0

Kryzysowa narzeczona: SH 125i ABS

Honda SH 125i Sport
Honda SH 125i Sport – Duży, zwrotny i oszczędny. Same zalety? No niekoniecznie.
fot. Dominik Kotowski

W ramach programu 500+ Honda dostarczyła do naszych redakcji (naszej oraz iAuto) trojaczki.

Zbudowane wg. nowej filozofii motocykle przeznaczone dla kierowców dopiero zaczynających przygodę z dwoma kołami. Kategoria A2. Modele wyposażone w dopuszczalne 35 KW, a mianowicie typowego mieszczucha CB500F, rasową CBR 500R i model dla miłośników turystyki i przygody CB500X (dlaczego przygód poszukają za miastem? nie wiem).

Honda CBR500R i Honda CB500X
Honda CBR500R i Honda CB500X – uzupełnia stajnię trzecia z sióstr CB500F
fot. Dominik Kotowski

Ale nie o nich dziś mam zamiar opowiedzieć.
Niejako siłą rozpędu dostałem też kolejną 125-kę. Skuter. SH125i. Z kompletem standardowych obecnie dodatków.

Honda SH125I oraz Honda CB500F
Honda SH125I oraz Honda CB500F – Jak widać na załączonym obrazku, skuter jest stosunkowo duży.
fot. Dominik Kotowski

Osłonami dłoni – ogromnymi i bardzo skutecznymi. Chronią faktycznie przed każdą ulewą, wiatrem czy większymi obiektami latającymi typu trzmiel. Rękawice motocyklowe śmiało można zostawić w domu (o ile założymy iż „gleba” nam nie grozi).

Kuferkiem, wygodnym i dużym, otwieranym tym samym kluczem, którym odpalamy motorek. Ot, świetny dodatek dla wędrujących po mieście. Wraz z tradycyjnym schowkiem na kask umieszczonym pod siedzeniem doskonale sprawdzał się w pracy i na zakupach.

…oraz „grotem„, inaczej mówiąc owiewką. A raczej OWIEWKĄ bo jako żywo Dar Młodzieży ma niewiele mniejszą powierzchnię swoich żagli niż olbrzymia tafla pleksi umieszczona z przodu tego skutera. Bez obaw można jeździć na oparach paliwa. Jakby co to halsując na zefirkowych podmuchach do najbliższego portu, TFU! …stacji paliw dotrzemy.

Nie wiem kto wpadł na pomysł zamieszczenia tej ściany z miękkiego, trzeba przyznać bardzo elastycznego tworzywa na przodzie naszego okrętu. Mam nadzieję ze został już wywalony z roboty i w ramach odprawy otrzymał SH wyposażony własnie w/w osłonę.

Nie da się ukryć, faktycznie osłania jeźdźca przed wiatrem, deszczem, robakami, tsunami i falę uderzeniową po wybuchu bomby atomowej też zapewne by ochroniła. Kłopot w tym, że skutecznie odcina też WIDOCZNOŚĆ. Miałem te szczęście, właśnie w deszczu, kilkakrotnie żeglować warszawskimi ulicami. Nie pierwszy i nie ostatni raz, na różnego rodzaju motocyklach. Tyle tylko że tym razem widziałem, że nic nie widziałem. Owiewka i owszem odcinała od deszczu bardzo skutecznie. Niemniej, by autentycznie spełniała swoje przeznaczenie należałoby zamontować wycieraczkę. Nie widziałem nic i co gorsza nie mogłem nawet podnieść głowy by nad „owiewką” na drogę spojrzeć. Jest tak duża, iż musiałbym stać by okiem rzucić ponad jej krawędź. Po drugie jest bardzo mało odporna na zarysowania. Każdy robaczek popełniający samozabójstwo na tej szybie zostawiał rysę. Rozumiałbym gdyby to były chrabąszcze czy w/w trzmiel. Ale miałem wrażenie, że każda uderzona muszka roztrzaska ten plastik w drobny mak. Przesadzam? Owszem, nieco. Niemniej zirytowany tym dodatkiem zacząłem się czepiać. O dziwo nie skutera. Tylko motocyklistów. Zapewne z zazdrości, iż gnają sobie swobodnie, nie bojąc się iż podmuch wyprzedzającego nas autobusu zepchnie nasz pojazd w zgoła nieoczekiwanym kierunku.

Pomykając dzień po dniu tym wąskim i bardzo zwrotnym skuterem, miałem sporo czasu na podziwianie wyczynów kolegów motocyklistów. Benzyny palił SH tyle co nic ( niecałe 2;/100), duże koła skutecznie tłumiły miejskie wyboje, mogłem więc co jakiś czas spokojnie oddawać się rozmyślaniom. Na szczęście przy co większych nierównościach, co i raz waliłem kaskiem w „żagiel” więc do wypadku z powodu roztargnienia nie doszło. Niemniej kilka myśli i to raczej tych niezbyt pochlebnych pozostało. Zacząłem wiec nieco drążyć i popytałem tu i ówdzie.

Co nas, kierowców czterech i więcej kółek drażni w motocyklistach?
Bo, że to anioły bez skazy i zmazy, pilnie przestrzegający przepisów kodeksu zarówno drogowego jak i dobrego wychowania to wierzą chyba tylko… nawet motocykliści w to mocno wątpią. Kilka punktów było najczęściej powtarzanych:

Nagminne i to mocno naginanie granicy dopuszczalnej prędkości, nieco ostatnimi czasy w mniejszym stopniu. W końcu kto chce stracić prawko za „dubla” przy zakazie poruszania się powyżej 50 km/h?

Niemniej znajomy kierowca Tira (też bez aureoli świętego chadza jak sam to przyznał) opowiedział iż wielokrotnie zdarza mu się, iż gdy wreszcie uda się znaleźć lukę i powoli (jak to zazwyczaj robi „zestaw”) zjeżdża na lewy pas by wyprzedzić „marudera” .. . krew odpływa mu z twarzy gdy o tzw. włos przelatuje obok wyprzedzający „na trzeciego” biker.

Korzystanie z pobocza niczym z kolejnego pasa ruchu. Tu sam mam mieszane uczucia. Co lepsze? Przebijać się przez korek lawirując między autami? Czy ominąć pustym poboczem? Na dwoje babka wróżyła, na tym pustym poboczy za chwilę może znaleźć się „zagotowane”auto. Auto NIESPODZIEWAJĄCE SIĘ przecież nikogo z prawej strony. Dzieci zawołają „siku”, też się zwyczajnie zjeżdża. Albo zupełnie trywialnie; po truskawki czy maliny kierowca zjedzie by głód doskwierający w nieoczekiwanym korku zabić.

Kolejne, które mnie samego też kilkakrotnie zirytowało. Stoi sobie człek grzecznie w koreczku, spogląda w lusterko… O! moto leci środkiem, puszczam gościa. I w tym momencie drugim tunelem z prawej znowu o włos mija mnie inny biker a najczęściej skuter. Jest taki zwyczaj. Latamy LEWYM. Nie dwoma, zmienianymi raz po raz.

Niejako rozwinięcie w/w przykładu. Irytująca jest chmara gości na motocyklach nagle otaczająca twój samochód ze wszystkich stron. I niebezpieczna to sytuacja dla wszystkich. Nerwowy ruch kierownica może przynieść niemiłe konsekwencje.

No i cream de la cream… dotyczy co prawda głownie skuterów i co słabszych motocykli. Ale że powtarzało się często więc: zajmowanie tzw. poolposition bez względu na moc i przyspieszenie dwuśladu. Nie wiem o czym myśli „koleś” z nastoma czy nawet 20-30 KM omijający stereotypowe BMW czy Cayenne i dumnie stający porszawce przed maską. Kask zbyt ciasny? Czy wyobraźni brak?

Ryk silnika za plecami. Teoretycznie „sygnał” by puszka ustąpiła. Tyle ze czasem po takim „grzecznym” zwróceniu uwagi kawa wylewa się z termo kubka, dzieciak który wreszcie padł i spi zrywa sie z płaczem, pies z tylnej kanapy skacze z dzikim wyciem na kierowcę (niby powinien być w pasach … kto zapina pupila ten niech pierwszy rzuci kamieniem)

… i tak by można jeszcze długo wymieniać zarzuty. Oczywiście gdy patrzę na to z drugiej strony, zza kierownicy motocykla, to taką samą listę mógłbym utworzyć dotyczącą „puszkarzy”.

Tylko może to już czas by zacząć SZANOWAĆ SIĘ NAWZAJEM? Dużo nas i będzie coraz więcej. Miejsca na drogach musi starczyć dla wszystkich. Z wyjątkiem oczywiście rowerzystów z masy kretyńskiej! Ale to już zupełnie inna historia.

SH125i Sport
SH125i Sport – w swoim ulubionym środowisku. Miasto.
fot. Dominik Kotowski

 

Silnik:

Dawkowanie paliwa Elektroniczny wtrysk paliwa PGM-FI
Pojemność skokowa (cm³) 125
Typ silnika Chłodzony cieczą, 1-cylindrowy, 4-suwowy, SOHC
Moc maksymalna (KM) 11,8 KM przy 8500 obr/min
Maks. moment obrotowy (Nm) 11 Nm przy 6500 obr/min
Rozrusznik Elektryczny
Wymiary (dł. x szer. x wys.) (mm) 2030 x 740 x 1150
Masa własna pojazdu (kg) 135
      Cena: 14 450 ZŁ + kufer górny, szyba i osłony dłoni gratis*
    * Dopłaciłbym za demontaż szyby, bez niej SH to bardzo sprawny i zwrotny pojazd miejski.
    Materiał powstał we współpracy z

19 sierpnia 2016 00:16
[fbcomments]