Michał Turyk wybrał się na film i dzieli się spostrzeżeniami.
Szlachetny i utalentowany włamywacz Scott Lang, opuszcza więzienie. Bardzo stara się zostać praworządnym obywatelem i ojcem. Niestety ze względu na wyrok nikt nie chce dać mu pracy. Na domiar złego, ojczymem małej Cassie Lang (córki bohatera) został wredny policjant Paxton, próbujący zdyskredytować Scotta w oczach córki i żony. Sfrustrowany Scott przyjmuje propozycję „łatwego włamania” od swojego przyjaciela z pod celi, Luisa. W ten sposób zostaje wmieszany w intrygę Dr Hanka Pyma, władcy mrówek i twórcy zmniejszającego skafandra. Dr Pym zaangażowany jest właśnie w walkę z Darrenem Crossem, prezesem korporacji którą Pym założył wiele lat temu i z której został podstępnie usunięty.
W rolę Scotta Langa/ Ant- Mana wcielił się mało znany, trzecioplanowy aktor, drugorzędnych filmów Paul Rudd. Paul od pierwszych minut filmu budzi sympatię i jest wprost stworzony do roli, którą kreuje. Trochę przypomina Matthew McConaughey, jest jego rówieśnikiem i zdecydowanie jest podobny fizycznie.

Dr Hanka Pyma gra nieoceniony Michael Douglas. Dzięki siwej głowie i zmarszczkom, w sposób całkowicie naturalny tworzy postać mądrego starca, przekazującego swoją wiedzę młodemu uczniowi. Obserwacja gry Pana Douglasa sprawiała mi bardzo dużą przyjemność, charyzma i błysk w oku aktora, przypominały mi to cwanego Gordona Gekko z „Wallstreet”, to znów szlachetnych awanturników, których grał jego ojciec Kirk Douglas. Z wiekiem syn i ojciec stają się coraz bardziej podobni, nie ze względu na oczywiste podobieństwo fizyczne, ale ze względu na zawadiacką postawę, która charakteryzowała Pana Kirka.

Luisa gra etatowy Meksykanin Hollywood, Michael Peña, bardzo zabawna postać zawierająca w sobie wszystkie stereotypy na temat Latynosów.

Paxtona kreuje Bobby Cannavale, szerzej znany jako Gyp Rosetti z serialu „Zakazane Imperium”.

Corey Stoll, którego na pewno kojarzą widzowie serialu „House of Cards” z roli Kongresmena Petera Russo, wciela się w Darrena Crossa, nemezis Scotta Langa.

Ant-Man to jeszcze jedna adaptacja komiksu Marvela, których fala zalała nas w ostatnim czasie. Scenariusz to najprostszy Hollywoodzki schemat o superbohaterze, ale nie idzie się na film o człowieku mrówce oczekując szufladkowej historii znanej z „Rękopisu znalezionego w Saragossie” Wojciecha Hassa. Przynajmniej ja nie mam takich oczekiwań.
Braki w fabule rekompensują fascynujące wizualnie sekwencje, podczas których bohater zmniejsza się do wielkości mrówki. Bawią też nawiązania do Iron Mana i Avengers.
Film obejrzałem w wersji z polskim dubbingiem którego raczej nie lubię, raził mnie tylko przez pierwsze minuty, później całkowicie przestałem zwracać na to uwagę.
Polecam film każdemu, kto lubi lekkie kino o walce dobra ze złem, oraz każdemu kto chce pójść ze starszym dzieckiem do kina i się dobrze bawić.
