Czy można połączyć biznes z wysokim poziomem kultury? Okazuje się, że jest to możliwe.
Można zarabiać na prezentacji ciekawych spektakli teatralnych. Niemal na każdym kroku udowadnia to Fundacja Krystyny Jandy Na Rzecz Kultury. W czerwcu 2014 roku minęła dziesiąta rocznica stworzenia Fundacji, za dziewięć miesięcy minie dziesięć lat od pierwszego spektaklu w Teatrze Polonia. A tymczasem… 16 stycznia 2015 roku kolejny twór Fundacji będzie obchodził piątą rocznicę istnienia.

Niegdyś dosyć często chodziłem na filmy do Kina Ochota. Niestety, budowa multipleksów kinowych przyczynia się do coraz gorszego stanu małych kin. W tym przypadku należałoby powiedzieć raczej „stety”. W 2009 roku rozeszła się bowiem po Warszawie informacja o tym, że Fundacja Krystyny Jandy wynajęła od przedsiębiorstwa MAX-FILM budynek dawnego kina. Na marginesie, warto przypomnieć, że Teatr Polonia też działa w dawnym kinie. Nowa placówka – podobnie do swej poprzedniczki – nawiązała nazwą do kina, które stało się bazą do tworzenia teatru. W ten sposób powstał Och-Teatr.
Już 16 stycznia 2010 roku w Och-Teatrze zaprezentowano premierę spektaklu „Wassa Żeleznowa” – jednego z największych dramatów scenicznych w historii teatru. W roli głównej wystąpiła Krystyna Janda. Pierwszy rok działalności Teatru był bardzo intensywny: przedstawiono w nim osiem premier. W latach następnych było mniej premier, ale to jest całkiem naturalne: wszak każdy teatr dąży do jak najdłuższego prezentowania spektakli, które cieszą się dużą popularnością publiczności. Nie bez kozery w wywiadzie prasowym znakomita Aktorka, a zarazem członek Zarządu Fundacji, Maria Seweryn powiedziała: „na 40 tytułów jest kilka, które zarabiają na resztę” (Czuję się tu jak w domu, w: Gazeta Stołeczna, 13.01.2015 r.).
Miałem okazję obejrzeć kilka spektakli w Och-Teatrze, między innymi „Weekend z R.” i „The Rocky Horror Show”. Specyficzną cechą tego Teatru jest fakt, że scena znajduje się pośrodku widowni. Aktorów widać, jak na dłoni. Moim zdaniem, gra ze świadomością, że jest się obserwowanym z każdej strony i nie można wystawić do widowni tylko swojej lepszej połowy (a ponoć każdy z nas ją ma), wymaga dużych umiejętności i odwagi. Równie wielkiej odwagi – wbrew pozorom – wymaga wystawianie komedii i fars. Z doświadczenia wiem, że zdecydowana większość widzów woli oglądać spektakle „lekkie, łatwe i przyjemne”. Ale … jak zagrać taki spektakl, aby widz zapamiętał jego treść, zapamiętał aktorów i był gotów wrócić do teatru, a przynajmniej polecić ów spektakl innym? Często farsy są tak do siebie podobne lub zagrane w zbliżony sposób, ze widz potrafi przewidzieć, co będzie dalej albo za chwilę zapomina, jaki spektakl oglądał. Na całe szczęście Maria Seweryn twierdzi, że odkryła, „jak bogaty i pojemny jest repertuar farsowy i komediowy” (cyt. za Czuję się tu jak w domu…). Kiedy Aktorka opowiada o najbliższych planach premierowych, widać jej zafascynowanie działalnością Och-Teatru.
Warto w tym miejscu dodać, że od 21 września 2013 roku Teatr posiada drugą scenę: Och-Cafe Teatr, której działalność została zainaugurowana „Pierwszą Damą” w wykonaniu Romy Gąsiorowskiej. Nowa, kawiarniana scena ma ambicję prezentowania aktualnych problemów społecznych, z jednoczesnym wchodzeniem w interaktywne relacje z widzami.
Och-Teatr poszedł również w ślady swojego starszego „brata”, dołączając do projektu grania spektakli na ulicy, za darmo. Idea grania latem, podczas wakacji, powstała w 2007 roku. W ten sposób w dwóch miejscach Warszawy przechodnie mają możliwość oglądania darmowych spektakli: na Placu Konstytucji i na ulicy Grójeckiej, przed siedzibą Och-Teatru.
Nic dziwnego, że – przy tak szerokim otwarciu na widza – widzowie bardzo chętnie przychodzą do Och-Teatru. Osobiście zamierzam w najbliższym czasie obejrzeć dwa, nieco starsze, spektakle: „Trzeba zabić starszą panią” z udziałem Barbary Krafftówny i Wojciecha Pokory oraz słynną „Białą bluzkę”. Ten drugi spektakl, w wykonaniu Krystyny Jandy, oglądałem już na scenie innego teatru i wywarł on wówczas na mnie wielkie wrażenie.
Życzę Och-Teatrowi, aby jego spektakle robiły duże wrażenie również na innych widzach, jednocześnie zmuszając ich do refleksji – w myśl zasady „uczyć bawiąc”.