Nie trzeba marnować ferii na stanie w korkach na ”zakopiance” żeby podejrzeć co się dzieje w Zimowej Stolicy Polski.
Wystarczy udać się do warszawskiego Teatru Kamienica Emiliana Kamińskiego, cudownie ocalałego z reprywatyzacyjnego huraganu w stolicy. W Zakopanem natomiast nie tylko halny jest problemem, ale także: zbiorowe zatrucie pokarmowe, kobieta biegająca nago po śniegu, jasełka i poszukiwanie zagubionego pierścionka rodem jeszcze ze Związku Radzieckiego.
Tytułowym SPA szefuje kierownik ze Śląska (albo z Zagłębia) z pomocą starszego górala sumiennie wykonującego polecenia lekarza odnośnie spożywania większej ilości płynów. „Masakrycznie” mocna góralska śliwowica najwyraźniej nadaje się do tego idealnie.
Góral, kierownik hotelu i śliwowica
Do hotelu zjeżdżają pierwsi goście, małżeństwo z kilkuletnim stażem. Czy będzie to romantyczny pobyt, czy też większym problemem będzie zimny kaloryfer i pościel skażona zarazkami owiec?
Pierwsi goście
Młode atrakcyjne aktorki, Zakopane uważają zazwyczaj za dobre miejsce do odpoczynku, tudzież do „lansu”. A jeszcze chętniej przyjeżdżają do swojego ukochanego prezesa. Tym razem ukochany musi jednak uporać się z własną żoną. Dla młodej atrakcyjnej dziewczyny okazja znakomita, żeby rozejrzeć się za innym celem miłosnych podbojów.
Scena „łóżkowa”
Największy jednak problem w tym, że od wizytacji prezesa (Polskiej Izby Hotelarskiej) może zależeć ilość gwiazdek dla hotelu. Górskiego oczywiście, bo jaki może być w Zakopanem? Morski? Tyle, że jak na złość do wiecznie cieknącego kaloryfera dochodzi cały szereg innych problemów.
Góral u Prezesa
„Spa” to komedia, granicząca z farsą, napisana i wyreżyserowana przez samego zarządzającego warszawskim teatrem. Można jest to jeden z powodów, dla których tak dobrze oddał komizm trudnej sytuacji kierownika zakopiańskiego hotelu. Zresztą całe zamieszanie jest spowodowane pomyleniem nazwiska Kamińskiego i Kawińskiego.