O wstrząsającej zbrodni przy ulicy Chmielnej pod numerem 56 opowiada Gabriela Jatkowska z Towarzystwa Miłośników Historii.
88. felieton pod wspólną nazwą: Stolica historii. Przedstawiają członkowie Towarzystwa Miłośników Historii w Warszawie, które publikujemy już trzeci rok, oraz emitowane są w każdą sobotę, w nieco skróconej wersji, w Radiu Kolor.
Podcast Radia Kolor jest pod tekstem.
Z cyklu:
Stolica historii. Przedstawiają członkowie
Towarzystwa Miłośników Historii w Warszawie.
Odcinek LXXXVIII:
Między ustami a brzegiem kieliszka
Opowiada Gabriela Jatkowska
Historia ta zaczyna się w dniu 3 sierpnia 1923 roku, w kamienicy przy ulicy Chmielnej 56, usytuowanej wówczas naprzeciw ówczesnego Dworca Głównego w Warszawie.

Do drzwi eleganckiego apartamentu, zajmowanego przez cenionego adwokata przysięgłego Konrada Meklenburga zapukał umówiony z nim na ten dzień Stefan Normiak. Jego brat cioteczny.
Wielce się zdziwił, kiedy jego donośne pukanie nie przynosiły spodziewanego efektu. Drzwi pozostawały nieczułe, jak i lokator, który nie dawał znaku życia. Mecenas nie zwykł spóźniać się na spotkania.
Normiak postanowił wrócić wieczorem, kiedy prawnik przyjmował w swoim mieszkaniu interesentów. Wieczorem jednak drzwi nadal pozostawały zamknięte.
Kuzyn adwokata postanowił zaczerpnąć informacji od stróża kamienicy, Antoniego Madejowskiego. Ten wyznał, że rano nikt adwokata wychodzącego z domu nie widział, a poprzedniego wieczora mecenas Meklenburg wrócił do domu i nie opuszczał już mieszkania.
Niepokój rozmówców co do losów Meklenburga wzmógł na sile.
Mecenas bowiem miał wąskie grono odwiedzających go osób, był kawalerem i mieszkał sam. A tajemnicą Poliszynela warszawskich salonów był fakt, że Konrad Meklenburg znany był w środowisku stołecznych homoseksualistów.
Jak podawał Goniec Wielkopolski, czytamy:
Pamiętny jest proces wytyczony Meklenburgowi przez niemieckie władze okupacyjne z powodu jego homoseksualizmu.
(…) skazany był wówczas na trzy miesiące więzienia!
Postanowiono posłać po ślusarza.
Na miejsce natychmiast zawezwano także policję z ósmego Komisariatu w Warszawie.

Kiedy udało się pokonać zamknięte drzwi, oczom zebranych ukazał się widok wstrząsający. Meklenburg leżał w pokoju martwy. Na ciało adwokata padał snop światła rzucany przez wciąż włączoną lampkę, obok której stały dwa niedopite kieliszki likieru oraz talerz drewniany z ciastem cukierniczym. Meklenburg leżał skulony, głowę z prawej strony miał opartą na siedzeniu fotela, a pod trupem znajdowała się kałuża krwi, która wysączyła się z piersi zabitego – opisywał detale Kurjer Warszawski jeszcze tego samego dnia wieczorem.
Łódzka Republika, pozwoliła sobie na dodatkowy komentarz:
[śledczy] Powszechnie przypuszczają, że adwokat K. Meklenburg został zamordowany przez jakiegoś przyjaciela, z którym utrzymywał bliższe stosunki gdyż znany był jako człowiek płciowo anormalny.
Czy orientacja homoseksualna adwokata stała się motywem zabójstwa, czy była to zemsta zazdrosnego kochanka? – pytano po korytarzach sądowych, warszawskich kawiarniach, teatrach.
Śledztwo nadzorowali znani wówczas prokuratorzy stołeczni Wójcicki i Gostyński. W podanej hipotezie zabójstwa wskazali oni jednak na motyw… rabunkowy.
Prasa od Kozienic po Brześć nad Bugiem opisująca sprawę Meklenburga nie podaje, czy zabezpieczono ślady daktyloskopijne, jak choćby ślady wargowe pozostawione na niedopitym kieliszku.
Wyniki śledztwa utrzymywane były w tajemnicy, co w dwudziestoleciu międzywojennym nie było stałą praktyką. Na miejscu przestępstw często przed policją zjawiali się fotoreporterzy, a rodzina denata nierzadko pobierała opłaty za….oprowadzanie po miejscu zbrodni!
Tymczasem ciało adwokata zostało przewiezione do prosektorium.
Sekcję zwłok przeprowadzał doktor Aleksander Krasuski, który ustalił, że śmierć Meklenburga nastąpiła wskutek strzału oddanego z rewolweru w samo serce!
Mimo wielu przesłuchań śledztwo utknęło w martwym punkcie.
Po roku od zbrodni aresztowano rzekomego zabójcę, gdyż… znaleziono przy nim dwie pary … sztucznych wąsów!
I to był ostatni akcent tej sprawy.
Konrad Meklenburg został pochowany w rodzinnym grobowcu na Powązkach.
W chwili śmierci miał zaledwie 48 lat.
Był synem powstańca styczniowego.
Pochodził ze znanej warszawskiej rodziny, której przodkowie żyją do dziś.

Trzypiętrowa kamienica przy ulicy Chmielnej 56 obecnie nie istnieje.
Niczym szczególnym nie wyróżniała się w tamtym czasie, no może za wyjątkiem zamkniętego w 1928 roku, mieszczącego się tu… domu publicznego!

Gabriela Jatkowska
Dziennikarka specjalizująca się głównie w tematyce kryminalnej.
Autorka książek: Rzezimieszek. Z Brzeskiej na Pradze do grupy Mokotowskiej, Skruszony gangster. Czyli jak się zostaje świadkiem koronnym, Przerwane igrzyska, Niezwykli sportowcy II Rzeczypospolitej i Echa dawnej Warszawy, Kryminalne opowieści.
Do niedawna związana z portalem i.pl.
Była redaktor naczelna magazynu literacko-kryminalnego Pocisk.
Związana z miesięcznikiem Skarpa Warszawska, gdzie regularnie przedstawiała kryminalne i sportowe historie dawnej Warszawy.
W lipcu 2022 roku w Ukrainie nakręciła film dokumentalny Niedokończone powstanie.
W Towarzystwie Miłośników Historii od 2024 r.
Podcast Radia Kolor
3:54 min.
Zobacz też inne odcinki cyklu:
- Lista odcinków: [LINK]