0

Fighter nie jest filmem o biciu się

Fighter - od lewej: Mikołaj Roznerski, Krzysztof Kosedowski, Marcin Różalski, Piotr Stramowski
Fighter – od lewej: Mikołaj Roznerski, Krzysztof Kosedowski, Marcin Różalski, Piotr Stramowski
fot. Łukasz Bąk (mat. prasowy)

Konrad Maximilian: Fighter nie jest filmem o biciu się. To opowieść o dojrzewaniu zagubionego człowieka.

Polski widz jest gotowy na dobre kino gatunkowe – przekonuje Konrad Maximilian, reżyser filmu Fighter.

To z tego względu powstają takie filmy jak Underdog, Fighter i produkcje Patryka Vegi. Konrad Maximilian zaznacza też, że jego debiutancki film jest nie tylko opowieścią o przemocy w ringu, ale też o dojrzewaniu człowieka, który chce naprawić błędy z przeszłości.

Konrad Maximilian - reżyser filmu Fighter
Konrad Maximilian – reżyser filmu Fighter
fot. mat. prasowy

Pochodzący z Oławy Konrad Maximilian ukończył Londyńską Szkołę Filmową, gdzie zdobył dyplom z reżyserii.

Pracując jako statysta na planach filmowych szkolił się ponadto z pisania scenariuszy – napisał trzy konspekty, żaden nie stał się jednak podstawą filmu.

Dopiero film Fighter pozwolił mu zadebiutować jako reżyser i scenarzysta, choć i do tego debiutu mogło nie dojść.

Konrad Maximilian zdradza, że do Warszawy przyjechał w celu nakręcenia zupełnie innej produkcji, której realizacja została odwołana w ostatniej chwili.

 

Konrad Maximilian:

Miałem 5 minut, żeby wymyślić film i przekonać producenta, że warto. Więc pijąc kawę wymyśliłem „Fightera”. A film ten siedział we mnie dużo, dużo wcześniej, ja sam się zajmuję tym czymś, znam wielu zawodników w Anglii, w Polsce, MMA i bokserskich.

Konrad Maximilian nie miał problemu ze wskazaniem obsady aktorskiej swojego debiutu. Oczywistym wyborem był dla niego przede wszystkim Piotr Stramowski w roli głównego bohatera, boksera Tomasza Janickiego. Reżyser twierdzi, że już w momencie, gdy poznał aktora, wiedział, że doskonale sprawdzi się on jako odtwórca tej postaci. Stramowskiemu spodobała się historia wykreowana przez Maximiliana i zgodził się wystąpić filmie, mimo braku doświadczenia ze strony przyszłego reżysera.

Konrad Maximilian:

Przekonanie go zajęło mi 15 sekund. Spodobał mu się pomysł, chciał w tym zagrać, więc potem już było tylko stworzyć film, znaleźć wszystkich pozostałych i ciężko pracować.

Piotr Stramowski wciela się w postać zawodnika MMA, który na skutek kilku błędnych decyzji traci pozycję w sportowym świecie. Próbuje ułożyć sobie życie na nowo, szantażowany przez gangsterów musi jednak ponownie stanąć na ringu. Jego przeciwnikiem jest Marek Pretty Boy Chmielnicki (Mikołaj Roznerski). Na ekranie można też oglądać Aleksandrę Szwed w roli Agaty – partnerki najpierw Tomasza, później natomiast Marka, oraz Katarzynę Macąg wcielającą się w postać lekarki Magdy.

Konrad Maximilian:

To są naprawdę mocne, zupełnie inne kobiety, bardzo ciekawe, bardzo, ale to bardzo dobrze zagrały i mam nadzieję, że widzowie będą się, że tak powiem, cieszyć widząc je właśnie w tym filmie.

Debiutancka produkcja reżysera nie miała jednak szczęścia w produkcji. Początkowo film miał nosić tytuł Klatka, a w roli antagonisty Tomasza Janickiego miał wystąpić Eryk Lubos. Ostatecznie zamiast jednego filmu powstały dwa – Lubos wraz z Mamedem Chalidowem wystąpił w obrazie Underdog, a na planie Fightera zastąpił go Mikołaj Roznerski. Z powodów finansowych zdjęcia do produkcji Konrada Maximiliana musiały jednak zostać wstrzymane na kilka miesięcy.

Piotrek Stramowski był jedną z osób, które walczyły o to, żeby ten film wznowić. Piotrek, producenci z Domino Film stworzyli, naprawdę to był kawał dobrej roboty, bez nich by to nie wyszło.

Reżyser określa swój debiutancki film jako pierwszy w polskim kinie prawdziwy dramat sportowy toczący się w środowisku bokserów. Twierdzi, że polski widz nie chce oglądać wyłącznie komedii romantycznych i jest gotowy na dobre kino gatunkowe. Z tego względu powstają filmy Patryka Vegi, reprezentujące mocne męskie kino policyjne. Konrad Maximilian zaznacza jednak, że jego debiutanckiego filmu nie należy sprowadzać wyłącznie do przemocy na ringu MMA.

Konrad Maximilian:

Na pewno to nie jest filmu o biciu się, to jest film o dorastaniu. Główny bohater zmienia się, dorasta, bardziej lub mniej i sądzę, że tak naprawdę to jest właśnie film o dojrzewaniu młodego człowieka, który jest zagubiony i który stara się naprawić to, co zepsuł.

Agencja Newseria

Recenzja:

Popularność walk MMA przenosi się na ekran kinowy. Niestety w tym przypadku na bardzo niskim poziomie.

Tomasz Janicki – mistrz walk MMA, zostaje zdyskwalifikowany. Wraca do swojej małej miejscowości i zatrudnienia jako drwal. Wizja powrotu do sportu jednak kusi, szczególnie gdy jego szkolny kolega ośmiesza go w telewizyjnym talk-show. Pojawia się również mafia narkotykowa, z którą Janicki zadziera i ładna lekarka – zupełnie inna niż kobiety kręcące się w showbiznesie bokserskim.

Fabuła – beznadziejna. Dialogi – jeszcze gorsze. Nawet w samym filmie pojawia się tekst że sytuacja bohatera jest szablonowa pod względem filmowym: uczciwy i ambitny sportowiec, odrzucony przez system biznesowo-układowy, wraca do małej miejscowości, z której może się odbić w swojej karierze. Wyzwaniem jest śledzenie fabuły, a słuchanie dialogów to prawdziwa męka – tak się nie pisze ani scenariusza, ani kwestii wypowiadanych przez bohaterów.

Jednak film sportowy może nadrobić czymś innym, czyli realizacją scen walki. I tutaj dopełniona jest czara goryczy. W scenach dynamicznych, zarówno stricte bokserskich, jak i potyczkach z innych powodów (pojawia się bowiem mafia narkotykowa) – praktycznie niż nie widać. Montaż – katastrofa. Ujęcia – niewiele lepiej. Może jedynie walka finałowa trochę się broni, ale slow motion i przewidywalność mocno boli. Jeżeli nawet pod względem realizacji scen sportowych tego rodzaju kino kuleje to praktycznie nie ma o czym rozmawiać, tudzież czego recenzować. Fanów MMA może ta produkcja przyciągnie, ale nawet oni niekoniecznie będą usatysfakcjonowani. Lepiej polecić „Underdoga” chyba że wartość filmu to jedynie znane z ringu twarze jak: Włodarczyk, czy dla starszych kibiców Kosedowski.

Nie ma też luzu. Wszystko jest śmiertelnie poważne. Dwa żarty to:

  • imię kota – wyróżniający się także aktorsko sierściuch nazwany jako Tomasz
  • suchar jak się nazywa dziecko dzisiaj urodzone: ZDZIŚ … kurtyna.

Fajny jest jedynie bar PKS. Trafiona oldskulowa scenografia. Przy tej okazji warto zwrócić uwagę na rolę Anny KaczmarczykA jako barmanki zauroczonej przystojnym facetem. Równie dobrze wypada Katarzyna Maciąg, która o dziwo próbuje coś grać aktorsko. Szkoda, że dialogi i pomysły w wątku romansowym wołają o pomstę do Nieba. No bo kto idzie na randkę do baru, gdzie obsługuje zakochana barmanka?

Podsumowując – film, w którym najlepiej wypada Aleksandra Maciąg … Ciężko przetrwać.

23 lipca 2019 07:14
[fbcomments]