Pożar na Żoliborzu

Pożar w Burdelu – Demony Żoliborza
fot. Andrzej

Wizyta „Pożaru w Burdelu” na warszawskim Żoliborzu, sądząc po niedzielnej premierze w kinie Elektronik okazała się chybionym pomysłem.

To już 31 odcinek ekscentrycznego, ale mającego rzeszę wiernych fanów programu kabaretowo-muzycznego. Wizyta w sali przy ul. Zajączka została opatrzona tytułem „Demony Żoliborza -horror inteligencki”. I chyba te demony trochę mało przychylnie spojrzały na przybyszy z placu Hallera (tam ostatnio udało się osiedlić artystom związanym z grupą), bo gdzie jak gdzie, ale jak w kinie psikusy sprawia projektor, to trudno sobie wyobrazić bardziej pechową premierę. Ale takie wpadki można wybaczyć w trakcie premierowego odcinka, w końcu można to poprawić, a sam fakt że artyści potrafią wybronić się i w takich okolicznościach, świadczy o ich potencjale i artystycznej intuicji.

Niestety wybaczyć nie można, szczególnie grupom kabaretowym, braku nowych pomysłów. Aż dziw bierze, że w obecnej sytuacji społeczno-politycznej tak zaangażowanej i jednoznacznie opowiadającej się grupie brakuje nowych tematów. W końcu śmiać się z każdej władzy nie jest zadaniem specjalnie wyszukanym. Tymczasem pierwsza część spektaklu tonie w mało wyszukanych żartach, a już czerpanie z rozwodu amerykańskiej pary aktorskiej nie uchodzi warszawskiemu Pożarowi.

Na szczęście sytuację ratują „ograne” już w przeszłości tematy. Publiczność porywa (dosłownie) pojawienie się Oskara Hamerskiego w roli braci bliźniaków Fak. Monolog Janusza Faka o masażu pośladków … to znaczy mózgu jest pierwszym inteligentnym żartem całego przedstawienia.

Jeszcze dłużej trzeba czekać na Agnieszkę Przepiórską, której samo życie dopisało mnóstwo pomysłów do odgrywanej postaci Prezydenta HGW. Chyba tylko zasada nie kopania leżącego sprawia, że ten temat jest w najnowszym odcinku potraktowany po macoszemu.

A komisarz Andrzejczyk sam pyta BurdelTatę: „jestem w tym odcinku, a nie mam nic do grania”. Przy braku nowych pomysłów wciąż te z poprzednich mogą w pełni uratować każdy spektakl Pożaru w Burdelu. Pokazuje to chociażby kolejny doskonały monolog Duszpasterza Hipsterów (Andrzej Konopka) z aktualnym nawiązaniem do księdza Jacka.

Siłą Burdelu były zawsze występy aktorów gościnnych. Oczywiście nie zawsze można sobie wymarzyć Andrzej Seweryna, czy chociażby Natalię Sikorę, ale 31. odcinek jest wyjątkowo ubogi pod tym względem. Paweł Aigner co prawda udanie ukazuje prawdziwe poglądy społeczno-polityczne legendarnego muzyka w numerze „Hołdys Rock”, ale już Karolina Bacia jako harcerka Czarna Jedynka wnosi do Pożaru jedynie ponadprzeciętną urodę. I to bynajmniej nie wina utalentowanej studentki – po prostu ma napisaną bardzo marnie postać .

Kolejne przedstawienia w Kinie Elektronik, zapewne już pozbawione kłopotów technicznych, w terminach 4-9 oraz 11-16 października. Pożar swoich wiernych fanów wciąż ma, ale czy dość wyśrubowane ceny biletów (już chyba w Teatrze Roma jest taniej) pozwolą pozyskać nowych? Puste miejsca na premierze w tylnych rzędach raczą w to wątpić. Jeszcze rok temu Grupa zapełniała Teatr Polski, dziś ma problem nawet na premierze z dużo mniejszą salą kinową.

Czy co najwyżej przeciętny 31. odcinek to początek zjadania przez Pożar własnego ogona, czy też tylko jednorazowy spadek formy będzie się można przekonać jeszcze w tym miesiącu. Bowiem już 28 dnia października kolejny, 32 odcinek w sprawdzonym przez Pożar Teatrze WARSawy (sprzęt powinien być bardziej przychylny) pod tytułem „Dziewczyny z Marszu Niepodległości”. Czy Agnieszka Przepiórska z koleżankami – sądząc po tytule – udźwigną drugi występ w tak krótkim czasie? A może receptą na ewentualny kryzys powinna być mniejsza częstotliwość spektakli Pożaru?

3 października 2016 00:44