O wąskotorowej kolejce z Warszawy do Marek i Radzymina opowiada Tomasz Paciorek z Towarzystwa Miłośników Historii.
Kolejny felieton pod wspólną nazwą: Stolica historii. Przedstawiają członkowie Towarzystwa Miłośników Historii w Warszawie, które są emitowane w każdą sobotę o 15:15, w nieco skróconej wersji, w Radiu Kolor.
Podcast Radia Kolor jest pod tekstem.
Z cyklu:
Stolica historii. Przedstawiają członkowie
Towarzystwa Miłośników Historii w Warszawie.
Odcinek XXV:
Ciuchcia z Marek
Opowiada Tomasz Paciorek
Jestem regionalistą i miłośnikiem lokalnej historii miasta, w którym mieszkam – Marek. Pewnie dlatego bliska jest mi historia ciuchci mareckiej, która przez blisko 80 lat kursowała na trasie z Warszawy aż do Radzymina.
Kolej marecka swój pierwszy kurs odbyła z podwarszawskiego Targówka do Marek 9 marca 1897 roku. Wówczas to wagony ciągnięte były przez konie, ale już dwa lata później zwierzęta zastąpił parowóz. Początkowo kolejka kursowała tylko do Marek. Z każdym, następny rokiem powstawały nowe stacje: w Pustelniku, w Strudze, a od 1907 roku ciuchcia regularnie kursowała już do Radzymina.
W swój ostatni kurs wyruszyła 31 sierpnia 1974 r. Kurs był z Radzymina do Warszawy. Ciuchcia żegnana była na całej swej trasie przez tysiące ludzi owacjami i kwiatami. Na trasie przejazdu w remizach strażackich wyły syreny, a skład wagonów żegnała orkiestra dęta. Wszystkie miejsca w wagonach zajęte były do ostatniego, zaś wielu pasażerów jechało na stopniach. Tym razem nie było kontroli biletów – to był darmowy przejazd. Ciuchcia z wzajemnością gwizdała głośno puszczając kłęby pary, jakby nie zdając sobie do końca sprawy z tego, że jest to już jej ostatni kurs. Nie zdawała sobie chyba też sprawy z tego, że nie zobaczy już pięknych i rozległych łąk, kiedy zatrzymywała się na stacji Drewnica, że nie zobaczy już dawnych zabudowań fabryki przędzalniczej Braci Brigsów i usadowionych wokół niej kamienic robotniczych, dziesiątków dymiących kominów wypalających ceramikę w licznych cegielniach na Pustelniku, że nie usłyszy już skocznej muzyki i rozmów letników na „strużańskiej” Wenecji.
Ciuchcia zjechała na boczny tor odpocząć w muzeum kolejnictwa. Jej miejsce zastąpiły mikrobusy. Dawni pasażerowie żelaznej lokomotywy z utęsknieniem wspominali chwile spędzone w wagonach pociągu. To tam zawiązywały się pierwsze przyjaźnie, dojrzewały miłości. Według relacji w ciuchci urodziło się przynajmniej jedno dziecko. Ciuchcia jechała z prędkością nie większą niż 20 km/h.
Kolejka Marecka
w filmie z zespołem Skaldowie z roku 1971
W 2010 r. z inicjatywy ówczesnego burmistrza, Pana Janusza Werczyńskiego, sprowadzono wyremontowany parowóz do Marek i usadowiono go tuż przy miejskim rauszu. Jednakże nie był to ten sam zestaw. Był to jedynie ten sam model Px-48. Ładny, odmalowany, ale jakby trochę bez duszy.
Ten prawdziwy, kursujący dawniej na trasie z Warszawy do Radzymina został sprzedany do Szwecji. Tam do dziś w westernowym miasteczku, High Chaparral, niedaleko Goteborga, jest czynną atrakcją turystyczną. Jeździ, gwiżdże i bucha parą jak dawniej w swoich Markach. Choć Indianie i kowboje nie pasują do niej tak jak markowianie. O jej polskim pochodzeniu przypominają jedynie tabliczki znamionowe z białym orłem na czerwonym tle, skrótem PKP, nazwą składu i nazwą zakładów produkcyjnych w Chrzanowie oraz tabliczką, najprawdopodobniej, ukrytą w budce maszynisty z napisem: „lokomotywownia Radzymin”.
Ciuchcia z Marek w Szwecji
Tomasz Paciorek
Absolwent Wydziału Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego oraz studiów doktoranckich w zakresie ekonomii w Instytucie Pracy i Spraw Socjalnych w Warszawie.
Pracownik w administracji państwowej.
Pasjonat lokalnej historii, autor licznych opracowań na temat Marek, członek Stowarzyszenia Marki-Pustelnik-Struga.
Od 2010 r. radny miasta Marki.
Członkiem TMH jest od końca 2022 roku.
Podcast Radia Kolor
3:26 minuty
(kliknij logo)
Zobacz też inne odcinki cyklu:
- Lista odcinków: [LINK]