Często zastanawiam się, jak dużo tracą mieszkańcy Warszawy przez fakt, że stolica Polski nie ma dużej sali koncertowej.
Owszem, jest Torwar, jest Sala Kongresowa (w remoncie), jest kilka hal widowiskowo-sportowych. No i jest Stadion Narodowy. Jednak żadne z tych miejsc nie zapewnia komfortu w słuchaniu koncertów. Myślę, że słowo „słuchanie” jest tu bardzo istotne. Cóż to bowiem za koncert, podczas którego – z powodu złej akustyki – „uciekają” słowa czy frazy muzyczne?
Między innymi dlatego Warszawę omijają organizatorzy całkiem sporej ilości koncertów. Trafiają one do Krakowa (ICE i Tauron Arena), Łodzi (Atlas Arena), Wrocławia (przepiękne Narodowe Forum Muzyki), Katowic (fantastyczna siedziba NOSPR) czy Szczecina (Filharmonia Szczecińska – laureatka najbardziej znaczącej nagrody architektonicznej), a ostatnio do Lublina (Centrum Spotkania Kultur).
Podobnie rzecz się ma z występami słynnej Orkiestry Glenna Millera, która w grudniu 2016 roku przyjeżdża do Polski. Wystąpi ona (kolejno) w Lublinie, Toruniu, Łodzi, Szczecinie i Poznaniu. Jak widać, znowu Warszawa zostanie pominięta. Więcej szczegółów można znaleźć na stronie organizatora, czyli firmy High Note Events, działającej pod marką MAKROCONCERT: www.makroconcert.com/pl.

Pierwsza wersja Glenn Miller Orchestra została założona przez Glenna Millera w 1938 roku i funkcjonowała do września 1942 r., kiedy to założyciel wstąpił do wojska. Tam został między innymi liderem Reprezentacyjnej Orkiestry Sił Powietrznych USA. Niestety, Glenn Miller zaginął 15 grudnia 1944 roku nad kanałem La Manche. Na marginesie, w 1983 roku jego brat ogłosił, że Glenn nie zginął w katastrofie lotniczej, lecz zmarł na raka płuc. Czy to ważne, jak zmarł/zginął słynny muzyk?
W 1946 roku główny saksofonista zespołu, Tex Beneke, podjął próbę reaktywacji big bandu. Nie do końca udało się, mimo że w 1953 roku ukazał się film Glenn Miller Story, z Jamesem Stewartem w roli głównej.

W 1956 roku, na lidera zespołu został wybrany Raymond McKinley – współpracownik Millera z czasów orkiestry wojskowej. Wykorzystał on popularność wspomnianego filmu, rozpoczął współpracę z telewizją i od tej pory zespół święci triumfy jako najpopularniejsza grupa big-bandowa na całym świecie.
Występowali wspólnie między innymi z Frankiem Sinatrą, Johnnym Desmondem i Erikiem Delaneyem. Grupa ma za sobą czterdzieści światowych tras koncertowych, podczas których spotkała się z ponad pięciomilionową widownią. Wiele jej utworów królowało na listach przebojów. Do najpopularniejszych należą: Moonlight Serenade, In the Mood, Tuxedo Junction, Chattanooga Choo Choo i I’ve Got a Gal in Kalamazoo.
Mam nadzieję, że podczas najnowszego show, nazwanego It’s Glenn Miller Time, Orkiestra pod kierunkiem Wila Saldena zagra przynajmniej większość z nich. Ze szczególną niecierpliwością będę czekał na Moonlight Serenade, która powstała, w 1939 roku, w nietypowy sposób.
Oto bowiem podczas jednego z koncertów kontuzji doznał główny trębacz. Brak dźwięku trąbki został uzupełniony przez tony klarnetu. W ten sposób powstały niepowtarzalne dźwięki, z których Orkiestra Glenna Millera słynie od ponad siedemdziesięciu lat.

Bez względu na miejsce, w którym Glenn Miller Orchestra będzie występować, warto chociaż raz wybrać się na jej koncert. Osobiście wybieram się do Łodzi, gdzie muzycy zagrają 4 grudnia. A Państwo?