O bestiach strasznych i gadach, wzrokiem zabijających stworach, opowiada prezes TMH dr hab. Robert Gawkowski.
Felieton pod wspólną nazwą: Stolica historii. Przedstawiają członkowie Towarzystwa Miłośników Historii w Warszawie, które są już od ponad półtora roku emitowane w każdą sobotę, w nieco skróconej wersji, w Radiu Kolor.
Podcast Radia Kolor jest pod tekstem.
Z cyklu:
Stolica historii. Przedstawiają członkowie
Towarzystwa Miłośników Historii w Warszawie.
Odcinek LXVIII:
Bazyliszki i smoki
Opowiada dr hab. Robert Gawkowski
W okolicach 1 kwietnia trzeba się trochę pośmiać, a dla lepszego efektu można nawet troszkę pooszukiwać. Ja też chcę wywołać uśmiech na twarzach słuchaczy, choć zastrzegam, że oszukiwać nie mam zamiaru i to co powiem było naszą polską encyklopedyczną wiedzą z połowy XVIII wieku.
Rzecz napisał ksiądz Benedykt Chmielowski, a jego książka miała długi tytuł:
Nowe Ateny albo Akademia wszelkiej scjencyi pełna, na różne tytuły podzielona, mądrym dla memoryału, idiotom dla nauki, politykom dla praktyki, melancholikom dla rozrywki erygowana.
Pierwsze wydanie miało miejsce w 1745 r. a więc w mrocznych intelektualnie czasach saskich. Dziś uznawana jest za kwintesencje głupoty i zaściankowości naszych przodków.
Przyjrzyjmy się zatem w ślad za encyklopedią Benedykta Chmielowskiego bazyliszkom i smokom.
Bazyliszki to rodzaj wężów osobliwy, rodzący się w Egipcie.
[…] rodzi się z jaja koguciego, które jest przechowywane w końskich odchodach i cieple. Ogon ma węża zakręcony do góry, na dwóch przednich chodzi łapach, a pod skrzydłami jest żółty. Wzrokiem swoim zabija patrzących na pysk jego, głowę i oczy, ale nie na resztę ciała.
Przed Bazyliszkiem jednak można się było ustrzec. Gdy Bazyliszek zobaczył koguta, to od razu uciekał. Dlatego, jak pisał wielebny:
Gdy kto przechodzi przez afrykańskie ziemie, gdzie mieszkają Bazyliszki, ze sobą trzeba nosić koguty, aby mu byli obroną przed zabijającym wzrokiem bestii.

My, warszawiacy, znamy legendę o naszym bazyliszku ze Starego Miasta.
Był straszny i żył w mrocznych piwnicach warszawskich kamienic czyniąc strach wśród mieszkańców. Aż przyszedł młody ubogi szewczyk i podstępem zabił Bazyliszka, stając się ulubieńcem miasta.
W Encyklopedyii księdza Chmielowskiego jest nieco inaczej:
Roku pańskiego 1589 w Warszawie wylągł się w piwnicy zaniedbanej, śmieciem i odpadkami zarzucony.
Skazany na śmierć nijaki Jan Pareusz został przed egzekucją zwolniony z więzienia, pod warunkiem, że warszawskiego Bazyliszka zabije.
Skazaniec wiedząc, Że Bazyliszek morduje wzrokiem, zszedł do piwnicy uzbrojony w zwierciadła, pochodnie i maskę i zwyciężył.

Pokrewne Bazyliszkom, choć znacznie większe były smoki. Też się wylęgały z jajka i też miały ciało wężowate pokryte łuską. Zdarzało się, że jedna smocza łuska miała wielkość tarczy rycerza! Smok mógł mieć skrzydła, lecz nie z piór, ale z błonek i skóry jak nietoperze. Smok był zazwyczaj długości 120 stóp (czyli jakieś 40 metrów), choć wielebny Chmielowski doskonale wiedział, że były i większe, np. na 240 stóp i taki smok
mógł jeźdźca z koniem z łatwością w pysku zmieścić.
Stwory żyły w Afryce nad rzeką Jordan w miejscu ukrytym i wygodnym. Wszystko więc na to wskazuje, że nasz Smok Wawelski był pewnym wyjątkiem, bo nie tak wielkim jak inne, jamę miał ciasną i niewygodną, a poza tym nie stronił od podmiejskich obszarów.
W nauce przydatne są przykłady, więc ksiądz Chmielowski nam je podaje:
Straszny smok miał się wylegnąć z jaja na wyspie Rodos za papieża Klemensa VI roku 1345. Tam smoka obłaskawiono, dając mu przed jaskinie, gdzie żył, sporą porcje jadła, aby nie swawolił.
Nowe Ateny radzą, jak unikać spotkania ze smokiem.
Otóż
gdzie orłów i sępów wiele, tam mało tych strasznych bestii.
Na koniec mojej dzisiejszej gawędy o smokach i bazyliszkach dobra wiadomość.
Taki cesarz Tyberiusz smoka udomowił, tak, że ten cesarzowi jadł z ręki.
Autor Nowych Aten autorytatywnie twierdzi:
Można smoka ugłaskać tak, że nic człowiekowi szkodzić nie będzie.

Dr hab. Robert Gawkowski
Historyk i archiwista publikujący głównie o dziejach sportu w II RP. Jest też znawcą historii Warszawy.
W 2014 roku za książkę „Krybar. Uniwersytet w cieniu powstańczych walk” otrzymał nagrodę KLIO.
W 2014-17 był członkiem Rektorskiego Komitetu Obchodów 200-lecia Uniwersytetu Warszawskiego.
Od 8 lat zasiada w jury konkursu varsavianów im. Hanny Szwankowskiej.
Od stycznia 2023 r. kieruje oddziałem naukowo-wystawienniczym Muzeum Sportu i Turystyki
Od kwietnia 2022 jest prezesem TMH.
Członkiem Towarzystwa jest od 16 lat.
Podcast Radia Kolor
4:35 min.
Zobacz też inne odcinki cyklu:
- Lista odcinków: [LINK]