Jak na początku XX w. wyglądała społeczność w małym mieście w USA? Opisującą ją sztukę prezentuje Roman Soroczyński.
Sztuka Nasze miasto, której autorem jest Thornton Wilder, opowiada o powszednim życiu fikcyjnej amerykańskiej społeczności małego miasteczka Grover’s Corners z początków XX wieku. Mimo, że stosunkowo często pojawia się ona na polskich scenach, dopiero w styczniu 2023 roku obejrzałem ją po raz pierwszy w Instytucie Teatralnym w Warszawie. Dotarł tam Teatr WARSawy, który zaprezentował przedstawienie w ramach funkcjonującej od 2019 roku Społecznej Sceny Debiutów.
Jak napisałem, sztuka Nasze miasto stosunkowo często pojawia się na polskich scenach. Jest jednak mało znana. Niewątpliwie jedną z przyczyn jest fakt, że nie ma jej wydania książkowego. Trochę to dziwne w czasach, kiedy wielu mówi o upadku tradycyjnej, papierowej książki. Tu akurat nie ma dylematu, bo nie ma polskiej książki ani polskiego audiobooka czy ebooka. Ale chyba jest jeszcze jedna przyczyna: spektakl ukazuje codzienne życie małego miasteczka, w którym wszyscy się znają. Widzimy relacje między nimi, ich problemy i zachowania. Czyż to może być ekscytujące w dzisiejszych czasach, kiedy to pięć minut nieobecności na portalu społecznościowym staje się przyczyną wielkiej traumy?
Moim zdaniem, może być i jest ekscytujące. Wystarczy wsłuchać się w to, co mówią bohaterowie przedstawienia, wystarczy zobaczyć, a może podejrzeć, niektóre sytuacje. Wszak wśród potocznych spraw i obowiązków dzieją się również rzeczy niecodzienne i wyjątkowe.

O ile światowa prapremiera Naszego miasta miała miejsce 22 stycznia 1938 roku w McCarter Theatre w Princeton (USA), o tyle europejska prapremiera odbyła się… w Warszawie. Działo się to 24 lutego 1939 roku na deskach Teatru Narodowego. Autorką przekładu była Julia Rylska, a reżyserem Leon Schiller. W roli Reżysera wystąpił wówczas Aleksander Zelwerowicz.
Dlaczego wymieniłem akurat tę rolę? Z całą pewnością ze względu na znakomitego aktora, przede wszystkim jednak na znaczenie Reżysera w całym spektaklu. Jest on jednym z aktorów: objaśnia widzom, co się dzieje na scenie i wokół niej, czasem przerywa postaciom wypowiadającym różne kwestie, ale też uruchamia kolejne sceny. Od czasu do czasu sprawia wrażenie zdezorientowanego rozwojem sytuacji i wtapia się w widownię, jakby był zewnętrznym obserwatorem. Moim zdaniem, w omawianym spektaklu Łukasz Twardowski jako Reżyser znakomicie wywiązał się z tych zadań.

Przyznam, że dwa razy moje oczy znalazły się w mokrym miejscu. Po raz pierwszy wówczas, gdy Emily Webb (rewelacyjna Monika Markowska) i George Gibbs (Miłosz Broniszewski) – jako nastolatkowie – zauważają, że są wzajemnie zakochani i… po wielu kłótniach – nie kłótniach wreszcie wyznają sobie miłość. Jako żywo, przypomniałem sobie dawne czasy! Mhm…

Drugi raz sięgnąłem po chusteczkę, kiedy Emily przechodziła na drugą stronę. Odkryła ona wówczas, że znajduje się poza czasem i może spokojnie przejść do dowolnie wybranej chwili swojego życia. Mimo ostrzeżeń Matki, którą tam spotkała, pragnie wrócić do dnia, w którym ukończyła dwanaście lat. Szybko przekonuje się, że to, co zobaczyła, zupełnie koliduje z jej pamięcią:
Nie miałam pojęcia, że to wszystko było tak! (…) Czy jakaś żyjąca istota zdawała sobie kiedyś sprawę z życia – wtedy, kiedy przeżywała je? Z każdej przeżytej chwili – z każdej minuty przeżytej?
Na co Reżyser odpowiada:
Nie. Chyba czasem święci – albo poeci….
Mój zachwyt wywoływała również Dominika Walo, która – jako Rebecca – znakomicie pokazała, jak początkujący alkoholicy piją w ukryciu, po czym wpadają w stadium coraz większego alkoholizmu, a jednocześnie łudzą się, że nikt tego nie zauważa.

Z kolei Marika Kornacka (Pani Gibbs) i Ina Maria Krawczyk (Pani Webb) świetnie pokazały zachowanie statecznych matek dzieciom: są wyciszone, a jednocześnie bardzo emocjonalne; obie w dniu ślubu swoich dzieci mają problem z przecięciem przysłowiowej pępowiny. Z moich obserwacji wynika, że ten problem występuje do dzisiejszego dnia. Równie współczesnym problemem jest brak więzi między ojcami a synami. Doktor Gibbs (Karol Lelek) ogranicza się tylko do wydawania George’owi poleceń, nakazów i zakazów; nawet w dniu ślubu swojego syna nie potrafił przekazać mu jakichkolwiek cennych rad.

Co ciekawe, mające trzy akty przedstawienie jest pokazywane z minimalistyczną scenografią: stół, kilka krzeseł i nieliczne rekwizyty. Mimo tego, a może właśnie dlatego, można je uznać za piękny reportaż. Chyba właśnie dlatego Thornton Wilder otrzymał za Nasze miasto Nagrodę Pulitzera w 1938 roku.
Każda sztuka powinna mieć swoją puentę. Sądzę, że jest nią konstatacja Emily po powrocie do zaświatów. Stwierdziła wówczas, że za życia najczęściej jesteśmy…
… niczym ślepcy błądzący w całkowitych ciemnościach, nieświadomie depcząc uczucia innych ludzi.
- Nasze miasto, premiera: 29 grudnia 2022 r. / premiera prasowa: 30 stycznia 2023 r.; Teatr WARSawy – Społeczna Scena Debiutów w Instytucie Teatralnym
- Autor: Thornton Wilder
- Przekład: Jacek Poniedziałek
- Reżyseria: Adam Sajnuk
- Kostiumy: Katarzyna Adamczyk
- Charakteryzacja: Marta Dąbrowska, Monika Stradomska
- OBSADA: Miłosz Broniszewski, Bartosz Jędraś, Marika Kornacka, Ina Maria Krawczyk, Dawid Kunicki, Karol Lelek, Monika Markowska, Łukasz Twardowski, Dominika Walo.