Załoga rajdowa – nasz wywiad.

PK Motorsport Team
fot. Aleksandra Kujawa

PK Motorsport Rally Team, czyli Przemek Krysztowiak i Kuba Machnikowski, to rajdowa załoga z warszawskiego Automobilklubu Polski jeżdżąca pod patronatem medialnym portalu Warszawa.pl.

Obaj są wielkimi zapaleńcami rajdów samochodowych. Mimo, że razem jeżdżą dopiero od około roku, wspólnie posiadają ponad 10 lat doświadczenia w tym sporcie. Doświadczenie to wykorzystują teraz na amatorskich rajdowych trasach w całej Polsce ścigając się z sukcesami… nietypowym samochodem – Skodą Fabią.

Zapraszamy do przeczytania wywiadu z Przemkiem i Kubą.

PK Motorsport Team - Kuba Machnikowski (z lewej) i Przemek Krysztofiak
PK Motorsport Team – Kuba Machnikowski (z lewej) i Przemek Krysztowiak
fot. PK Motorsport

Warszawa.pl: Jak zaczęło się Wasze wspólne jeżdżenie jako załoga?

Przemek Krysztowiak:
Nasza wspólna przygoda rajdowa zaczęła się całkiem przypadkowo. AK-Królewski organizował trening szutrowy na torze w Zakroczymiu, nie chciałem jechać sam, a że jakiś czas wcześniej przejechaliśmy się razem na zimowym treningu i było fajnie, to zaproponowałem Kubie prawy fotel. Opis „z buta”, mgła od rana, trasa widoczna na jeden zakręt… Po tym treningu wiedziałem że to jest to.

Kuba Machnikowski:
Wspominam ten moment bardzo podobnie jak Przemek. Był to tak naprawdę nic nie znaczący trening, zabawa na szutrze, a byliśmy tam jako pierwsza załoga z samego rana, żeby zrobić jak najwięcej kilometrów po nierozbitej koleinami trasie. Rano była gęsta mgła i od razu padł pomysł sporządzenia opisu. Wcale tego nie planowaliśmy, bo nie miałem ze sobą nawet kartki papieru. Już pierwsze kółko, przy zerowej widoczności, szliśmy bardzo dobrym tempem i na opis. I wtedy ja też już wiedziałem że „to jest to”. Obaj mieliśmy (i mamy) podobne podejście do ścigania i podobną ambicję. Ledwo się wtedy znaliśmy. A podyktowałem chyba nieźle, bo jeździmy do dzisiaj.

Motoryzacja, dlaczego właśnie ten sport, a nie szachy?

Przemek Krysztowiak:
Dlaczego? Może dlatego, że już mając kilka lat siedziałem na kolanach ojca i radziłem sobie za kierownicą naszej poczciwej Syreny 105, a mój pierwszy własny maluch bardzo szybko doczekał się kubełka dla lepszego czucia auta w zakrętach. Zawsze czułem się w samochodzie jak ryba w wodzie. Uwielbiam pokonywać długie kilometry tras i nie jest istotne jakim jadę autem. Mam po prostu tę przysłowiową benzynę we krwi. Nie mam jednej odpowiedzi na to pytanie, moje uczestnictwo w rajdach to suma rzeczy, która skierowała mnie właśnie w stronę ścigania się samochodem.

Kuba Machnikowski:
Szczerze? Nie wiem… Od dzieciństwa uwielbiałem samochody. Moja mama się śmieje, że jak była w ciąży to jeździła ze mną w brzuchu maluchem i tak mi zostało. Miałem różne motoryzacyjne pasje, np. jak byłem młody to interesowałem się tuningiem. W 2005 roku kolega zabrał mnie na KJS (pozdrawiam Olka J) i wtedy przepadłem na dobre.
Jak jadę z Przemkiem rajd, czy sam trenuję samochodem, to są to jedyne momenty, w których zapominam o całym świecie dookoła i wszystkich codziennych zmartwieniach. I to chyba najlepsza odpowiedź dlaczego rajdy zajmują miejsce numer 1 w moim życiu. 

Adrenalina, to wyznacznik tego co Was kręci?

Przemek Krysztowiak:
Nie, zdecydowanie dziś to już nie jest tylko pęd do adrenaliny. Kiedyś, na początku moich przygód samochodowych to była oczywiście jedna z ważniejszych dla mnie rzeczy. Każdy w tym sporcie przechodzi taką drogę, tzn. musi się wyszaleć.
Adrenalina oczywiście towarzyszy mi podczas startów i jest ważna, nie ucieknie się od niej w tym sporcie. To ona daje kopa całemu ciału i zdecydowanie czuję jej działanie, ale dziś kręci mnie jeszcze maksymalne wykorzystanie mojego auta na odcinku. To uczucie, kiedy można po mecie odcinka powiedzieć samemu sobie: „Tak. Pojechałem tak jak trzeba…”.

Kuba Machnikowski:
Czy adrenalina sama w sobie? Chyba nie.. Wbrew pozorom wydaje mi się, że jestem dosyć bojaźliwy i nie lubię niepotrzebnego ryzyka. Jako dzieciak jeździłem po osiedlu w skateparkach na deskorolce i to był wtedy najbardziej ekstremalny sport jaki uprawiałem. Ale dziś nie wsiadłbym np. na motocykl, cross’a, czy downhillowy rower. Po prostu wydaje mi się to zbyt ryzykowne i nawet wolę nie próbować.
Z rajdami jest jakoś inaczej. Tutaj obaj mamy sporą świadomość tego co robimy i zawsze staramy się sprowadzić ryzyko do minimum. To właśnie uczucie kontroli nad autem w ekstremalnych warunkach jest dla mnie fajne, a nie nagły skok adrenaliny, bo gdzieś pojechaliśmy zbyt blisko granicy.

Jesteście załogą rajdową. A czym zajmujecie się na co dzień?

Przemek Krysztowiak:
Na co dzień jestem mechanikiem i prowadzę własny warsztat specjalizujący się w samochodach marki Porsche oraz zajmujący się naprawami i modyfikacjami aut sportowych. Od paru lat jestem też związany z  rajdową stajnią C-Rally. Praca jako mechanik przy profesjonalnych rajdówkach sporo mnie nauczyła i przydaje się w przygotowaniu własnego auta. Zobaczyłem jak działa profesjonalny zespół rajdowy, a doświadczenie zdobyte na prawdziwych rajdach jest bezcenne, także podczas naszych startów.

Kuba Machnikowski:
Jestem fotografem i twórcą filmów. Swoją drugą, po samochodach, pasję zamieniłem w zawód. Często udaje mi się je obie połączyć, a efekty tego połączenia umieszczam w sieci pod marką RallyAddict. Zapraszam wszystkich do śledzenia mojego fanpage’a: facebook.com/RallyAddict.
Ze względu na swoje multimedialne zdolności jestem też w całości odpowiedzialny za medialną otoczkę naszego zespołu. W chwilach, gdy nie podróżuję z Przemkiem na prawym, staram się mu zrobić chociaż kilka zdjęć z treningowych i okazjonalnych występów, a po każdych zawodach montuję onboardy z kamerek ze środka.

PK Motorsport Team - zdjęcie RallyAddict
PK Motorsport Team – zdjęcie RallyAddict
fot. RallyAddict

Przemek, czemu wybrałeś to auto?

Przemek Krysztowiak:
Auta nie wybierałem. Można powiedzieć, że to Fabia wybrała mnie. Na kilka dni przed ślubem z moją żoną Anią, w chaosie przygotowań do wesela trafiła się dobra okazja, jedna z tych, których się nie odmawia. I tak oto staliśmy się właścicielami Skody na nową drogę życia.
Na początku miała być autem dla Ani, ale dość szybko okazało się, że całkiem sprawnie można się nią poruszać po drodze. Dalej poszło już z górki.
Najpierw delikatnie, kanapy z tyłu, potem boczki, lżejsze fotele, dywany… Po pewnym czasie Ania powiedziała: „Wstaw już tę klatkę, będę spokojniejsza”.
Podczas startów Fabią okazało się, że jest to pancerne auto. Skoda nigdy mnie nie zawiodła i pozwoliła ukończyć wszystkie imprezy w których startowałem, a ścigam się od ponad 4 lat.
Początkowo Fabia budziła raczej uśmiech politowania wśród konkurencji, ale osiągane wyniki spowodowały, że rywale coraz częściej zmuszeni byli do nabrania szacunku do niepozornej Skody. Dzisiaj daleko jej już do cywilnego odpowiednika. Sporo podzespołów zostało zmienionych na ulepszone lub sportowe, a dzięki zmysłowi artystycznemu mojego pilota, nawet tak nudne auto jak Fabia nabrało nieco bardziej rasowego wyglądu.

Czy denerwujecie się podczas rajdu?

Przemek Krysztowiak:
Podczas rajdu raczej się już nie denerwuję. Staram się zachować zimną głowę, nie mącić myśli sprawami, na które nie mam wpływu. Jeżeli popełniłem błąd na jakimś zakręcie, od razu myślę jak pojechać kolejny, tak jakby wcześniej nic złego się nie stało. Każdy rajd jest inny a my cały czas się uczymy, nerwy nie pomagają w tym sporcie więc staram się zachować spokój w trakcie rajdu.
Nerwowo bywa za to czasami przed rajdem. Same zawody to już wisienka na torcie.  Za to przygotowanie auta, godzenie rajdów z pracą i sytuacje, których zwyczajnie nie da się przewidzieć, potrafią czasem człowieka zirytować.

Kuba Machnikowski:
Denerwowanie się podczas rajdu to według mnie oznaka braku profesjonalizmu. Nerwy zazwyczaj oznaczają albo brak odpowiedniego przygotowania, albo brak współpracy między członkami załogi. W naszej załodze raczej panuje połączenie odpowiedniej dawki luzu z odpowiednią dawką koncentracji na zadaniu, co według mnie działa bardzo dobrze. Wszelkie niejasne sytuacje czy ewentualne problemy są rozwiązywane na bieżąco i atmosfera w samochodzie zawsze jest perfekcyjna, a to pozwala skupić się na najważniejszym, czyli na wygraniu rajdu.
Jeśli w pytaniu chodziło o strach podczas jazdy to oczywiście, że czasem jest. Większy lub mniejszy. Myślę, że każdy go ma. Ale dopóki sprawia mi to przyjemność, a strach mnie nie paraliżuje i wykonuję swoją robotę na 100%, to uważam że wszystko działa jak należy.

PK Motorsport Team - trofeum
PK Motorsport Team – trofeum
fot. PK Motorsport

 

Przemek, Twój pilot to… ?

Przemek Krysztowiak:
Na co dzień przyjaciel, a w rajdówce to ktoś kogo rozumiem bez skupiania się nad tym co do mnie mówi. Może to dziwnie brzmi, ale jego sposób dyktowania wchodzi po prostu do mojej głowy i podświadomie słyszę komendy opisu. Siedzę w fotelu spięty pasami i czuję co się dzieje z autem na odcinku. Operuję pedałami i kierownicą odpowiednio do warunków na trasie, a we właściwym momencie dostaję komendy dotyczące tej trasy. Wszystko to miksuje się w głowie i przenosi na kończyny.

Kuba, Twój Kierowca to… ?

Kuba Machnikowski:
To fantastyczny driver, któremu ufam w 100% i dlatego mogę z nim jeździć. Dzięki jego jeździe uwierzyłem, że istnieje coś takiego jak wrodzony talent i szczerze uważam, że Przemek ma „to coś” co pozwala jechać mu szybciej od innych jednocześnie nie przekraczając granicy. Jeździłem z kilkoma różnymi kierowcami, ale w tej chwili nie wyobrażam sobie jazdy z nikim innym.
Prywatnie super kumpel i prawdziwy przyjaciel. Świetnie dogadujemy się w rajdówce i poza nią.

PK Motorsport Team - Załoga
PK Motorsport Team – Załoga
fot. arch. PK Motorsport

Kuba, dlaczego siedzisz na tzw. gorącym fotelu?

Kuba Machnikowski:
To jest dobre pytanie, na które nie do końca znam odpowiedź. Wiele razy się nad tym zastanawiałem. Jak już mówiłem, nie lubię niepotrzebnego ryzyka, a jeżdżenie na prawym fotelu ciężko zaliczyć do najmniej ryzykownych zajęć.
Wydaje mi się, że to kwestia pełnego zaufania do kierowcy i tego, że w naszej załodze wszystko gra jak w zegarku. Tworzymy wspólnie załogę i wspólnie jedziemy odcinek.
Moim marzeniem od zawsze było i nadal jest bycie kierowcą, lecz z braku możliwości rajdową przygodę zacząłem z prawego fotela. Okazało się, że mam do tego pewne predyspozycje i przysłowiowo „nie wymiękam na robocie”. Oprócz tego jazda na prawym fotelu to ogrom bezcennego doświadczenia, które zdobywam wspólnie z Przemkiem na rajdach, a którego nigdy nie zdobyłbym siedząc w domu. Każdy opisany i przejechany kilometr na prawdziwych oesach, nawet z prawego fotela, daje nieporównywalnie więcej niż sucha wiedza teoretyczna o tym jak to się odbywa.
Po każdym rajdzie analizujemy najróżniejsze sytuacje i zawsze wyciągamy z nich wnioski. To czyni nas lepszą załogą, a ja przy okazji mam szansę być także lepszym kierowcą. Jeżdżę u boku niewątpliwie dużo szybszego ode mnie kolegi, od którego non stop uczę się czegoś nowego.

Jedziecie już odcinek… o czym w tym czasie myślicie?

Przemek Krysztowiak:
Tak jak wcześniej mówiłem, nie myślę nad tym, co mówi Kuba na odcinku. Nie myślę tak naprawdę o niczym innym, jak o możliwie najbardziej precyzyjnym wycelowaniu w drogę. Skupiam się na obserwacji trasy, która zmienia się z każdym autem jadącym przed nami. Sprawdzam czy np. można głębiej ciąć, albo czy trzeba zwolnić, bo poprzednie załogi naniosły błoto na drogę.
Jadąc odcinek rajdowy wszystkie inne myśli znikają, wszelkie problemy dnia codziennego przestają istnieć. Priorytetem staje się utrzymanie w drodze i to jak pojechać najszybciej dany oes na maksimum możliwości sprzętu i własnych umiejętności.

Kuba Machnikowski:
Na odcinku myślę już tylko i wyłącznie o tym żeby jak najlepiej wykonać swoje zadanie, czyli podyktować wszystko idealnie w tempo i bez najmniejszych błędów. Zarówno dla mnie i dla Przemka bardzo ważny jest spokój w aucie i pełna koncentracja na jeździe. Kierowca czuje się pewniej gdy wie, że może na mnie polegać i zawsze usłyszy to co potrzeba w odpowiednim momencie. Dlatego w trakcie odcinka nie ma czasu na myślenie o czymkolwiek innym i raczej mi się to nie zdarza.

PK Motorsport Team - "prawy do lewego, szykana 150, lewy, dno".
PK Motorsport Team – „prawy do lewego, szykana 150, lewy, dno”.
fot. RallyAddict

Jak trenujecie do zawodów?

Przemek Krysztowiak:
Kiedyś treningiem była jazda każdym możliwym autem, w każdych możliwych warunkach i na dowolnej trasie. Żaden las nie był zbyt dziurawy, a nie jeden tani sprzęt kończył swój żywot przy kolejnej próbie pokonywania hopy. To było jeszcze w czasach, gdy nawet nie śniło mi się, że będę się ścigał.
Dzisiaj trening traktuję już nieco bardziej poważnie, za to nie jeżdżę już tak dużo, jakbym chciał. Fabią przed rajdem tak naprawdę jeżdżę niewiele. Trening zwykle ogranicza się np. do przetestowania nowych opon, na Kole Młodych, na płycie lotniska Bemowo. Treningowo startuję też w różnych lokalnych cyklach organizowanych przez warszawskie automobilkluby, np. w cyklu Winter Cup organizowanym przez AK-Królewski na terenie Toru Wyścigów Konnych Służewiec, który w dużym stopniu odzwierciedla jeden z oesów Rajdu Barbórka. Treningowe kilometry intensywniej nabijam w zimowym okresie, ale ostatnie niezbyt obfite opady śniegu i fakt mieszkania w Warszawie tego nie ułatwiają.

Kuba Machnikowski:
Obaj lubimy jeździć i obaj trenujemy jazdę. Uczestniczymy aktywnie między innymi w piątkowych treningach Koła Młodych naszego rodzimego Automobilklubu Polski. Zdarza nam się też porywalizować na kartach, albo symulatorach, gdzie już niekoniecznie Przemek jest faworytem do zwycięstwa.
Jeśli chodzi o pilotaż, nie przygotowuję się jakoś specjalnie do rajdów. Wyniosłem spore doświadczenie z jeżdżenia jako pilot w KJS’ach. Jestem także nałogowym oglądaczem wszelkich rajdowych onboardów, z których czerpię bardzo wiele najdrobniejszych niuansów odnośnie dyktowania i opisu trasy.

PK Motorsport Team - trening Koła Młodych Automobilklubu Polski
PK Motorsport Team – trening Koła Młodych Automobilklubu Polski
fot. Aleksandra Kujawa

Jaki jest Wasz największy sukces? Co było dotychczasowym największym rajdowym przeżyciem?

Przemek Krysztowiak:
Sukces? Hmmm, myślę że naszym największym sukcesem jest to, że dogadujemy się w rajdówce, z resztą poza nią też. To powoduje, że atmosfera i współpraca podczas rajdu jest świetna, to daje poczucie pewności i pomaga mi się rozwijać. Największe rajdowe przeżycie? Jest takie jedno. To ma pewnie każdy z moich rajdowych kolegów: pierwszy prawdziwy rajd przejechany na maxa. Dla mnie to był akurat szutrowy Rajd Kormoran. Marzenie się spełniło, prawdziwe drogowe oesy po trasach Rajdu Polski. To taki test samego siebie, kiedy dowiadujesz się, że „jest dobrze”.

Kuba Machnikowski:
Mam nadzieję, że największe sportowe sukcesy są jeszcze przed nami. Sukcesem na pewno jest osiągnięcie mety każdego z naszych występów i to bez większych przygód. Jednocześnie regularnie zajmując pozycje w czołówce swojej klasy a także to, że ciągle się rozwijamy i mamy apetyt na więcej.
Rajdowe przeżycie jest podobne jak u Przemka. W 2013 roku miałem okazję wziąć udział w swoim pierwszym prawdziwym rajdzie. Jechaliśmy z kolegą jako załoga zamykająca w Rajdzie Polski, który był wtedy rundą Mistrzostw Europy. Prędkości były momentami mało oesowe, bo taplaliśmy się w błocie Seicento na szutrówkach, ale podróżowania po takich oesach nie da się porównać z niczym innym. Od tamtej pory żaden amatorski KJS nie robi już wrażenia. Z tego miejsca pozdrawiam Radzika.
Przejechanie się rajdowym Lancerem na „szwedzkim” kolcu po zamarzniętym jeziorze też było jednym z fantastycznych przeżyć i marzeń, które wydawało się być mało realne. Takie wspomnienia zostają na długo.

Dziękuję bardzo za rozmowę.

Rozmawiał Bartłomiej Pawlik

PK Motorsport Team pojeżdżawka
PK Motorsport Team – pojeżdżawka
fot. Aleksandra Kujawa
11 kwietnia 2016 01:01