0

ZAKSA na maksa

ONICO Warszawa - Jastrzębski Węgiel
fot. Marcin Banaszkiewicz

W dramatycznych okolicznościach siatkarze ONICO polegli w pierwszym meczu finałowym.

Relacja ONICO:

Pierwszy mecz finałowy mistrzostw Polski był prawdziwym horrorem. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle prowadziła już 2:0, ale siatkarze ONICO zdołali doprowadzić do tie-breaka. Niestety w tym górą znów byli gospodarze, którzy okazali się lepsi w samej końcówce piątej partii.

ONICO awansując do finału zapewniło sobie pierwszy medal mistrzostw Polski w historii, ale stołeczni siatkarze zgodnie podkreślali, że zamierzają walczyć o złoto. Niestety pierwszy mecz – w Kędzierzynie-Koźlu – nie zaczął się dobrze dla przyjezdnych. ZAKSA od samego początku spotkania narzuciła wysokie tempo, a warszawianie nie do końca potrafili się do niego dostosować. Słabsze zagrania co prawda przeplatali efektownymi atakami, ale to jednak gospodarze dominowali i od samego początku mieli kilkupunktową, bezpieczną przewagę, która dawała im spokój. Dzięki niej mogli grać na większym luzie, a to przekładało się na kolejne skuteczne akcje. W drugiej połowie seta nasi siatkarze rzucili się w pogoń i doszli rywali nawet na jedno „oczko”, ale ci po chwili znów odskoczyli i utrzymali prowadzenie do końca partii.

Drugie starcie było już dużo bardziej wyrównane. Praktycznie od samego początku obie ekipy szły łeb w łeb i gdy jedna odskakiwała, druga natychmiast ją doganiała. ONICO grało lepiej niż w poprzedniej partii, ale wciąż brakowało skuteczności w ataku. Aż tak dobrze, jak chociażby w rywalizacji z Jastrzębskim Węglem, nie funkcjonował też nasz blok i w decydującym momencie seta to gospodarze zachowali więcej zimnej krwi. Od stanu 18:18 ZAKSA zdobyła pięć punktów z rzędu i głównie dzięki tej znakomitej serii znów mogła cieszyć się z wygranego starcia. Prowadzenie 2:0 oznaczało, że stołeczni stoją pod ścianą i nie mogą sobie pozwolić na żadne kolejne pomyłki.

Patrząc po przebiegu dwóch pierwszych setów stołeczni powoli się rozkręcali i widać to było także w trzecim starciu. Bo wreszcie grali tak, jak oczekiwali po nich wszyscy kibice. Co prawda nie udało się uniknąć kilku błędów własnych, ale przede wszystkim na dużo wyższym poziomie stała skuteczność w ataku. Kilka efektownych akcji zaliczył Maciej Muzaj, który jeszcze w pierwszej partii zastąpił Sharone’a Vernona-Evansa. Na wysoki poziom wskoczyła też reszta drużyny i dzięki temu udało się wysforować na prowadzenie, które stołeczni utrzymali do końca. Tym samym odrobili część strat i można było mieć nadzieję, że powalczą jeszcze o tie-breaka.

A kolejna partia przyprawiła kibiców ONICO o palpitacje serca. Bo emocji i gigantycznych nerwów z pewnością w niej nie brakowało. Znów stołeczni dominowali i mieli kilka punktów przewagi, ale w samej końcówce ZAKSA rzuciła się w pościg i zdołała wyrównać. O losach tego seta musiała rozstrzygnąć gra na przewagi. Gdyby górą okazali się gospodarze, mogliby na rewanż do Warszawy przyjechać z komfortem zwycięstwa w pierwszym meczu. Ale tym razem to stołeczni pokazali klasę. I wygrali! Doprowadzając tym samym do tie-breaka.

A ten – podobnie jak poprzedni set – znów był niezwykle nerwowy. Goście momentami wychodzili na prowadzenie, ale ZAKSA cały czas niwelowała tę stratę i trzymała dystans. Aż do samej końcówki, w której emocje sięgnęły zenitu. Najpierw radością wybuchnęli kibice i zawodnicy ONICO, bo wszystko wskazywało na to, że zwyciężyli w całym spotkaniu. Niestety po chwili sędzia zmienił zdanie, odgwizdał podwójne odbicie Piotra Łukasika i przyznał punkt gospodarzom. Ci niestety po chwili zakończyli tę partię na swoją korzyść i w rywalizacji do trzech zwycięstw prowadzą 1:0. MVP wybrany został środkowy kędzierzynian, Mateusz Bieniek.

ZAKSA – ONICO

3:2
(25:23, 25:21, 20:25, 27:29, 17:15)

28 kwietnia 2019 11:11
[fbcomments]