Z redaktorem naczelnym i dyrektorem operacyjnym naTemat.pl jeden wywiad w trzech osobach.
Michał Mańkowski, redaktor naczelny i dyrektor operacyjny grupy naTemat.pl znalazł czas by odpowiedzieć na kilka naszych pytań.
Pytaliśmy faceta, naczelnego i dyrektora.
Jak facet z facetem
Na mieście mówią, że maczał Pan palce przy muralu na ul. Tamka przy Pałacu Ostrogskich. Prawda li to?
Tak, to najnowszy projekt Grupy naTemat, w której mam przyjemność pracować, ale była to praca zespołowa. Wraz z naszym zespołem kreatywnym chcieliśmy zrobić coś ważnego i głośnego, bo nie ma dziś istotniejszego tematu. Mural to z jednej strony kampania społeczna, z drugiej zwykły wyraz wdzięczności.
Czy ma pan w rodzinie lub wśród przyjaciół kogoś ze służby zdrowia? Zdaje sobie pan sprawę z tego jak trudna, niebezpieczna i niedoceniana jest ich praca?
Nie, ale to nie ma znaczenia. Przez ostatnie tygodnie miałem nieprzyjemność naczytać i naoglądać się masy relacji lekarzy, pielęgniarek, ratowników z pierwszej linii frontu walki z koronawirusem. Przerażające opisy sytuacji pracy w często skandalicznych i niebezpiecznych warunkach na granicy ludzkich możliwości. Przecież im często brakuje podstawowych środków bezpieczeństwa, a to oni są najbardziej narażeni na zakażenie się od pacjentów.
Wszyscy wiemy, że medycy są dla nas ostatnią deską ratunku i powinniśmy ich wspierać. Czy mural jest tego wyrazem?
Chcieliśmy podziękować wszystkim lekarzom i lekarkom, pielęgniarzom i pielęgniarkom, ratownikom i ratowniczkom medycznym oraz każdemu ze służby zdrowia, kto dba w tym czasie o zdrowie i życie Polaków. To oni są prawdziwymi bohaterami i to widać w emocji Polaków i na żywo, i w Internecie. Czy w innym przypadku tak chętnie wspieraliby zbiórki, szyli dla nich maseczki, przekazywali swoje produkty czy po prostu… robili dla nich własnoręcznie jedzenie?
A że czasy są wyjątkowe, chcieliśmy zebrać tę emocję w jednym miejscu i w wyjątkowy sposób. Od kilku tygodni widzieliśmy w Internecie grafiki, które latają w zagranicznym w Internecie i w różny sposób oddają hołd służbie zdrowia. Właśnie one zainspirowały nas do zrobienia czegoś podobnego, ale na większą skalę i co najważniejsze: w Polsce.
Jak naczelny z naczelnym
naTemat znane jest między innymi ze swoich akcji promocyjnych (np. Times Square) za pomocą bilbordów. Tak za granicą jak i w Polsce. Czy może pan coś o tym powiedzieć?
To trzeci rok z rzędu, gdy staraliśmy przygotować coś społecznie wyjątkowego w przestrzeni publicznej. W 2018 roku wynajęliśmy największy billboard na Times Square i wyświetliliśmy tam spot z okazji 100-lecia odzyskania niepodległości, rok temu postawiliśmy „Trzy billboardy za Sieradzem” w ramach kampanii profrekwencyjej przed wyborami parlamentarnymi. Stało się to już w jakiś sposób naszą tradycją i co roku staramy się wymyślać coś równie atrakcyjnego.
Jak tego typu akcje przekładają się na popularność Waszego tytułu?
Do tej pory każda z tych akcji stała się viralem i poniosła się bardzo szeroko w Internecie. Tegoroczny mural także w zagranicznym. Ludzie to udostępniają i chętnie podają dalej, ale to raczej działa jako efekt wizerunkowy, nie klikalnościowy. Zresztą, naprawdę każdą z tych akcji robiliśmy dlatego, że mieliśmy chęć i potrzebę zrobienia czegoś ważnego i fajnego, co trafi w gust polskich internautów. To zawsze była i będzie podstawowa motywacja.
Czy tego typu akcje to tak zwany spontan, czy przemyślane działanie i czy już planujecie następne?
Times Square w 2018 roku było pierwsze, ale wiadomo, że apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc później wiedzieliśmy, że co roku przynajmniej musimy spróbować zrobić coś, co ma szansę ponieść się szeroko w Internecie. Nigdy do końca jednak nie wiemy, czy się uda. Zaprojektowanie virala jest bardzo trudne i ma sporą dozę losowości. Akcja z muralem była jednak spontaniczna, bo sytuacja zmieniała się dynamicznie i od pomysłu do znalezienia ściany, partnera i finalnego namalowania zajęła ok. 10 dni.
Jak dyrektor z dyrektorem
Miejsca reklamowe w Warszawie, a takim jest ściana budynku przy ulicy Tamka 37, są dosyć drogie. Jak sobie z tym pan poradził?
Zawsze mamy założony jakiś budżet marketingowy, ale w tym przypadku ze względu na tematykę i wagę tematu udało się znegocjować cenę. Good Looking Studio, które zajmowało się, na nasze zlecenie, malowaniem muralu zdecydowało się zrezygnować z części wynagrodzenia, a Wspólnota Mieszkaniowa Tamka 37 udostępniła ścianę za darmo ze względu na tematykę.
Wasz mural jest już bardzo znany. Doczekał się wielu upublicznień i słów uznania. Czy liczył się pan z takim odzewem, i czy jest coś, co panu daje największą satysfakcję i dumę?
Czuliśmy, że może się spodobać, ale skala popularności przebiła nasze oczekiwania. Widzieliśmy, że ludzie co chwilę robią mu zdjęcia, udostępniają go politycy wielu opcji, ambasady Polski za granicą, liderzy opinii, celebryci, piszą o tym media z Europy. Nawet Donald Tusk wrzucił go na swojego Instagrama, a ostatnio dostałem maila od osoby, która chce zrobić z niego pocztówki i rozesłać go w świat, więc można powiedzieć, że dotknęliśmy ważnego tematu w atrakcyjny sposób i mamy nadzieję, że da to ludziom i politykom do myślenia.
Panie Michale, o co by nie pytać, i co by pan nie odpowiedział, w tej pandemicznej chwili jest chyba mało istotne. Przesłanie, jakie namalowaliście, jest wyrazem tego, co czują prawie wszyscy Polacy. Jako Polak, dziękuję panu i całemu zespołowi w swoim imieniu i całej naszej redakcji.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Michał Pawlik
Zdjęcie Muralu Wdzięczności zostało już także zgłoszone do Warszawskiego Konkursu Fotograficznego w edycji kwietniowej [LINK].