Reportaż Andrzeja Sety. W głównej roli Katarzyna Bernadetta Olszewska, wiceprzewodnicząca Rady Pragi Południe.
Do reportażu z tego maratonu postanowiłem podejść w zupełnie inny sposób niż dotychczas. Podczas pierwszego mojego fotoreportażu skupiłem się ogólnie na uczestnikach. W drugim podejściu chciałem zwrócić uwagę na tych, którzy zamykali stawkę biegu. A w tym postanowiłem skupić się na jednym zawodniku nie zapominając również o uwiecznieniu ciekawych sylwetek biegaczy i kibiców. Po dyskusji w redakcji wybór padł na Kasię Bernadettę Olszewską, wiceprzewodniczącą Rady Dzielnicy Warszawa Praga Południe. Kasię poznałem podczas fotorelacji z biegów organizowanych na terenie Parku Skaryszewskiego.
Dała się ona poznać jako wielka miłośniczka i fanka biegania. Piastując funkcję radnej w Urzędzie Dzielnicy Warszawa Praga Południe czynnie wspiera wszystkie biegowe imprezy organizowane na terenie Warszawy. Aktywnie również uczestniczy w działalności fundacji „Skrzydlaci” skupiającej takich samych pasjonatów tego sportu.
Po rozmowach z Kasią umówiliśmy się przy stoisku tej właśnie fundacji zlokalizowanym w miasteczku biegacza Warszawskiego Maratonu.
Przy spotkaniu poznałem wspaniałych ludzi z wielką pasją biegania i aktywnego wypoczynku promujących hasło: „Zakochaj się w Warszawie aktywnej”
Po krótkiej rozmowie udałem się z Kasią po odbiór pakietu startowego. Po drodze Kasia poprosiła o zdjęcie na tle ewentualnej nagrody za wygranie biegu
No nie powiem pasowała do niej idealnie.
Po wypełnieniu wymaganych formularzy Kasia otrzymała swój numer startowy i pakiet upominkowy od sponsorów tej imprezy. Aby się upewnić czy otrzymany numer będzie aktywny podczas pomiaru czasu biegu sprawdziliśmy go w specjalnej bramce.
Kasia bardzo cieszyła się ze startu wciąż o nim mówiąc i skacząc z radości
Na koniec wykonałem jej i kilku znajomym Kasi pamiątkowe zdjęcia przedstartowe wraz z jej mottem na tą imprezę
Umówiliśmy się na następny dzień na godzinę przed startem. Przed rozstaniem Kasia pokazała mi swoje magiczne serce do biegania.
W dniu biegu czekając na Kasię przed punktem depozytów dla biegaczy spotkałem jej znajomych. Kasi dotarła na miejsce tuż przed zamknięciem strefy depozytów ale i tak uśmiechnięta. Szybko zdała depozyt i po bananowym posiłku udała się do strefy startu a ja udałem się na trasę aby uwieczniać jej maratońskie zmagania.
Czekając na start zastanawiałem się jak ja odnajdę Kasię w tym ogromnym tłumie biegaczy. Postanowiłem więc poczekać na nią na trasie w miejscu gdzie stawka zawodników mocno się wydłuży. Po drodze jednak zatrzymywałem się aby uwieczniać zmagania zawodników oraz ich czasami bardzo nietypowe stroje. Miło było również uwiecznić na trasie mojego dobrego znajomego, fana dystansów maratońskich i tych o wiele dłuższych.
Podczas przemieszczania się na trasie miło było zobaczy dopingujących zawodników mieszkańców Warszawy jak również przyjezdnych. Niektórzy zawodnicy mieli naprawdę fantastyczne zespoły kibiców. Mi największą radość sprawiła możliwość wykonania pamiątkowego zdjęcia jednej z uczestniczek w towarzystwie dwóch Babć, które na nią czekały na ulicy Puławskiej. Niektórzy zawodnicy mieli od najbliższych wsparcie w napojach i dodatkowych posiłkach.
Wiem po własnym udziale w maratonie, że najtrudniejsze chwile dla zawodnika to ostatnie 12 km przed metą. Właśnie w tym miejscu postanowiłem poczekać na Kasię Bernadettę i do samej mety towarzyszyć jej z aparatem. Gdy ją zobaczyłem, stwierdziłem, że Kasia biegnie w grupie osób z czasem jaki sobie przed startem założyła. Uśmiechnięta, ale już troszkę zmęczona dzielnie parła do przodu.
Jak każdy biegacz również i Kasia miała swój lekki kryzys, ale szybko go przezwyciężyła i z wielkim zacięciem dzielnie podążała do mety
Jakie było moje zdziwienie, gdy Kasia na wysokości ulicy Kruczkowskiego (czyli do mety było ok 2.5 km) tak przyśpieszyła, że zdjęcia robiłem jej prawie w locie.
Finisz Kasi zrobił na mnie wielkie wrażenie.
Choć kilka kilometrów temu miała kryzys to przyśpieszenie jakie zobaczyłem przed metą było niesamowite. Widać było jak wielką wolę walki ma Kasia aby osiągnąć określony wcześniej czas. Wielkie brawa dla niej za to co zobaczyłem.
Tuż za metą, gdy się spotkaliśmy, Kasia z uśmiechem i dumą prezentowała swój ciężko wywalczony medal . Ale niestety ten wielki wysiłek , a szczególnie końcowe przyśpieszenie, Kasia opłaciła skurczem. Znajdujący się za metą Ratownicy Medyczni w szybki i skuteczny sposób postawili Kasię na nogi.
Mam nadzieję, że tym fotoreportażem przybliżyłem Wam wielki wysiłek i hart ducha w tych maratońskich zmaganiach. Kasi serdecznie gratuluję wspaniałego wyczynu i poprawienia rekordu życiowego w maratonie. Dziękuję również za super współpracę .
A jak smakuje zwycięstwo Kasia pokazała na tym zdjęciu