0

Kameralny koncert Wielkiego Mistrza

Atlas Arena podczas koncertu Ennio Morricone
Atlas Arena – podczas koncertu Ennio Morricone
fot. Kuba Janecki

Ennio Morricone i 200 muzyków obejrzał i wysłuchał w Atlas Arnie w Łodzi Roman Soroczyński.

Wydawałoby się, że duża hala widowiskowa, jaką jest łódzka Atlas Arena, nie sprzyja kameralnym koncertom. Jednak wielu widzów, organizowanego w ramach tournée „60 Years Of Music”, koncertu Ennio Morricone przyznawało, że 14 października 2017 roku hala zamieniła się w kameralną salę. Znawcy oceniają, że było około dziesięciu tysięcy fanów muzyki Mistrza. Jeśli dodać do tego blisko 200 muzyków, którzy znaleźli się na scenie (Narodowa Czeska Orkiestra Symfoniczna oraz dwa chóry: Kodaly Chór z Debreczyna na Węgrzech oraz Chór Filharmonii Miasta Oradea w Rumunii), to efekt jest fantastyczny. Tym bardziej, że Atlas Arena ma świetną akustykę.

Ennio Morricone na stanowisku
Ennio Morricone – na stanowisku
fot. Kuba Janecki

Widownia okazała wielki szacunek Mistrzowi: kiedy wszedł na scenę, wszyscy wstali. Bardzo rzadki widok podczas koncertów! Mało tego: bardzo niewiele osób używało (do wiadomych celów) telefonów komórkowych, co w dzisiejszych czasach jest ewenementem! Podczas samego koncertu wiele utworów było nagradzanych owacją na stojąco. Co ciekawe, nie prezentowano wielkich wizualizacji czy dynamicznej gry świateł. Dwa telebimy służyły jedynie temu, by osoby siedzące w dalszych rzędach mogły w skupieniu śledzić ruchy Ennio Morricone oraz poszczególnych instrumentalistów czy solistów. Niemal dziewięćdziesięcioletni Maestro panował nad wszystkim.

Orkiestra i Chór na scenie
Orkiestra i Chór – na scenie
fot. Kuba Janecki

W pierwszej części koncertu usłyszeliśmy instrumentalne wersje z filmów Nietykalni, Dawno temu w Ameryce, Baarii oraz – co oczywiste – melodie z westernów Za garść dolarów i Dobry, zły i brzydki. Później przyszła pora między innymi na Misję, Miłosny krąg, Cinema Paradiso, H2S, Śledztwo w sprawie obywatela poza wszelkim podejrzeniem, Bitwę o Algier, oscarową Nienawistną ósemkę i inne wspaniałe melodie filmowe. Sądzę, że wykonane na żywo brzmiały znacznie lepiej, niż w salach kinowych, czarując słuchaczy. Jest to kolejny dowód na to, że wiele z tych utworów „żyje” niezależnie od obrazu kinowego. Jestem także przekonany, że w trakcie, pochodzącego z filmu Zawodowiec, utworu Chi Mai bardzo wiele osób wzruszyło się. Osobiście polecam go jako wspaniały środek terapeutyczny. Warto przypomnieć, że ten utwór został wykorzystany również w Magdalenie Jerzego Kawalerowicza.

Mistrz przy pracy
Mistrz – przy pracy
fot. Kuba Janecki

Wybór trzydziestu, spośród ponad 500 utworów Ennio Morricone, z pewnością nie należał do najłatwiejszych. Jednak Maestro sprostał oczekiwaniom słuchaczy. Do wysokiego poziomu orkiestry i połączonych chórów dostosowały się solistki, które od lat współpracują z Mistrzem, nagrywając płyty z jego muzyką filmową: urodzona w Szwecji włoska śpiewaczka Susanna Rigacci oraz portugalska artystka fado, Dulce Pontes. Zwłaszcza ta druga zawładnęła sercami publiczności, żywiołowo reagując na melodie płynące ze sceny i sama aktywnie uczestnicząc w ich wykonywaniu.

Nie byłbym taki mądry, by wymieniać tytuły utworów, gdyby nie fakt, że na początku każdej melodii pojawiały się one na ekranach telebimów. Świetny pomysł Organizatora koncertu – Agencji Prestige MJM! Zabrakło mi tylko jednego obrazu: podczas grania utworu Man With a Harmonica z filmu Pewnego razu na Dzikim Zachodzie ani razu nie zobaczyłem na ekranie osoby wykonującej piękną partię na harmonijce ustnej.

Mimo, że filmowo-muzyczna podróż z Ennio Morricone trwała ponad 2,5 godziny, Mistrz wykazał się wielką kondycją, wychodząc kilka razy na bis. Usłyszeliśmy wówczas między innymi, entuzjastycznie przyjęte przez publiczność, wokalne partie The ecstasy of the Gold z filmu Pewnego razu na Dzikim Zachodzie oraz Abolission z filmu Queimada.

Część widowni koncertu Ennio Morricone
Część widowni – koncertu Ennio Morricone
fot. Kuba Janecki

Janusz Stefański z Agencji Prestige MJM relacjonował na gorąco:

Koncert Ennio Morricone był niesamowity. Wielki siłą muzyki. Wiele momentów z ciarkami na plecach i łzami wzruszenia na twarzy. Doprawdy niepowtarzalne przeżycie.

Cóż dodać, cóż ująć? Mogę tylko życzyć, aby stosunkowo niewielka załoga Agencji Prestige MJM organizowała jak najwięcej takich wspaniałych imprez. Zaś mieszkańcom Warszawy, którzy zapewne przeważają wśród P.T. Czytelników naszego portalu, życzę, aby w stolicy Polski jak najszybciej zbudowano porządną halę widowiskową.

Relacja Organizatora koncertu

16 października 2017 16:44
[fbcomments]