0

90 lat sceny na Powiślu

Teatr Ateneum - wejście główne
Teatr Ateneum – wejście główne
fot. Materiał Teatru

Przed dziewięćdziesięciu laty wystawiono pierwszy spektakl Teatru Ateneum. Krótką historię teatru przedstawia Roman Soroczyński.

Teatr Ateneum - logo
Teatr Ateneum – logo
fot. Materiał Teatru

5 października 2018 roku mija dziewięćdziesiąt lat od wystawienia poematu Cypriana Kamila Norwida Wanda i Prologu Juliusza Słowackiego w warszawskim Teatrze Ateneum. W ten sposób została zainaugurowana działalność Teatru, który znalazł miejsce w (otwartym 27 września 1927 roku) domu Związku Zawodowego Kolejarzy i do tej pory funkcjonuje w budynku, którego wnętrza projektowali Edward Trojanowski i Wojciech Jastrzębowski. Całość została zaprojektowana przez Romualda Millera.

Sala teatralna była początkowo przeznaczona tylko do okazjonalnych występów. W 1928 roku znalazł w niej miejsce, kierowany przez Mieczysława Szpakiewicza, zespół teatralny Placówka Żywego Słowa. Jak pisał Jan Lorentowicz, „Scenka jest estradowa, niedogodna dla konstrukcji dekoracyjnych”. W 1929 roku sala została ozdobiona przez Jana Szczepkowskiego pięknymi fryzami.

Fryz Jana Szczepkowskiego w Teatrze Ateneum
Fryz Jana Szczepkowskiego – w Teatrze Ateneum
fot. Maria Sołtys

W sezonie 1929/1930 na czele Teatru Ateneum stanęła Maria Strońska, a rok później zaczął nim kierować – nazywany „buntownikiem i marzycielem” – Stefan Jaracz. Sezon 1932/33 należy do zrzeszenia artystów pod kierunkiem Jaracza i Leona Schillera, później prowadził go Schiller, a w sezonie 1934/35 – Wiktor Biegański. Od następnego sezonu Stefan Jaracz ponownie staje na czele Teatrze Ateneum. Zraził się rutyną wielkich teatrów i postanowił stworzyć własny teatr. Pisał wówczas: „Nie ma teatru bez aktora. Najpiękniejszy utwór, najlepsza inscenizacja, najciekawsze dekoracje itd. – wszystko to się zawali, jeżeli sztuka aktorska będzie niżej poziomu.(…) Marzę o teatrze, gdzie autor, malarz, muzyk, inscenizator, reżyser i aktor porozumiewają się wspólnym językiem po to, aby w ostatecznym rezultacie porozumienia dzieło teatru zajaśniało pełnią wyrazu”. Hołdował zasadzie „realizmu syntetycznego”, zgodnie z którą spektakle powinny być pozbawione zbędnych szczegółów realistycznych. Nie mogę w tym miejsce oprzeć się refleksji, że marzę o tym, aby ta zasada w większym stopniu funkcjonowała w dzisiejszych teatrach.

Mimo braku subsydiów państwowych i silnej konkurencji innych teatrów, Stefan Jaracz nie zrezygnował ze swoich artystycznych ambicji. Sprzyjał temu, co nowe, odkrywcze, prowokujące. Mimo ingerencji cenzury, ataków prasy sanacyjnej zaprezentowano wówczas słynne, reżyserowane przez Leona Schillera, inscenizacje: Kapitana z Koepenick Carla Zuckmayera, z wielką kreacją Jaracza, i Krzyczcie, Chiny! Siergieja Tretiakowa. Stefan Jaracz odnalazł wspólną płaszczyznę dla dramatu i farsy. Sztuki Moliera – dawniej granego w Polsce na ponuro – osiągały niebywałą ilość przedstawień. Każda była prezentowana po osiemdziesiąt razy z rzędu, co było rekordem europejskim. Nic dziwnego zatem, że Jan Lorentowicz pisał: „Repertuar teatru, bardzo urozmaicony, budzi najwięcej zaciekawienia przy każdej nowej kreacji Jaracza”.

Stefan Jaracz jako Kapitan z Koepenick

II wojna światowa przerwała działalność Teatru Ateneum. W budynku na Powiślu hitlerowcy ulokowali „Kleines Theater der Stadt Warschau”. W czasie Powstania Warszawskiego budynek został poważnie uszkodzony. Jego odbudowa – według projektu Wiktora Ballogha, uwzględniającego dawny wystrój – została ukończona w 1951 roku. 22 lipca tegoż roku Teatr Ateneum, który przyjął imię Stefana Jaracza, wystawił pierwszy spektakl powojenny: Interwencję Lwa Sławina w reżyserii ówczesnego dyrektora, Ludwika René.

10 stycznia 1952 roku w Teatrze Ateneum rozpoczęła się epoka Janusza Warmińskiego. Zaczynał jako kierownik artystyczny, a w październiku został dyrektorem artystycznym. Później łączył tę funkcję z obowiązkami dyrektora naczelnego.  Przez czterdzieści cztery lata (z krótką przerwą w latach 1958 – 1960, kiedy to teatrem kierował Aleksander Bardini) Janusz Warmiński konsekwentnie budował zespół i markę Teatru Ateneum.  Powołując się na ideę Stefana Jaracza „teatru żywego, aktualnego, użytecznego”, nadał repertuarowi teatru współczesny charakter. Organizował prapremiery najciekawszych i najnowszych dzieł dramaturgii polskiej i światowej, wystawiał – odnoszącą się do współczesności – polską i obcą klasykę, prezentował muzyczne spektakle autorów tego gatunku. Dokonywał również przeglądu awangardowej dramaturgii dwudziestolecia międzywojennego i jej wojennych kontynuacji. W 1960 r. stworzył Scenę 61 – pierwszą w Polsce scenę en rond, w 1986 r. scenę Kabaretu Literackiego – Scenę na Dole. Inne jego inicjatywy – Estrada Poetycka (1954 r.), scena „Studio” (Studio Dramatyczne dla młodych pisarzy nagrodzonych w dorocznych Konkursach Debiutu Dramatycznego, 1970 r.), nocna scena „Atelier” (1974 r.) – były eksperymentami artystycznymi wynikającymi z poszukiwania nowych metod inscenizacyjnych, próbami rozszerzania kanonów przestrzeni scenicznej oraz pragnienia wyjścia poza krąg autorów już znanych. Epoka Janusza Warmińskiego trwała do 1996 roku, czyli do jego śmierci.

Janusz Warmiński podczas próby
Janusz Warmiński – podczas próby
fot. Materiał Teatru
Gustaw Holoubek w spektaklu Garderobiany
Gustaw Holoubek – w spektaklu Garderobiany
fot. Materiał Teatru

Kolejny dyrektor artystyczny Teatru Ateneum, Gustaw Holoubek, potrafił w latach 1996 – 2008 zebrać znakomity zespół artystyczny, który prezentował repertuar klasyczny i kameralne sztuki współczesne. To za jego czasów, 11 maja 2001 roku, odbyła się premiera Kolacji dla głupca Francisa Vebera, w przekładzie Barbary Grzegorzewskiej i reżyserii Wojciecha Adamczyka. Niedługo spektakl będzie prezentowany po raz 950., a ja nadal – po pięciokrotnym obejrzeniu go – zastanawiam się, kto jest tytułowym „głupcem”: zapraszający czy zapraszany?

Kolacja dla głupca - jedna ze scen
Kolacja dla głupca – jedna ze scen
fot. Bartek Warzecha

Myślę, że warto wymienić również pozostałych dyrektorów artystycznych Teatru Ateneum: Izabellę Cywińską, Andrzeja Domalika, Tadeusza Nyczka i Pawła Dangela. Nie oznacza to, że – broń, Boże! – lekceważę rolę dyrektorów naczelnych. Wręcz przeciwnie: uważam, że to oni (często łącząc obie funkcje dyrektorskie) „spinają” działalność teatru. Ta sama uwaga dotyczy ludzi pracujących „u dołu” – zarówno tych, których widzimy (na przykład sympatyczna załoga Biura Obsługi Widzów), jak i tych, którzy pracują na zapleczu (na przykład obsługa techniczna).

W dziewięćdziesięcioletniej historii Teatru Ateneum na jego scenach występowali prawie wszyscy wybitni aktorzy polskiego teatru. Współpracowali z nim prawie wszyscy wybitni polscy reżyserzy. Wielu młodych dramaturgów, reżyserów, aktorów stawiało tu swoje pierwsze kroki.

Nie sposób w krótkim artykule napisać o wszystkim, zatem – na zakończenie – statystyka: w ciągu dziewięćdziesięciu lat na scenach Teatru Ateneum odbyło się 409 premier, w tym 77 przed II wojną światową.

Zdecydowana większość spektakli Teatru Ateneum jest godna polecenia. Nie wszystkie z nich, niestety, oglądałem. Nieśmiało jednak zasugeruję P.T. Czytelnikom, aby w najbliższym czasie wybrali się między innymi na: Trans-Atlantyk, W progu, Sceny niemalże małżeńskie Stefanii Grodzieńskiej, Jacek Kaczmarski – lekcja historii i Ojca.

Trans-Atlantyk - jedna ze scen
Trans-Atlantyk – jedna ze scen
fot. Bartek Warzecha

Nie powiem, a tym bardziej nie zaśpiewam, przysłowiowego „Sto lat”, bo to już blisko. Pozostaje mi zatem życzyć Dyrekcji, Pracownikom i Współpracownikom Teatru Ateneum dalszych sukcesów przez wiele, wiele lat!

5 października 2018 11:50
[fbcomments]