Dlaczego Janusz Kusociński miał krzywy nos wyjaśnia Piotr Banasiak z Towarzystwa Miłośników Historii.
93. felieton pod wspólną nazwą: Stolica historii. Przedstawiają członkowie Towarzystwa Miłośników Historii w Warszawie, które są już od trzech lat emitowane w każdą sobotę, w nieco skróconej wersji, w Radiu Kolor.
Podcast Radia Kolor jest pod tekstem.
Z cyklu:
Stolica historii.
Przedstawiają członkowie
Towarzystwa Miłośników Historii w Warszawie.
Odcinek XCIII:
Krzywy nos Janusz Kusocińskiego
Opowiada Piotr Banasiak
Janusz Kusociński to wybitny biegacz i patriota, który na trwałe zapisał się w historii naszego kraju.
Był złotym medalistą olimpijskim w biegu na 10 tysięcy metrów na Igrzyskach Olimpijskich w Los Angeles w 1932 r. Przy tym wielokrotnym rekordzistą świata i mistrzem Polski.
W Muzeum Sportu i Turystyki, w którym mam przyjemność pracować znajduję się wiele pamiątek po naszym mistrzu. To nie tylko trofea sportowe, ale również listy czy duży zespól unikalnych fotografii.
Pamiętam jak przed paru laty jedna z dziennikarek przygotowująca rocznicowy artykuł o Kusocińskim poprosiła mnie o wgląd do jego zdjęć. Jakie było moje zdziwienia gdy pani redaktor bez ogródek stwierdziła:
Mój Boże jaki ten Kusociński miał krzywy nos.
On pasuje do boksera a nie do lekkoatlety.
Wtedy zaniemówiłem. Dzisiaj skorzystam z okazji i wyjaśnię. Pomimo, że Kusociński urodził się jako wcześniak dwa miesiące przed przewidywanym terminem porodu był bardzo silnym dzieckiem, które rozpierała energia. Chłopiec od dzieciństwa kochał konie dlatego też mawiał, że ze względu na to uczucie natura obdarzyła go końskim zdrowiem.
Wtedy wspominał:
Choroby się mnie nie imały – wspominał – szkarlatyna i odra oszczędziły mnie, nie wiem co to koklusz – za to niezliczoną ilość razy obkładano mnie kompresami, bo to pogryzł mnie pies, a to pokopał koń, albo podrapał wierny towarzysz zabaw – czarny kot. Dlatego to matka truchlała, ilekroć wychodziłem
z domu i już na wszelki wypadek przygotowywała bandaże i wodę gulardową.
Jedną z przypadłości nadpobudliwego chłopca było permanentne niszczenie ubrań. Jego mama nie nadążała z zaszywaniem dziur i wstawianiem kolejnych łat. Szczególnie narażone na podarcie okazywały się kieszenie.
Chłopiec nosił w nich – jak twierdził – tylko niezbędne akcesoria potrzebne do zabawy i codziennego funkcjonowania takie jak… i tu cytuje za jego wspomnieniami:
Tępy kozik, sznurek do latawca, dużo gwoździ, kopertę ze znaczkami pocztowymi, podkowę – na szczęście, smycz i kilka jabłek dla koni.
Zdesperowana mama postanowiła zaszyć kieszenie w spodniach licząc, że w ten sposób oduczy malca niepożądanego zachowania. Jak się miało później okazać nie był to najlepszy pomysł.
Kusociński wspominał:
Nie miałem gdzie chować chustki do nosa, to i przestałem jej używać. Zacząłem wycierać nos, wzorując się na wiejskich chłopcach, rękawem prawej ręki. Oczywiście przy tej sposobności wywierałem ucisk na mój nieszczęsny nos od lewej ku prawej stronie – co po jakimś czasie dało niespodziewany efekt.
Mama zauważyła ze zgrozą, że mam krzywy nos.
Nic nie pomogły kompresy, ani woda gulardowa, ani mój własny system, polegający na tarmoszeniu nos w przeciwną stronę – delikatna chrząstka zdążyła stwardnieć…
Tak więc drodzy opiekunowie niech ta opowieść będzie przestrogą przed zaszywaniem niesfornych urwisom kieszeni. Bowiem krzywy nos w oczach estetki może przesłonić nawet złoty medal olimpijski.
Piotr Banasiak
Studiował na Uniwersytecie Warszawskim i Akademii Wychowania Fizycznego w Poznaniu.
Kustosz w Muzeum Sportu i Turystyki.
Przewodniczący Stowarzyszenia Miłośników Twórczości Brunona Jasieńskiego.
Zapalony turysta, cyklista i biegacz długodystansowy.
Od dwóch lat członek Sekcji Historii Sportu i Turystyki Towarzystwa Miłośników Historii.
Podcast Radia Kolor
3:43 min.
Zobacz też inne odcinki cyklu:
- Lista odcinków: [LINK]