0

Żółty odcień łomotu

Borussia Dortmund - Legia Warszawa
fot. Legia.com

Przygoda Legii Warszawa w Lidze Mistrzów coraz bardziej przypomina rozgrywki hokejowe niż rywalizację piłkarską.

Po zainkasowaniu od Borussii Dortmund 6 bramek na Łazienkowskiej wydawało się, że w rewanżu będzie znacznie lepiej. Ale lepiej było tylko pod względem gry ofensywnej.

Legia przystąpiła do meczu w dość zaskakującym składzie: bez Arkadiusza Malarza w bramce i Nemanja Nikolica w ataku. Tego drugiego w napadzie zastąpił Aleksandar Prijović, który w 10 minucie wyprowadził Wojskowych na niespodziewane prowadzenie. Nadzieje Mistrzów Polski na wywiezienie punktów z Dortmundu gospodarze rozwiali w 4 minuty strzelając pomiędzy 17 a 21 aż trzy gole. Chwilę potem Prijović strzelił bramkę kontaktową, co jeszcze bardziej rozjuszyło Borussię. W 32 minucie było już 5:2 i zanosiło się na dwucyfrówkę.

Drugą połowę od gola rozpoczęła Borussia, wypełniając swoją normę na Legię – sześć goli. Legia odpowiedziała golem Michała Kucharczyka w 57 minucie. „Świński” remis 6:3 zagościł na tablicy świetlnej. „U siebie wypadałoby więcej strzelić …” pomyślała Borussia i strzeliła Legii siódmą bramkę. „To  my też sobie jeszcze coś strzelimy” – odpowiedział Nemanja Nikolić i strzelił dla Legii czwartą bramkę. Jednak zwyciężyła idea „świńskiego remisu” 8:4.

Równolegle bardzo ważny w kontekście ostatniej kolejki mecz rozgrywany był w Lizbonie. Real prowadził ze Sportingiem 1:0, co dawało Wojskowym nadzieję przed grudniową konfrontacją z wicemistrzem Portugalii na Stadionie w Warszawie. Ale godzina 22:15 była wyjątkowo nieszczęśliwa dla Legii, która straciła siódmą bramkę w Dortmundzie, a prawie w tym samym momencie Sporting strzelił wyrównującą bramkę Realowi odskakując w wirtualnej tabeli Wojskowym na dystans 3 punktów. Legia strzeliła czwartą bramkę w Dortmundzie i od razu poprawiła się sytuacja w Lizbonie: Real objął prowadzenie i wygrał w Lizbonie 2:1 dając jeszcze Legii cień szansy.

Sytuacja przed ostatnią kolejką jest jasna. Legia żeby zagrać w pucharach na wiosnę (w Lidze Europejskiej rzecz jasna) musi wygrać na własnym stadionie ze Sportingiem Lizbona. Realne? Legia jak do tej pory straciła w Lidze Mistrzów 24 bramki, a Sporting 7. Ale każdy mecz jest inny …

22 listopada 2016 22:22
[fbcomments]