0

26. dzień Powstania Warszawskiego

Antoni Chruściel (w środku) i Tadeusz Żenczykowski „Kania” (obok z prawej) w trakcie powstania warszawskiego
Antoni Chruściel (w środku) – i Tadeusz Żenczykowski „Kania” (obok z prawej) w trakcie powstania warszawskiego
fot. NN Wiki

26 VIII 1944 sobota. Wschód słońca 5:52, zachód 19:54, średnia temperatura powietrza 19°C, słonecznie, księżyc w I kwadrze.

Na Starówce od rana trwał silny ostrzał artyleryjski.

Atak Niemców na Pałac Radziwiłłów przy Bielańskiej, z którego oddziały AK wycofały się na ul. Długą w obawie całkowitego wyniszczenia – jedynie w Banku Polskim pozostała słaba wysunięta placówka.

Kontratak mjr „Sosny” zahamował dalsze niemieckie natarcie.

Na odcinku północnym, pod huraganowym ogniem artylerii mjr „Pełka” wycofał swoje oddziały z zachodniej części zabudowań PWPW i z barykady na Zakroczymskiej nie powiadamiając o tym ppłk „Leśnika” [stało się to przyczyną postawienia mjr „Pełki” przed sądem polowym AK, który skazał go na karę śmierci].

Oddziały „Brody 53” uzbrojone w PIATa odparły atak 5 niemieckich czołgów na PWPW [zniszczono 1 czołg, uszkodzono samochód pancerny i unieszkodliwiono „Goliata”].

Niemcy mimo poniesionych dużych strat, o godz. 16:00 wznowili atak na PWPW i opanowali opuszczone wschodnie skrzydło kompleksu zabudowań.

O 18:00 do kontrataku ruszył baon „Zośka”, który opanował główne wejście i południowo-zachodni narożnik wytwórni.

Ze Starego Miasta kanałami na Żoliborz dezerteruje ok. 300 członków PPR i AL.

Ze Starego Miasta do Śródmieścia przechodzi kanałami sztab Komendy Głównej AK.

Odbyła się nieudana próba przerwania niemieckiego pierścienia wokół Łazienek przez oddziały z Mokotowa.

Na Mokotowie dwu-batalionowa grupa ppłk „Gryfa” złożona z oddziałów mokotowskich i leśnych przybyłych z odsieczą, próbowała bezskutecznie przerwać pierścień niemiecki w rejonie Łazienek, by uzyskać połączenie ze zgrupowaniem kpt. „Kryski” na Górnym Czerniakowie.

W południowej części Warszawy zorganizowano z oddziałów na Sadybie baon „Oaza” pod dowództwem kpt. „Janusza”.

Rozkaz nr 21

Rozkaz gen. „Montera””, 22 VIII

W związku ze zbliżającą się uroczystością Matki Boskiej Jasnogórskiej 26 VIII, jako Patronki i Królowej Korony Polskiej, zarządzam:

  1. We wszystkich oddziałach odczytać „Apel do Żołnierza” załączony do niniejszego rozkazu.
  2. Do modlitw wieczornych w tygodniu poprzedzającym uroczystość Matki Bożej Jasnogórskiej 26 sierpnia dodać odmawianie „Pod Twoją Obronę „, trzykrotnym wezwaniem „Królowo Korony Polskiej, módl się za nami”.
  3. Udostępnić jeszcze bardziej niż dotychczas przystępowanie, do sakramentów spowiedzi i komunii św. (…)

Monter

Królewska 16

Sobota, 26 sierpnia, była dniem Matki Bożej Patronki i Królowej Korony Polskiej. Zgodnie z rozkazem pułkownika „Montera” do modlitw odmawianych codziennie dodano tego dnia „Pod Twoją Obronę…” z trzykrotnym wezwaniem: „Królowo Korony Polskiej, módl się za nami!”, a także odczytano we wszystkich oddziałach Apel do żołnierzy, podpisany przez księdza dziekana Warszawskiego Okręgu AK, Stefana Kowalczyka, ps. „Biblia”.

Ksiądz dziekan pisał:

„Obok broni materialnej musimy do zwycięstwa ostatecznego zmobilizować broń duchową: bronią tą jest jasność moralna duszy ludzkiej, głęboka wiara w nadprzyrodzoną pomoc Boga, wysoki poziom ideowy wszelkich poczynań powstańczych. Bez tych wartości duchowych o zwycięstwie nawet i marzyć nie można, jak stwierdza sam Bóg, Stwórca Wszechrzeczy – «Na próżno pracują ci, którzy budują bez Boga».

Wszelka siła materialna bez duchowych wartości Bożych może osiągnąć czasowe sukcesy, ale zwycięstwa ostatecznego nigdy. Dowodem tego jest wróg nasz, którego przemoc, na brutalnej, barbarzyńskiej sile zbudowana, dziś rozpada się, zamieniając butę zuchwałą w klęskę ostateczną…
[…] Do Ciebie, żołnierzu, mężczyzno i kobieto, bez różnicy szarż i stanowisk, żołnierzu polski, który krwią swą wyrąbujesz drogi wolności Ojczyzny, zwracam się z prośbą serdeczną, abyś odtrącił precz wszelką małość i poniżenie moralne, sięgnął po wielkość i czystość swej duszy, ujrzał promienną i jasną Ojczyznę swą wolną i odrodzoną, ale w sprawiedliwości i miłości.
[…] Nie ten jest żołnierzem Polski, nie ten walczy o Jej wolność, kto tylko z bronią w ręku krwawi na szańcach, ale ten, który walcząc i krwawiąc, daje jednocześnie Ojczyźnie swojej duszę jasną i czystą. Ofiary zanieczyszczonej brudem zmysłów, splamionej grabieżą debra ogólnego, obniżonej pijaństwem – Bóg nie przyjmie.

Może tego dnia papież otrzymał już depeszę, wysłaną z walczącej Warszawy w trzecim tygodniu sierpnia: „Ojcze Święty, my, kobiety, walczymy… bronimy się już trzy tygodnie… Warszawa jest w gruzach. Niemcy mordują rannych w szpitalach. Kobiety i dzieci pędzą przed czołgami. Nasi synowie, mężowie i bracia, walczący o wolność, nie są uważani za kombatantów. Świat nie chce wiedzieć o naszej walce. Jedynie Bóg jest z nami.”

Kobiety z samotnej placówki przy Królewskiej 16 zasługują na osobny rozdział.

Od drugiego tygodnia Powstania, kiedy zaczęły się pierwsze walki o dom, razem z żołnierzami przebiegały przez ostrzeliwaną Królewską łączniczki i sanitariuszki (sanitariuszce „Władce-Łani” w czasie jednego z przeskoków kula urwała obcas od buta). Były łatwym celem dla snajperów niemieckich – bezbronne, w białych fartuchach.

Z noszami i meldunkami szły w największy ogień, igrając ze śmiercią.

W pierwszym miesiącu Powstania dochodziły do Królewskiej 16 na kilkunastogodzinne dyżury, we wrześniu przeniosły się tam na stałe.

Gdy po latach rozmawiałem z kilkoma z nich o tamtych dniach, opowiedziały mi o silnych więzach przyjaźni, jakie łączyły je w ogniu walki, ale także o drobnych złośliwościach, czynionych sobie nawzajem na kwaterze.

Prawie każda z nich miała swojego chłopca lub o niego rywalizowała.

Sanitariuszce „Marysi”, zwanej pieszczotliwie przez rannych Pulpecikiem, wszystko leciało z rąk, gdy pojawiał się obok „Doktor Olgierd”.
„Grzymała” godzinami przesiadywała u porucznika „Romańskiego”,
„Nina” była cieniem podporucznika „Jadźki”,
„Zyta” miała romans z podchorążym „Woją”,
„Din-Don” śpiewał ballady miłosne „Siódemce”,
a „Emka” kochała się z wzajemnością w podchorążym „Jacku”
(jedna z najmłodszych, kilkunastoletnia łączniczka „Hanka Barska” nie mogła zrozumieć, jak można całować się w usta aż do krwi).

Najładniejsza z nich, „Grażyna”, była nieosiągalnym przedmiotem marzeń i westchnień wielu powstańców nie tylko z 9 kompanii.

Gdy któregoś dnia zaczepił ją porucznik „Romański”, odpowiedziała mu w obecności kilku żołnierzy:

„Musiałby pan być młodszy o 30 lat i jeszcze bym się zastanowiła”.

Chodziła w bryczesach i oficerkach, miała czas na kręcenie papilotów na blond włosach i pięknie tańczyła na barłogu, służącym za posłanie, przy muzyce wygrywanej na grzebieniach.
W 1945 roku porwał ją do USA z obozu jenieckiego przystojny oficer amerykański.

14 – letni strzelec „Kicia”, jeden z najmłodszych obrońców Królewskiej 16, przypomniał sobie po wielu latach fakt, o którym nie pamiętają jego starsi koledzy – w najtragiczniejszych chwilach dziewczęta nie płakały i nie rozpaczały.

Strzelec „Lis” opowiadał swoim siostrom-bliźniaczkom o trzech prostytutkach z piwnicy jednego z domów przy ulicy Próżnej.
Miały ręce pościerane do krwi. Wodą i piaskiem – z braku mydła – prały ubrania i bieliznę żołnierzom, którzy wracali ledwo żywi z kilkunastogodzinnej służby w samotnej placówce.

Źródła:

  • Maciej Kledzik, „Królewska 16”, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1984.
  • Antoni Przygoński, „Udział PPR i AL w Powstaniu Warszawskim”, Książka i Wiedza, Warszawa 1970
  • Almanach Powstańczy 1944 z kalendarzem na rok 2004, Miasto Stołeczne Warszawa, Warszawa 2003
  • Witryna Internetowa: http://www.whatfor.prv.pl

Powrót do kalendarium PW
1944

26 sierpnia 2014 00:05
[fbcomments]