zawodnik, znając jego charakter, pewnie już jutro będzie chciał na jednej nodze brać udział w treningu.

 

27 sierpnia 2017 23:24
[fbcomments]