0

62. dzień Powstania Warszawskiego

Waffen SS w okolicy ul. Chłodnej przy Straży Pożarnej
Waffen SS w okolicy ul. Chłodnej – przy Straży Pożarnej
fot. Leher (Wiki)

1 X 1944 niedziela. Wschód słońca 6.53, zachód 18.30, średnia temperatura powietrza 11 °C, rano słonecznie później pochmurno.

Pierwszy dzień rozejmu.

Zaledwie 8000 osób spośród ludności cywilnej decyduje się na opuszczenie miasta.
Wobec beznadziejnej sytuacji, gen. „Bór” spośród oficerów sztabu KG AK wyznacza komisję do prowadzenia rozmów kapitulacyjnych.
Żołnierze Armii Krajowej przygotowują się do kapitulacji.
Dzień upływa na reperowaniu zniszczonych mundurów, poszukiwaniu ciepłej odzieży, ukrywaniu części broni, archiwów i szukaniu bliskich.

O godzinie 19:01 [czasu niemieckiego] tuż po ustaniu zawieszenia broni, Niemcy ze zdwojoną siłą wznawiają morderczy ogień na Śródmieście.
Ostrzał artyleryjski, z różnym nasileniem trwa do godziny 5:00 następnego dnia.
Giną ostatnie ofiary Powstania Warszawskiego…
Ukazuje się ostatni znany numer pisma „Walka. Warszawski Głos Narodowy”.

Królewska 16

Wiadomość o przerwaniu ognia rozeszła się lotem błyskawicy wśród cywilów, zaludniających piwnice przy Próżnej, Zielnej i Bagnie. Pierwszą, niewielką grupę mężczyzn, kobiet i dzieci z tobołkami i walizkami odprowadził do barykady przy Granicznej strzelec „Żandarm” wraz z kilkoma kolegami. Przy barykadzie stał oficer niemiecki ze szpicrutą. Obserwował w milczeniu wychudzonych i niemytych od wielu dni cywilów. Sięgnął do kieszeni i zaproponował „Żandarmowi” papierosa, a gdy ten odmówił, czekoladę

Był wczesny ranek 1 października.
Do „Paprzycy”, stojącego na podwórzu kamienicy Królewska 16, podeszło trzech przyjaciół – „Pedd”, „Czarny” i „Wesoły”:

„Panie poruczniku, codziennie od miesiąca patrzymy na naszych zabitych kolegów, leżących w Ogrodzie Saskim. Chcemy ich pochować”.

Wzięli ze sobą łopaty i wyszli wyłomem od strony ruin Giełdy.
Zwłoki poległych w ataku na odsiecz Starówce były w stanie zupełnego rozkładu po miesięcznym leżeniu na słońcu i deszczu. Któryś z chłopców po bluzie rozpoznał podchorążego „Kordę”. „Sępa”, którego znaleźli w krzakach, poznali po sercu przebitym strzałą, wyrżniętym nożem na lewym bucie. Pozostałych zwłok nie zidentyfikowali. („Czarny” po latach przypomniał sobie powstańca w beżowym, jasnym prochowcu i bez butów.) Pochowali ich wtedy sześciu, a może ośmiu w rowie strzeleckim. Kiedy ciągnęli zwłoki „Kordy”, przerwały im się w połowie, więc pochowali osobno korpus i osobno nogi.

Przy rowie stał pijany esesman i ogryzając udo kurczaka, przyglądał się tej scenie.
Mówił coś pod nosem, nagle podwinął rękaw koszuli i pokazał wytatuowany numer. „Pedd” tłumaczył:

„Byłem jeńcem obozu koncentracyjnego, ale wyszedłem stamtąd, bo przyrzekłem, że zmażę swoje winy wobec fuhrera, strzelając do takich, jak wy. Dlaczego wy do mnie strzelacie, no, dlaczego?”

Przy esesmanie stał może 10-letni chłopiec z workiem pełnym jedzenia. „Czarny” zagadnął go:

– Ty Polak?
– Polak.
– Niemcom służysz.
– Służę i żyję, bo dają mi jeść.

Aleją od strony wieży ciśnień szło w stronę samotnej placówki kilkunastu oficerów niemieckich. „Rybitwa” golił się, kiedy mu o tym zameldowano.
„Paprzyca” zarządził na dziedzińcu zbiórkę w dwuszeregu z pełnym uzbrojeniem.
„Lotnik” pamięta, że stanęło ich dwudziestu czterech i prawie wszyscy byli ranni lub kontuzjowani.
Pułkownik, najstarszy stopniem wśród oficerów niemieckich, zapytał z niedowierzaniem:

„To wszyscy? To niemożliwe, żeby kilkunastu chłopców broniło się przed dwoma pułkami”.

„Paprzyca” milczał, „Rybitwa” głośno przetłumaczył. „Obejrzeli naszą broń i zapytali, gdzie ukryliśmy resztę.
W żadnym dniu Powstania nie byliśmy lepiej uzbrojeni – 65-letni „Rybitwa” wyliczał z pamięci w styczniu 1983 roku.

– Angielski piat, radziecka rusznica przeciwpancerna, lekki karabin maszynowy, angielskie thompsony, sowieckie pepesze, polskie błyskawice, niemieckie schmeissery, 10-strzałowe mausery, karabiny, pistolety, granaty, butelki zapalające i w odwodzie na Próżnej miotacz płomieni. I tyle amunicji, żeby bronić się jeszcze przez kilkanaście dni.

Pułkownik wymienił mi ich straty, dzisiaj już nie pamiętam, ale były wysokie.
Nawet nam się nie śniło, że tak dobrze strzelamy.”

Niemcy chcieli obejrzeć budynek.
„Rybitwa” oprowadził ich po stanowiskach i na zakończenie poczęstował wiśniówką z piwniczych zapasów. Pułkownik odstawił napełniony kieliszek:

„Jeżeli pan nie wypije z nami, to mamy prawo sądzić, że to trucizna”.

Jak mogłem się im przyznać, że jestem potwornie głodny i od kieliszka byłbym pijany? – mówił mi po latach „Rybitwa”. – Chyba powiedziałem, że właśnie się goliłem, zaskoczyła mnie ich wizyta i jeszcze nie zdążyłem zjeść śniadania. Pułkownik odwrócił się do któregoś z młodszych oficerów i coś mu szepnął.
Ten zasalutował i odszedł.
Wrócił po kilkunastu minutach z żołnierzem, dźwigającym kosz od bielizny z chlebem, konserwami, margaryną i metką.
Delektowali się i głośno zachwycali wspaniałą polską wódką.
Dałem im na drogę jedną butelkę.”

W minutę po godzinie 19 zrobiło się piekło.
Niemcy strzelali z całej posiadanej broni, jakby chcieli udowodnić swą przewagę, wyższość i bardzo bliskie zwycięstwo.

Strzelnice w samotnej placówce milczały. Rozkaz brzmiał – strzelać tylko w razie ataku. Atak mógł nastąpić po nawale ogniowej, ale ze strategicznego punktu widzenia nie miał już najmniejszego sensu. To właśnie mówił swoim żołnierzom „Paprzyca”, obchodząc w nocy posterunki.

Z okien zachodniej oficyny widoczny był fragment narożnika placu Grzybowskiego z domami nr 10, 12 i 14. Z balkonu jednego z nich zwisał od pierwszego dnia walk szyld z napisem MEBLE. Utrzymał się, podziurawiony kulami i odłamkami, przez dwa miesiące.

1944 październik 1, Warszawa (Śródmieście Południowe).

Pismo dowódcy Grupy PAL Centrum do dowódcy Połączonych Sił Zbrojnych AL PAL i KB, podające stany osobowe Polskiej Armii Ludowej

Dowództwo
Grupy Centrum
Polskiej Armii Ludowej
L. dz. 545

Pan Gen. Skokowski

W odpowiedzi na pismo Szefa Sztabu K[omendy) O[kręgu] AK z dnia 1.10.1944 r., dotyczące stanu ewidencyjnego PAL, melduję:

Stan ewidencyjny PAL na dzień 1.10.1944 wynosi:

oficerów – 106
pchor. – 30
podof. – 32
szereg. – 385
kobiet – 40
razem – 593

D-ca Grupy Centrum
Przemysław (1), płk

Pieczęć okrągła z godłem państwowym i napisem:
Dowództwo Grupy Centrum Polskiej Armii Ludowej.

Na marginesie odręczna adnotacja:
583 (2)
278
575 (3)
1436 (4)

Oryginał, maszynopis
AWIH, III/42/34

 (1) Jan Kąkolewski
(2) Chodzi o stan ewidencyjny PAL. Winno być 593.
(3) Jest to prawdopodobnie stan ewidencyjny KB na dzień 1 października 1944r.
(4) Ogólny stan ewidencyjny Połączonych Sił Zbrojnych PAL, AL i KB w śródmiejskim ośrodku powstańczym. Zestawienie sporządzone w sztabie Warszawskiego Okręgu AK. Uwzględniając wskazany wyżej błąd, stan ten wynosił 1446 żołnierzy.

1944, październik 1, Warszawa (Śródmieście Południowe).

Artykuł z „Głosu Warszawy” wypowiadający się przeciwko ewakuacji ludności cywilnej z terenu walczącej stolicy

Za czy przeciw powstaniu

Po raz drugi na porządku dziennym stanęła sprawa i ludności cywilnej (1) Warszawy. Sprawa, która już na pierwszy rzut oka mieści w sobie coś absurdalnego.
Powstanie, wywołane dla ochrony życia mieszkańców (2) milionowej stolicy przed hitlerowskimi zbirami, godzi się na to, że ludność ta przechodzi na stronę śmiertelnego wroga.

Niewątpliwie wielkie były cierpienia, jakie społeczeństwo stolicy zniosło w ciągu 2 miesięcy walki.

Ciężkie ofiary, poniewierka, bezdomność i wreszcie głód czynią jego położenie ciężkim nad wyraz. A przecież mimo to, opuszczanie dziś ruin własnych domów, opuszczenie pola walki jest wyrazem zerwania tego ścisłego związku, jaki istniał i istnieje między walczącymi a społeczeństwem.

Rzecz znamienna – akcja ewakuacji czy ściślej dobrowolnego oddawania głowy oprawcom, za każdym wychodziła z inicjatywy wroga. Niemcy doskonale zdają sobie sprawę, że doprowadziwszy do przechodzenia na swą stronę ludności, uzyskują dwa cele – wniosą rozkład w szeregi walczących oraz odbiorą powstaniu jeden z jego zasadniczych celów. Znamienne również jest, że za każdym razem jadowite podszepty wroga znajdują posłuch wśród pewnych elementów najmniej odpornych, najłatwiej ulegających panice.

Niezrozumiałe jest natomiast stanowisko w tej sprawie czynników tzw. kierowniczych. Obecnie w pertraktacjach (3) obok PCK wzięli udział przedstawiciele RGO oraz dowództwo AK. W ten sposób cala ta akcja otrzymała oficjalne poparcie. Więcej, bo organy administracyjne Delegatury poprzez komendantów OPL rozpoczęły wczoraj w niektórych rejonach forsowną agitację wśród ludności za opuszczeniem Warszawy. Stwierdzono, iż delegaci rejonowi w sposób niezgodny z raportami przedstawicieli zwiedzających obóz w Pruszkowie (4) przedstawili życie u Niemców w różowych barwach, przemilczając fakty wskazujące na właściwe cele niemieckie.

Jeśli jednak cywilne władze zachowują się w sposób nieodpowiedzialny, tym większa odpowiedzialność spada na dowództwo wojskowe. Zagadnienie wychodzenia ludności jest tak ściśle związane z całym losem powstania, tak bezpośrednio wiąże się z postawą wojska i walki, że decyzja mogła tu wyjść tylko od kierowniczych czynników wojskowych. One też w istocie za tę decyzję ponoszą całkowitą odpowiedzialność.

I dlatego udawanie, że jest to sprawa wyłącznie cywilna, odrywanie jej od wojska, oddanie jej w ręce aparatu Delegatury jest jednym więcej paradoksem naszego powstania.

Sprawa jest jasna. Walka, jaką podjęła Warszaw musi być doprowadzona do końca – końca zwycięskiego, do którego zbliża nas każdy dzień. Walkę tę podjęło społeczeństwo, a nie tylko ci, dla których starczyło broni, aby mogli stanąć na barykadach.

Podjęło ją w obronie swego życia, w obronie święta do wolności.

Dziś przejście na stronę Niemców pozbawia w znacznym stopniu sensu nasze dotychczasowe ofiary, pozbawia sensu samą koncepcję. Z drugiej zaś strony, musimy sobie zdawać sprawę, że ludzie idący do Niemców idą dobrowolnie w ręce morderców, którzy dowiedli po tysiąckroć że nie cofną się przed niczym, aby zniszczyć zbędny dla nich czy niepożądany element.

Nastroje, jakie mimo akcji oficjalnych czynników. panują .wśród olbrzymiej większości społeczeństwa stolicy, każą nam twierdzić, że walka trwa, że wiara w zwycięstwo jest niezachwiana, że nie ma i być nie może żadnego kompromisu z tymi, którzy w ciągu pięciu lat zdołali wymordować około jedną czwartą Ludności Warszawy (5).

„Głos Warszawy” 1944 nr 181, s. 1

(1) W ostatnich dniach września 1944 r., Niemcy, chcąc nakłonić dowództwo AK do kapitulacji, wysunęli propozycję zawarcia porozumienia w sprawie okresowego przerwania ognia, aby umożliwić ludności cywilnej opuszczenie miasta. Po krótkich pertraktacjach Komenda Główna AK zgodziła się na propozycje niemieckie. Nanstąpiło przerwanie ognia, a wojskowe i cywilne władze powstania wezwały ludność do opuszczenia Warszawy.
(2) W rzeczywistości powstanie zostało wywołane nie w celu uchronienia miasta od ewentualnych zniszczeń i represji ze strony okupanta, lecz w celu niedopuszczenia do objęcia władzy przez PKWN. Dopiero zaistniałe okoliczności po fakcie wybuchu powstania sprawiły, że nabrało ono cech walki o ocalenie ludności przed zagładą ze strony zwalczających powstanie hitlerowców.
(3) Pertraktacje z Niemcami, które doprowadziły najpierw do porozumienia w sprawie ewakuacji ludności cywilnej Warszawy, a później do kapitulacji powstania, miały miejsce w dniach od 28 września 1 października 1944 r.
Ze strony powstańczej prowadziła je Komenda Główna AK.
(4) W Pruszkowie pod Warszawą Niemcy zorganizowali obóz przejściowy (Durchgangslager), do którego kierowali ocalałą ludność. Wszystkie zdrowe i zdolne do pracy osoby wywożone byty następnie do obozów koncentracyjnych i obozów pracy przymusowej w Niemczech. Posyłano do różnych okolic Generalnej Guberni pod opiekę miejscowej ludności. Na skutek olbrzymiego stłoczenia, braku żywności, opieki lekarskiej z fatalnych warunków sanitarnych ludność zgromadzona w obozie pruszkowskim masowo ginęła.
(5) Oblicza się, że w czasie okupacji oraz w powstaniu warszawskim (wliczając w io także ofiary z września 1939 r.) Warszawa straciła 800 000 swych mieszkańców, co stanowi około 70% zamieszkującej ją w chwili wybuchu wojny Ludności.

1944 październik 1, Warszawa (Praga).

Depesza gen. Zygmunta Berlinga do gen. Antoniego Chruścieła („Montera”) w sprawie pogłosek o kapitulacji powstania:

Dep. rd. otrzym, dn. 1. 10 godz. 03,31 ra nr 32 p Nr 16
dn. 1.10 g. 03.00

Monter

Mam niesprawdzone wiadomości o rzekomo przeprowadzonej między Wami i Niemcami umowie w celu wydania ludności cywilnej Niemcom. Proszę natychmiast zawiadomić mnie o prawdziwości tych wiadomości.

gen. Berling

Oryginał, rękopis
AWIH, III/42/34

Źródła:

  • Maciej Kledzik, „Królewska 16”, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1984.
  • Antoni Przygoński, „Udział PPR i AL w Powstaniu Warszawskim”, Książka i Wiedza, Warszawa 1970
  • Almanach Powstańczy 1944 z kalendarzem na rok 2004, Miasto Stołeczne Warszawa, Warszawa 2003
  • Witryna Internetowa: http://www.whatfor.prv.pl

Powrót do kalendarium PW
1944

1 października 2014 00:05
[fbcomments]