Łatwo nie było, jednak po drugiej ćwiartce Warszawskie Rekiny poczuły krew i wywalczyły mistrzostwo 1. Ligi PZLA.
Osman Sulkiewicz prezes i zawodnik Warsaw Sharks wracając do Warszawy tak do nas napisał:
Osman Sulkiewicz – prezes Warsaw SharksTo był twardy mecz 2 równych drużyn.
Sharks wytrzymali presję i defensywa postawiła kropkę nad i. To było wspaniale spotkanie obydwu ekip godne finału ligi. Dziękujemy Kings za postawienie twardych warunków.
W zapowiedzi meczu [LINK] pytaliśmy z uśmiechem „Rekiny pożrą Królów?”. I pożarły. Choć łatwo nie mieli.
Rekiny zwyciężyli 26:14 i zostali pierwszoligowymi mistrzami w sezonie 2017.
A tak opisuje krakowskie zmagania finałowe Polski Związek Ligi Amerykańskiej.
Kraków przywitał pierwszoligowych finalistów deszczową i wietrzną aurą. Warunki atmosferyczne zbudowały idealny nastrój pod futbolowy dreszczowiec, a licznie zgromadzona i żywiołowa publiczność otrzymała widowisko godne wieńczącej sezon PLFA I batalii niepokonanych rywali. Zaczęło się od konserwatywnej gry i badania przeciwnika. Inauguracyjne serie ofensywne, zarówno z jednej jak i z drugiej strony, zostały błyskawicznie zatrzymane przez znakomicie dysponowane formacje obronne. Po wolnym starcie, do samego końca pierwszej połowy, na boisku królował atak. Sharks i Kings zaliczali długie i bardzo konsekwentne pochody w stronę pola punktowego rywala. Rekiny popisywały się skuteczną grą podaniową, a Królowie zdobywali jardy głównie za sprawą atletyzmu graczy biegających z piłką. Co ciekawe, wszystkie cztery przyłożenia w pierwszej połowie spotkania zostały wywalczone za sprawą gry po ziemi. Dla gości punktowali Rafał Frąk, a także Luke Zetazate, a dla gospodarzy dwukrotnie Filip Mościcki. Królowie precyzyjnie egzekwowali podwyższenia i to za ich sprawą, schodząc na przerwę mieli na swoim koncie dwupunktową przewagę.
Po zmianie stron mecz się zaostrzył, a do głosu doszły niesamowicie zmotywowane formacje defensywne. Aż cztery posiadania piłki w ataku kończyły się stratami. Najpierw po niedokładnym rozpoczęciu gry futbolówkę wypuścili Kings. Chwilę później podanie w ręce rywala posłał rozgrywający Sharks. Na murawie mnożyły się twarde starcia i bardzo efektowne powalenia. Skuteczność obydwu formacji ataku mocno się obniżyła, czas upływał, a wynik wciąż oscylował w okolicach remisu. Rekiny decydowały się na krótkie wykopy piłki dzięki czemu Królowie niemal zawsze mieli przed sobą do przejścia relatywnie niewiele jardów. Z drugiej strony mokra piłka sprawiała odbierającym gospodarzy sporo kłopotu, co kończyło się niewymuszonymi stratami. Jedna z nich przy próbie akcji powrotnej po odkopnięciu dała gościom posiadanie tuż przed polem punktowym gospodarza. Prezent na punkty szybko zamienił Luke Zetazate, który po krótkim biegu zdobył swój drugi „touchdown” w meczu. Chwilę później, po efektownym skoku zaliczył dwupunktowe podwyższenie i Sharks odzyskali prowadzenie. Trzecia kwarta dobiegła końca, ale wynik był daleki od rozstrzygnięcia. Kings imponowali dobrym blokowaniem rywali, a Rekiny na duży zysk przekuwały akcje z zasłonami, na które często nabierali się krakowscy liniowi.
W decydującej części gry Królowie zbliżyli się z piłką na granicę „czerwonej strefy” rywala. Na tym jednak zatrzymał się pewny ofensywny marsz gospodarzy, którzy zostali zatrzymani po niecelnym podaniu w czwartej próbie. Na boisko powrócił atak Rekinów, ale bardzo szybko swój trzeci przechwyt w meczu popełnił Luke Zetazate. Statystycznie najlepsza defensywa w lidze robiła co mogła, ale Królewski atak wyraźnie stracił skuteczność. Na zaledwie kilka minut przed końcowym gwizdkiem piłkę podawaną przez Filipa Mościckiego przejął Osman Hózman-Mirza-Sulkiewicz, który po piętnastojardowym biegu postawił kropkę nad i. Prowadzenie Rekinów wzrosło do dwóch przyłożeń, a na zegarze meczowym pozostały zaledwie sekundy. Chwilę później Sharks rozpoczęli świętowanie. Po mokrym, bardzo emocjonującym i niezwykle twardym spotkaniu zostali nowymi mistrzami PLFA I. Sezon 2017 zakończyli z perfekcyjnym bilansem dziesięciu zwycięstw.
Osman Hózman-Mirza-Sulkiewicz, gracz drugiej linii defensywy Warsaw Sharks, powiedział:
To był mecz defensyw i zwyciężyła drużyna, która popełniła mniejszą liczbę błędów. Dobrze odrobiliśmy pracę domową. W przerwie dokonaliśmy kilku kluczowych korekt w ustawieniu, co przyniosło mistrzowski efekt. W Grupie Północnej praktycznie każdy z naszych rywali miał zakontraktowanego amerykańskiego rozgrywającego, tak więc skupialiśmy się na obronie przeciwko akcjom podaniowym. Dzisiaj walcząc z Kings pokazaliśmy, że równie solidnie prezentujemy się rywalizując z drużyną preferującą grę biegową. W bieżących rozgrywkach skupiliśmy się na tym, aby odbudować się psychicznie i to przyniosło rezultaty. W przyszłym roku chcemy iść dokładnie taką samą drogą, którą poszli Lowlanders i Falcons. Mamy Topligowe doświadczenie, poparte teraz pierwszoligowym sukcesem. Wiemy, co musimy zrobić, aby w przyszłości wyglądać jeszcze lepiej.
Filip Świechowicz, gracz drugiej linii defensywy Kraków Kings, skomentował:
Na pewno daleko nam do zadowolenia. Popełniliśmy sporo błędów i to ma odzwierciedlenie w wyniku spotkania. Defensywa dała z siebie wszystko, udało nam się wymusić sporo strat na Rekinach, ale sami niestety, równie często oddawaliśmy im piłkę. Szczególnie bolą straty w formacjach specjalnych. Teraz przed nami chwila odpoczynku. Intensywny sezon przyniósł sporo kontuzji, które musimy zaleczyć. Na tym się skupimy, ale spokojnie. Mamy sprawdzony rytm przygotowawczy i na Topligę będziemy gotowi.
Finał PLFA I zapowiadany był jako starcie najlepszej ofensywy z najskuteczniejszą obroną. Przez większość spotkania prym wiodły formacje defensywne. Wraz z rozwojem kolejnych akcji to właśnie obrońcy coraz wyraźniej układali finałowy scenariusz pod własne dyktando. Na miano najlepszego zawodnika meczu zasłużył wszechstronny Mateusz Dzioban. Obok niego, w warszawskiej ekipie, znakomicie zaprezentowali się Osman Hózman-Mirza-Sulkiewicz, a także Mateusz Gołoś.
W składzie gospodarzy szczególne słowa uznania trafiają do autora dwóch przechwytów Jarosława Satkowskiego, a także mocno uderzających Filipa Świechowicza i Jakuba Spałka. Po ofensywnej stronie piłki najbardziej wyróżnili się rozgrywający obu klubów – Luke Zetazate oraz Filip Mościcki. To oni zdobyli dla swoich drużyn lwią część jardów, również za sprawą akcji biegowych. Finał zakończył się uroczystą ceremonią medalową. W przyszłorocznych rozgrywkach zarówno Sharks, jak i Kings, swoje umiejętności zaprezentują na Topligowym poziomie.
Kraków Kings – Warsaw Sharks
14:26
(7:6; 7:6; 0:8; 0:6)
I kwarta
- 0:6
przyłożenie Rafała Frąka po 5-jardowej akcji biegowej - 7:6
przyłożenie Filipa Mościckiego po 10-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Marcin Masłoń)
II kwarta
- 7:12
przyłożenie Luke’a Zetazate po 6-jardowej akcji biegowej - 14:12
przyłożenie Filipa Mościckiego po 5-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Marcin Masłoń)
III kwarta
- 14:20
przyłożenie Luke’a Zetazate po 1-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za dwa punkty Luke Zetazate po akcji biegowej)
IV kwarta
- 14:26
przyłożenie Osmana Hózmana-Mirzy-Sulkiewicza po 15-jardowej akcji powrotnej po przechwycie
Mecz obejrzało 900 widzów.
MVP meczu: Mateusz Dzioban (gracz trzeciej linii defensywy Warsaw Sharks)