O akcji ruchu oporu na ulicy Radnej, na warszawskim Powiślu, opowiada dziś Stanisław Maliszewski z Towarzystwa Miłośników Historii.
109. felieton pod wspólną nazwą: Stolica historii. Przedstawiają członkowie Towarzystwa Miłośników Historii w Warszawie, które są już od trzech lat emitowane w każdą sobotę, w nieco skróconej wersji, w Radiu Kolor.
Podcast Radia Kolor jest pod tekstem.
Z cyklu:
Stolica historii.
Przedstawiają członkowie
Towarzystwa Miłośników Historii w Warszawie.
Odcinek CIX:
Akcja na Radnej.
Opowiada Stanisław Maliszewski
Opowiem dziś Państwu o czasach okupacji niemieckiej. O akcji ruchu oporu na ulicy Radnej, na warszawskim Powiślu. To swoiste sprawozdanie, które spisałem z mojego spotkania ze Stefanem Sękowskim. Był on żołnierzem Armii Krajowej, a po wojnie znanym chemikiem. O akcji na Powiślu opowiadał mi kilkanaście lat temu.
To był lutowy wieczór 1944 roku i wydawało się, że zadanie, które mieliśmy do wykonania, dla nas, starych wygów dywersji i konspiracji było wprost dziecinnie łatwe. Mieliśmy konwojować kolegę Tadka Bezwuhłego „Bykowskiego”, który niósł pepeszę w walizce z Nowego Światu, do lokalu na ulicy Radnej. Tam mieliśmy, kupioną za własne pieniądze od Kałmuka broń, przedłożyć oficerowi naszego batalionu.
„Bykowskiego” ubezpieczała nasza piątka osłonowa: dowódca Andrzej Miedzianowski „Jasieńczyk”, Józef Gieryszewski „Górski”, Rysiek de Pourbaix, ja i moja siostra Marysia jako łączniczka. „Jasieńczyk” był znany nie tylko z osobistej odwagi, ale przede wszystkim z pedanterii, z jaką przygotowywał każdą akcję. Pomimo, że zadanie było w zasadzie błahe, „Jasieńczyk” podszedł do niego z całą powagą i przestrzegał nas, że najwięcej jest wpadek przez głupotę i fanfaronadę.
Niestety, nie wziąłem sobie do serca słów dowódcy.
Zupełnie zlekceważyłem tę akcję i zamiast visa, którego normalnie używałem, wziąłem małego walterka 7,65 mm.Żeby się nie pętać po ulicy weszliśmy do małej kawiarenki. Usiedliśmy we czwórkę przy stoliku. Podszedłem do kasy zapłacić za pączki. W tym momencie drzwi się otworzyły i weszła moja siostra.
Przechodząc koło stolika powiedziała chłopakom, żeby uważali, bo ulicą idzie patrol. Kręcąc zawadiacko kapeluszem na palcu, otworzyłem drzwi, wyszedłem na ulicę i zanim zdążyłem zrobić pierwsze kroki, usłyszałem:
– Hände hoch!
Stałem z rękami podniesionymi do góry otoczony przez żandarmów.
Na moje szczęście uwagę Niemców przykuł teraz widok siedzących w kawiarence młodych ludzi. Dowódca patrolu, niski, gruby feldfebel, ruchem głowy pokazał, żebym wszedł do środka. Udałem, że nie rozumiem i to mnie uratowało. Stojąc z rękami podniesionymi do góry, kątem oka widziałem, jak feldfebel wszedł do kawiarenki, a za nim trzech żandarmów.
Niestety, przy mnie stało ich jeszcze pięciu.
Dowódca niemieckiego patrolu podszedł do stolika i kładąc rękę na kaburze, zakomenderował:
– Hände hoch!
Skutek okazał się natychmiastowy.
Pojawiły się trzy lufy pistoletów, przy czym „Jasieńczyk” był najszybszy – kropnął go od razu. Za sekundę w drzwiach leżał już drugi trup żandarma.Po pierwszym strzale otaczający mnie Niemcy, odskoczyli od oświetlonego okna i drzwi, i ode mnie. Wykorzystałem ten moment, wyrwałem z kieszeni pistolet i… nie mogłem go odbezpieczyć. Miałem nauczkę, ja, który z zamkniętymi oczami rozbierałem i składałem parabelkę i visa, nie mogłem prawym kciukiem odbezpieczyć bezpiecznika w tym cholernym Walterze. Miał zupełnie inny układ. To jest dowód na to, jak ważne jest przyzwyczajenie do pewnego rodzaju broni.
Sekundy stały się wiecznością.
Pomogłem sobie lewą ręką, odbezpieczyłem waltera i kropnąłem tego, co stał najbliżej mnie. Niemiec zdążył strzelić do mnie spod pachy z karabinu, ale na szczęście nie trafił.Rzuciłem się do żandarma, który miał pistolet maszynowy.
On szarpał się z zamkiem, co wykorzystałem. Strzeliłem i popędziłem w jego kierunku. Niestety, spudłowałem, bo Szwab dalej zwiewał, był szybszy. Rzuciłem za nim filipinkę, ale wybuchła o ułamek sekundy za późno.Tymczasem w kawiarence strzelanina była coraz silniejsza.
Niemcy ostrzeliwali lokal z ulicy, na szczęście serie z peemów padały za wysoko, tłukąc stojące na półeczkach nad ladą słoiki ze śmietaną i zsiadłym mlekiem.„Jasieńczyk” szukał zapasowego wyjścia, ale nie było żadnego przejścia na podwórko. Pozostał więc stary nasz sposób – granatami i za nimi w dym. Śmignęły kolejno trzy filipinki. Potężne detonacje targnęły powietrzem, poszła reszta szyb. Cała trójka wyskoczyła na ulicę i tu natknęli się na pędzącego na pomoc „Bykowskiego”.
Rozpoczął się odwrót.
Wszyscy razem spotkaliśmy się wieczorem na melinie.
Dostaliśmy potem ochrzan za to, że niby daliśmy się zaskoczyć, ale i pochwalono za ostateczny wynik akcji. Kilku Niemców zostało zabitych, a my nie ponieśliśmy żadnych strat.
Wszyscy zostali podani do Krzyży Walecznych, a Powstanie Warszawskie wybuchnie już za pół roku.
Od redakcji
Stefan Sękowski
(ur. 26 maja 1925 we Lwowie, zm. 24 maja 2014 w Warszawie)
Chemik, popularyzator nauki, znany najbardziej z serii tekstów prasowych i książek popularnonaukowych dla chemików-amatorów. Żołnierz Armii Krajowej, współpracownik KSS KOR.
Edukacja
W 1942 mała matura na tajnych kompletach, 1946 matura w polskim liceum w Haren-Maczków (Niemcy), 1952 dyplom na Wydziale Chemii UW, 1957-58 studia podyplomowe i praktyka zawodowa w zakresie badań nieniszczących powłok w Reutlingen Instytut dr Förstera (RFN).
Wojna
W czasie II wojny światowej był żołnierzem Armii Krajowej, uczestniczył w powstaniu warszawskim. Po upadku powstania został aresztowany i osadzony w obozie w Sandbostel, z którego uciekł i wstąpił do 1 Dywizji Pancernej gen. Maczka.
W roku 1947 powrócił do Polski.
Od 1941 był żołnierzem ZWZ, następnie AK (Obwód 67 Hrubieszów). Magazynier broni obwodu, podchorąży, uczestnik akcji „Sylwester 42” (wysadzenie mostu na rzece Huczwa) i akcji we wsi Cieszyn (pow. zamojski), powstaniec warszawski (3 Batalion Golski), jeniec obozu, żołnierz 1 Dywizji Pancernej gen. St. Maczka;
Odznaczony Krzyżem Armii Krajowej, Warszawskim Krzyżem Powstańczym, Krzyżem Partyzanckim, Medalem za Warszawę 1939-1945, Medalem Wojska oraz innymi odznaczeniami.
Osiągnięcia zawodowe
Autor 7 patentów. Współautor złoceń zegara na wieży Zamku Królewskiego w Warszawie, zabezpieczenia masztów dzwonnicy ks. Popiełuszki i obelisków z traktu brzeskiego (Warszawa-Terespol). Uruchomienie w Polsce produkcji urządzeń pomiarowych do nieniszczących badań metodami prądów wirowych, metodą nieniszczącą izotopową, magnetyczną i elektromagnetyczną. Był dyplomowanym rzeczoznawcą SIMP i ekspertem w dziedzinie badań powłok ISO.
Od lat 50-tych współpracował z redakcją „Młodego Technika” i czasopismami naukowo-technicznymi. Opublikował ok. 50 książek, m.in. „Radiometryczne metody pomiaru grubości powłok” (1968), „Jahrbuch Oberflächentechnik” (B. 30, 1974), „Czynniki wpływające na dokładność wskazań warstwomierzy” (1998), seria „Chemia dla Ciebie” (13 tomów), „Poradnik Galwotechnika”.
Od 1977 był współpracownikiem KSS KOR.
Za działalność opozycyjną aresztowany w 1978 i zwolniony z pracy w Instytucie Mechaniki Precyzyjnej, do którego powrócił po Sierpniu 1980.
Na emeryturze od 1990.
W roku 1997 został uhonorowany przez Polskie Towarzystwo Chemiczne Medalem Jana Harabaszewskiego.
Wikipedia [LINK], serwis genealogiczny Sejm Wielki [LINK]
Stanisław Maliszewski
Historyk, muzealnik i dziennikarz.
Autor książek: „Emma”. Wywiad rzeka z Marią Straszewską oraz Zwykli i niezwykli. Wywiad rzeka ze Stefanem Sękowskim.
Współautor (razem z żoną Izabellą) książek: Śródmieście Północne i Śródmieście Południowe z serii Warszawskie Termopile 1944.
Kustosz wielu wystaw poświęconych tematyce Powstania Warszawskiego.
Członek TMH od 2000 r.
Podcast Radia Kolor
4:08 min.
Zobacz też inne odcinki cyklu:
- Lista odcinków: [LINK]