Najbardziej znana warszawska fabryka – E. Wedel – zorganizowała w miniony weekend „Czekoladowy weekend w Wedlu”
W tak „słodkiej” imprezie nie mogło zabraknąć przedstawiciela naszego serwisu. Ale nie tylko jego. Spragnieni słodkich wrażeń warszawiacy nie zawiedli.
- Słodki weekend w Wedlu
- Słodki weekend w Wedlu
Już przed wejściem organizatorzy zadbali, aby tę wizytę można było zapamiętać. Każdy mógł zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie w specjalnym automacie ustawionym przed wejściem.
- Słodki weekend w Wedlu
- Słodki weekend w Wedlu
Również i nasz fotoreporter skorzystał z tej okazji, bo jak wiadomo fotografowie zawsze mają najmniej zrobionych zdjęć.
Andrzej Seta fotografuje i opowiada.
Po wejściu na teren fabryki na zwiedzających czekał już słodki poczęstunek.
- Słodki weekend w Wedlu
- Słodki weekend w Wedlu
Podczas rozmowy z rzecznikiem prasowym Lotte Wedel Magdaleną Kołodziejską dowiedziałem się, że w organizacji tej imprezy wielką pomoc okazali wolontariusze stowarzyszenia „Serduszko dla Dzieci” oraz dzieci pracowników Wedla.
Warszawiacy mogli zobaczyć, jak wyglądają linie produkcyjne.
- Słodki weekend w Wedlu
- Słodki weekend w Wedlu
Wielkie emocje wśród zwiedzających wywarła linia produkcyjna, która jest oczkiem w tej magicznej fabryce czyli Pracownia Rarytasów. Wykonuje się tam prawdziwe czekoladowe cuda.
- Słodki weekend w Wedlu
- Słodki weekend w Wedlu
Aby wejść na linię produkcyjną, należy zachować ściśle określone przepisy dotyczące higieny. W specjalnych kranach należy umyć dokładnie ręce, a następnie założyć specjalny fartuch i czepek na włosy. Mężczyźni z wąsami lub brodą dodatkowo muszą zabezpieczyć je specjalną maską.
Miałem wielkie szczęście, gdyż po tym magicznym dziale produkcyjnym oprowadzał mnie najbardziej znany polski cukiernik, jedyny człowiek w naszym kraju, który posiada tytuł Maestro Czekolady – pan Janusz Profus.
Wszystkie czekoladowe ręcznie wykonywane produkty na tej linii produkcyjnej są jego autorstwa.
Maestro z wielką pasją opowiadał, jak powstają te wspaniałości a nawet pokazał, jak się je robi.
- Słodki weekend w Wedlu
- Słodki weekend w Wedlu
- Słodki weekend w Wedlu
- Słodki weekend w Wedlu
- Słodki weekend w Wedlu
- Słodki weekend w Wedlu
- Słodki weekend w Wedlu
- Słodki weekend w Wedlu
- Słodki weekend w Wedlu
- Słodki weekend w Wedlu
Można było się dowiedzieć, jak steruje się specyficznymi warunkami otoczenia, aby klienci byli jak najbardziej zadowoleni. Opowiedział również o pewnej pani, która od 40 lat wykonuje ręcznie napisy na słynnych torcikach wedlowskich. Wyprowadził mnie z błędnego myślenia, że napisy te nie są wykonywane automatycznie.
Wspaniałym pomysłem Wedla są sale, w których można podziwiać fantastyczne czekoladowe cuda.
Można w nich zobaczyć zabytkowy sejf, w którym były schowane słynne receptury stworzone przez Emila Wedla, w tym między innymi receptura słynnego ptasiego mleczka. Na mnie jednak największe wrażenie wywarła kolekcja czekoladowych kreacji, których twórczynią jest notabene żona Maestra Czekolady – Joanna Profus.
- Słodki weekend w Wedlu
- Słodki weekend w Wedlu
- Słodki weekend w Wedlu
Pani Joanna powiedziała, że na sali znajduje się jeszcze jeden członek ich rodziny i pokazała czekoladową replikę ich osobistego psa.
Państwo Profusowie są zawsze na czasie i na bieżąco komentują w czekoladowy sposób najważniejsze imprezy w kraju. Przykładem tego mogą być czekoladowe obrazy z wizerunkami dwóch polskich stadionów zbudowanych na Euro 2012.
- Słodki weekend w Wedlu
- Słodki weekend w Wedlu
Wielkim zainteresowaniem cieszyła się jedyna ruchoma czekoladowa kolejka.
Jest ona oczkiem w głowie Maestra. Z dumą opisywał, jak powstawała. Jedynym nieczekoladowym elementem na tej makiecie są szyny.
- Słodki weekend w Wedlu
- Słodki weekend w Wedlu
- Słodki weekend w Wedlu
Rarytasem dla zwiedzających są odwiedziny w byłym gabinecie Emila Wedla.
- Słodki weekend w Wedlu
- Słodki weekend w Wedlu
- Słodki weekend w Wedlu
Przewodnicy zapoznali odwiedzających z historią fabryki oraz z życiem jej twórcy. Wychodząc z budynku można było podziwiać z bliska świąteczną wystawę – z zewnątrz od ulicy Zamoyskiego.
Mi osobiście, jako miłośnikowi awiacji, największą frajdę sprawiła czekoladowa replika samolotu RWD-13 o znaku SP-WDL, który wykorzystywany był do szybkiego transportu produktów Wedla oraz do lotów służbowych.
Na zakończenie
chciałbym pokazać kadr, który po opowieści przewodnika o smutnym losie Jana Wedla, syna Emila, darzę wielkim sentymentem.
W 1949 r., po nacjonalizacji fabryki, Jan Wedel z dnia na dzień stał się człowiekiem bez niczego. Po tym smutnym fakcie bardzo często był widywany na drugim brzegu Jeziorka Skaryszewskiego. Nostalgicznie wpatrywał się w swoją fabrykę, którą wybudował, kierował nią i dzięki jego magicznym recepturom rozreklamował ją na cały świat.
To właśnie zdjęcie chciałem zadedykować temu wspaniałemu człowiekowi