0

„Plac Unii City Shopping” ma już rok

Plac Unii City Shopping
fot. materiały prasowe

W październiku minął rok od otwarcia kompleksu biurowo-handlowego „Plac Unii”. Jest to wspólne dzieło Grupy Liebrecht & Wood oraz BBI Development SA. Budowa rozpoczęła się w 2010 r., zaś została ukończona w 36 miesięcy od chwili wbicia pierwszej łopaty. Projekt architektoniczny powstał w pracowni Kuryłowicz & Associates.

W informacji prasowej z okazji pierwszych urodzin czytamy:

Plac Unii City Shopping to centrum handlowe stanowiące cześć wielofunkcyjnego kompleksu Plac Unii, zlokalizowanego w wyjątkowym miejscu w Warszawie – na granicy Śródmieścia i Mokotowa. Na trzech poziomach centrum mieszczą się salony popularnych marek, ekskluzywne butiki, punkty usługowe i gastronomiczne oraz legendarny Supersam. Plac Unii (…) to miejsce charakteryzujące się połączeniem nowoczesności, funkcjonalności i estetyki, z historycznym kontekstem lokalizacji.”

I dalej:

 „Koncept kameralnego centrum handlowego wkomponowanego w otaczającą je przestrzeń miejską, to pewna nowość dla mieszkańców Warszawy, ale jak pokazują wyniki odwiedzalności Placu Unii – jest to nowość doceniana przez coraz większą grupę klientów.”

Zrozumiałe jest, że właściciel wystawia sobie laurkę ale to co zostało napisane jest kuriozalne od początku do końca.

Jak pamiętamy już na etapie budowy kompleks handlowo-biurowy wzbudzał duże estetyczne kontrowersje i do dnia dzisiejszego wzbudza.

Jest on zwyczajnie wyjątkowo brzydki, zbyt duży w stosunku do zajmowanej przestrzeni, brakuje mu finezji i zwiewności. Nie przeszkadza to oczywiście właścicielowi mówić o nim jako o „kameralnym centrum wkomponowanym w otaczającą przestrzeń”.

Jego (centrum) „połączenie z historycznym kontekstem lokalizacji” jest co najmniej dyskusyjne. Obiekt ten wyjątkowo źle został wkomponowany w przestrzeń miejską. Zarówno architektoniczną jak i nazewniczą, historyczną i symboliczną. Zaanektował nazwę sąsiadującego placu (sprytnie bo nie w całości – wiec nie ma mowy o kradzieży nazwy własnej) profanując ją. Historia tej przestrzeni została podporządkowana obiektowi, który nie ma nic wspólnego (oprócz lokalizacji) z Placem Unii Lubelskiej.

Wymienianie w gronie sklepów i usług, które znajdują się na terenie CH – „legendarnego Supersamu” to absurd. Legendarny był bowiem budynek, który już nie istnieje. Nazwa własna i posadowienie powierzchni handlowej w tym samym miejscu, w którym stał „Supersam” nie daje legitymacji do utożsamienia jednego z drugim, zaś użycie słowa „legendarny” jest nieuzasadnione.  Sklep znajdujący się w CH „Plac Unii City Shopping” nie jest „legendarnym Supersamem”. To po prostu najzwyklejszy sklep wielkopowierzchniowy. I proszę nie dać sobie wmówić, że jest inaczej.

W informacji prasowej mowa jest o wielofunkcyjnym kompleksie z trzypoziomowym centrum handlowym. Ale jednocześnie użyte jest sformułowanie „kameralne centrum”. Czy trzypoziomowy kompleks handlowy można nazwać kameralnym? Nie sądzę. Tym bardziej nie można tego słowa zastosować na określenie całego „Placu Unii” – jest to bowiem mastodont. Obiekt nawet nie tyle duży, co po prostu olbrzymi.

Jego kameralność kreują zabiegi PR – jeśli odpowiednio długo wmawia się, że obiekt jest mały i przytulny, to w końcu tak będą o nim ludzie myśleć. Pomimo, że jest jednym z większych kompleksów w mieście, dominującym nie tylko nad najbliższą okolicą, ale wręcz nad całym miastem. Wieżę widać zewsząd. Brutalnie dominuje ona nawet nad zabytkowym założeniem Łazienek Królewskich.

Zupełnie inną kwestią, która tylko stawia kropkę, nad ogólną oceną nowego kompleksu handlowo, jest jego nazwa – „Plac Unii City Shopping”. Wprowadzanie do warszawskiego nazewnictwa nazw anglojęzycznych jest modą ze wszech miar przerażającą i naganną. Można zrozumieć, że w wielu przypadkach nazwy są ukłonem w stronę zagranicznych inwestorów. Ale miejskie nazewnictwo (również prywatnych inwestycji) powinno być zakotwiczone w języku polskim eliminując nazwy obce, szczególnie zbitki takie jak „Plac Unii City Shopping”.

Tym bardziej jeśli właściciel deklaruje, że jego inwestycja jest wkomponowana w otaczającą przestrzeń miejską oraz wspomina o historycznym kontekście lokalizacji. Jest tu oczywista sprzeczność i brak konsekwencji.

Zobacz też reportaż „Agonię Supersamu”: LINK

30 października 2014 14:50
[fbcomments]