Zwierzaki w komunikacji miejskiej

Pies w autobusie na smyczy i kagańcemwłaścicielka doskonale wie jak należy przewozić swego pupila
Pies w autobusie na smyczy i kagańcem – właścicielka doskonale wie jak należy przewozić swego pupila (linia 171)
fot. MPawlik

Coraz częściej kierowcy autobusów dzwonią do Nadzoru Ruchu w sprawie przewożenia psów w autobusach. Pasażerowie nie chcą założyć, bądź nie są przygotowani na użycie kagańca.

Jak wiadomo, zwierzęta przewozić można, ale pod określonymi warunkami. Trzeba przyznać, że temat ten jest dość delikatny, wymaga bowiem pewnego wyczucia sytuacji.

Regulamin Przewozów

Przypomnijmy sobie na początek, jakie zapisy znajdują się w Regulaminie Przewozów Środkami Lokalnego Transportu Zbiorowego paragraf 18:

  1. Dopuszcza się przewożenie w pojazdach oraz wprowadzanie na teren stacji metra: […]
    2) psów, pod warunkiem, że nie zachowują się agresywnie, nie są uciążliwe dla pasażerów oraz mają założony kaganiec i trzymane są na smyczy;
    3) psów asystujących, o których mowa w Ustawie o rehabilitacji zawodowej i społecznej oraz zatrudnianiu osób niepełnosprawnych pod warunkiem, że mają założoną uprząż.
  2. Pasażer przewożący psa obowiązany jest posiadać przy sobie ważny dokument poświadczający aktualność ustawowo wymaganych szczepień weterynaryjnych.
  3. Pasażer przewożący psa asystującego obowiązany jest posiadać przy sobie ważny dokument poświadczający aktualność ustawowo wymaganych szczepień weterynaryjnych oraz certyfikat potwierdzający status psa asystującego.
Pies w autobusie - prawidłowo przewożony
Pies w autobusie – prawidłowo przewożony
fot. MPawlik

Konflikty

Wszelkie konflikty rodzą się głównie na bazie pkt. 2 – braku kagańca.
Pasażer ma obowiązek stosować kaganiec u swojego pupila, niezależnie od jego rasy, wielkości, wieku, siły szczęki czy charakteru. Oznacza to też, że niemal w każdym przypadku interweniujący kierowca ma rację, na jego polecenie pasażer niestosujący się do tego przepisu może zostać wyproszony z pojazdu.

w historycznym autobusie linii 138.
Historyczny pies – w historycznym autobusie linii 138.
fot. Serwis myvimu.com

Powyższe zdjęcie publikujemy dzięki zgodzie otrzymanej z serwisu MYVIMU.
Link do źródła.

Takie autobusy już po Warszawie nie kursują. To autobus marki Ikarus, które to ostatecznie wycofano 29 listopada 2013 roku (LINK do informacji w Nadzorze Ruchu).
Na zdjęciu pies pilnuje „zmęczonego” pana, zajmując miejsce siedzące przeznaczone dla ludzi (brudzi łapami to miejsce), jest bez kagańca i praktycznie jest nieprzewidywalny dla pasażerów.

Czy to dobre przepisy?

Ten przepis nie jest fanaberią ZTM, Rady Miasta czy przewoźnika. Nie każdy lubi towarzystwo zwierząt, niektórzy pasażerowie boją się ich i czują się nieswojo. Z kolei pies w autobusie, zamknięty w niewielkiej przestrzeni, otoczony ciasno ludźmi, poddawany niezrozumiałym dla niego siłom związanym z poruszaniem się środka transportu, wobec nagromadzenia bodźców może poczuć się zagrożony i stać się agresywny.

Problemy

Pierwszym problemem na pewno jest sposób zwrócenia uwagi przez kierowcę. Jedni robią to z wykorzystaniem nagłośnienia w autobusie, inni wychodzą z kabiny. W większości przypadków na pewno taka interwencja przynosi zamierzony skutek. Prawdziwy problem pojawia się, gdy pasażer odmówi.

W takim przypadku kierowca zgłasza sytuację do centrali ruchu, a skoro podjął już decyzję, że zagrożenie w wozie jest, może liczyć na nasze wsparcie. Nie zezwolimy na dalszą jazdę, skierujemy na miejsce instruktora i straż miejską, o ile ta zechce przyjechać, bo za niewłaściwe przewożenie psów nie nakłada się sankcji płynących z kodeksu wykroczeń, więc miejska formacja często odmawia interwencji.

Na szczęście jest jeszcze Policja.

Autobus i policja
Autobus – i policja
fot. Nadzór Ruchu MZA

Koniec końców, pasażer nie ma racji i ostatecznie prędzej czy później autobus opuści. Może również zostać obciążony karą za bezpodstawne zatrzymanie środka transportu, a także za utracone wpływy przewoźnika.

A jednak…

Wiadomo, że każdy przepis jest po to, aby go stosować. Patrząc na to jednak z drugiej strony nie każda sytuacja jest przecież taka sama. Nie zawsze zdarzenie wymaga rozwiązania skrajnego, angażującego służby, powodującego straty, budzącego agresję i niepotrzebne nerwy.

Pasażerowie swoje czworonogi przewożą również na kolanach, są to zazwyczaj małe psy rasy: York, chow chow, mops, chihuahua itp. Często są one schowane pod odzieżą, nie każdy zwróci na nie uwagę, jeżeli już to kierowca i słusznie, bo on jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo pasażerów. Jeśli w autobusie jedzie np. tylko kilka osób, mały pies nie będzie stanowił zagrożenia. W tym przypadku działanie może polegać również na obserwowaniu zachowania psa i nie podejmowaniu pochopnych działań.

Co innego, jeżeli jest to duży pies bez kagańca wtedy interweniujemy w sposób możliwie delikatny, ale stanowczy. Musimy się liczyć z tym, że pasażer nie zawsze zdaje sobie sprawę, co stanowi regulamin.

Wnioski

Wniosek z praktyki postępowania w tego typu przypadkach jest taki, że jeżeli kierowca zachowa się kulturalnie, powoła się na konkretny zapis regulaminu, to najczęściej problem przestaje istnieć. Jeżeli to nie podziała, należy pamiętać, że kulturalnym i miłym podejściem kierowca zyskuje poparcie pozostałych pasażerów, którzy swoje nerwy związane z brakiem możliwości kontynuowania jazdy wyładują na niepokornym podróżniku, a nie na kierowcy. Dłuższe awantury zdarzają się zdecydowanie rzadziej i najczęściej biorą się w prostej linii z zupełnie niewłaściwego podejścia kierowcy.

Delikatność tej materii niech odda dialog poniższy mocno już historyczny, pomiędzy pasażerem z dużym psem, a kierowcą autobusu:

Kierowca:

Proszę pana, proszę nałożyć pieskowi kaganiec, w przeciwnym wypadku nie mogę pana zabrać.

Pasażer:

Nie założę Burkowi kagańca, wie pan, ma go żona.

Kierowca:

To proszę zdjąć żonie i nałożyć psu…

Niestety pasażer nie wykazał się poczuciem humoru, przeciwnie, swoje pretensje w formie skargi wyraził na piśmie skierowanym do przełożonych kierowcy.

Śródtytuły: redakcja Warszawa.pl

Nadzór Ruchu

14 września 2014 15:50