O niewiarygodnej historii Powstańca Warszawskiego o pseudonimie Jastrząb opowiada Robert Gawkowski, prezes Towarzystwa Miłośników Historii w Warszawie.
Felieton pod wspólną nazwą: Stolica historii. Przedstawiają członkowie Towarzystwa Miłośników Historii w Warszawie, które są już od ponad roku emitowane w każdą sobotę, w nieco skróconej wersji, w Radiu Kolor.
Podcast Radia Kolor jest pod tekstem.
Z cyklu:
Stolica historii. Przedstawiają członkowie
Towarzystwa Miłośników Historii w Warszawie.
Odcinek LII:
Cuda się zdarzają
Opowiada dr hab. Robert Gawkowski
Przed nami okres przedświąteczny a podobno cuda się zdarzają zwłaszcza w czasie świąt. Dziś będzie o takim cudzie, który wydarzył się ponad 80 lat temu.

W czasie powstania warszawskiego nasze powstańcze wojska z Powiśla wzięły do niewoli grupę Niemców. Wśród nich znajdował się młody Herman, który nosił mundur jakiejś niemieckiej paramilitarnej organizacji i przed wybuchem powstania na okęckim lotnisku naprawiał niemieckie samoloty. Jeniec był spokojny i chętnie wdawał się w rozmowę z pilnującymi go żołnierzami AK. Jak się okazało, do Polaków nie czuł nienawiści, za to niechęć do Hitlera i nazizmu rosła w nim z każdą niemiecką porażką na frontach II wojny.

Pilnującym Hermana był 16 letni strzelec „Jastrząb” czyli Jerzy Zięborak.
Obaj w gruncie rzeczy młodzi chłopcy łatwo się dogadywali, bo strzelec „Jastrząb” znał niemiecki, a jeniec Herman trochę mówił po polsku. Obaj mieli wspólną pasję – lotnictwo. Dodajmy, że Jerzy Zięborak wychowywał się na Okęciu a jego ojciec pracował w Polskich Zakładach Lotniczych. Chłopcy, mimo wojennego klimatu, polubili się.
Gdy przestano strzelać i zaczęły się rozmowy kapitulacyjne role Zięboraka i jeńca Hermana miały się odwrócić. To Zięborak szedł do obozu jenieckiego a Herman odzyskiwał wolność. Niemiec w przypływie wdzięczności za dobre traktowanie postanowił napisać koledze Polakowi zaświadczenie, że przebywając w niewoli, przez żołnierzy AK zawsze był traktowany z szacunkiem. Na jakimś pakowym papierze znalezionym w ruinach tak właśnie napisał. Taki swoisty glejt potwierdzający rycerskie zachowanie.
Minęła jesień i zaczął się świąteczny czas. Zięborak przebywając wówczas w obozie pracy, wraz z dwoma kolegami, też powstańcami, postanowili uciec. Plan pozornie był łatwy, bo obok było zapasowe niemieckie lotnisko, a na nim słabo pilnowane szkoleniowe samoloty „Storch”. Wystarczyło więc zakraść się do samolotu, uruchomić go i przelecieć do aliantów. Umiejętności awiacji młodych Polaków były czysto teoretyczne, możliwość strącenia nad linią frontu ogromne, ale w młodych polskich duszach zagrał zew wolności.

Chłopcy uciekli wiec z obozu, podkradli się szczęśliwie do samolotu, odpalili nawet silnik, ale samolot nie chciał ruszyć. Rychło otoczyli ich niemieccy strażnicy i wyciągnęli z samolotu. Nie było żartów, bo za takie rzeczy była tylko kara rozstrzelania. Czekali bez nadziei na proces i już żegnali się z życiem. Wtedy stał się cud. Oto bowiem przewodniczący sadu, jakiś Niemiecki oficer- inwalida, znalazł w plecaku Zięboraka glejt napisany przez Hermana. Niemcy byli zdumieni. Sędzia nakazał przerwę w rozprawie, a śledczy zaczęli szukać Hermana, co w rozgardiaszu upadającej III Rzeszy nie było łatwe. A jednak znaleźli, a Herman potwierdził telefonicznie rycerską postawę Polaków.
Po zastanowieniu się sąd polowy skazał uciekinierów „tylko” na karę obozu koncentracyjnego dla nieletnich. Wojna jednak zbliżała się do końca. Niemcy rozpadały się i trzej nasi śmiałkowie doczekali wolności.
Jerzy Zięborak po wojnie szukał bezowocnie Niemca Hermana i nie był pewny, czy Niemiec doczekał końca wojny. Kto wie, może cuda są jednak limitowane i życzliwy los był pisany tylko jemu?
Opowiadanie „Cuda się zdarzają” oparte jest na notatkach autora powstałych podczas prac nad książką Krybar. Uniwersytet w cieniu powstańczych walk, Wydawnictwa UW, 2014.
Od redakcji.
Dr inż. Jerzy Zięborak (1928-2017),
pilot doświadczalny, specjalista badań w locie samolotów.
Podczas wojny służył w AK. Brał udział w Powstaniu Warszawskim, w zgrupowaniu AK Krybar, został ranny podczas walk. Po powstaniu został osadzony w obozie jenieckim. Po wojnie przebywał w obozie wojskowym dla małoletnich.
Po powrocie do kraju, po otrzymaniu świadectwa dojrzałości, studiował na Politechnice Warszawskiej i uzyskał dyplom inżyniera w 1953 r. W tym samym roku podjął pracę w Instytucie Lotnictwa, w Zakładzie Badań w Locie. Licencję pilota instruktora otrzymał w Aeroklubie Warszawskim w 1956 r., a uprawnienia pilota doświadczalnego w 1958 r. Długoletni kierownik pracowni badań samolotów. Był delegowany do Egiptu. Po powrocie brał udział w badaniach samolotów rolniczych Lala-1, PZL-106 Kruk, M-15. Po przeszkoleniu w ZSRR na samolocie Jak-40, brał udział w przystosowaniu tego samolotu do badań silników K-15, a następnie przeprowadzał próby silnika K-15 na tym samolocie. W 1974 obronił pracę doktorską na Politechnice Wrocławskiej. Przez wiele lat był wykładowcą na kursach dla pilotów doświadczalnych. Napisał dwie książki dotyczące szkolenia pilotów doświadczalnych. Na emeryturę przeszedł w 1998 roku.
Źródło: Instytut Lotnictwa w Warszawie
Dr hab. Robert Gawkowski
Historyk i archiwista publikujący głównie o dziejach sportu w II RP. Jest też znawcą historii Warszawy.
W 2014 roku za książkę „Krybar. Uniwersytet w cieniu powstańczych walk” otrzymał nagrodę KLIO.
W 2014-17 był członkiem Rektorskiego Komitetu Obchodów 200-lecia Uniwersytetu Warszawskiego.
Od 8 lat zasiada w jury konkursu varsavianów im. Hanny Szwankowskiej.
Od stycznia 2023 r. kieruje oddziałem naukowo-wystawienniczym Muzeum Sportu i Turystyki
Od kwietnia 2022 jest prezesem TMH.
Członkiem Towarzystwa jest od 15 lat.
Podcast Radia Kolor
3:46 min.
Zobacz też inne odcinki cyklu:
- Lista odcinków: [LINK]