Reklamy przy ulicach? Owszem, ale nie większe niż szkolna tablica – radni planują rewolucję w planach zagospodarowania przestrzennego. Audyt reklamowy zapowiada też urząd miasta
W przybierającej na sile walce z reklamami wielkoformatowymi radni postanowili lepiej wykorzystać plany zagospodarowania przestrzennego. Właśnie w takim planie można zapisać odległość, która musi dzielić poszczególne nośniki, a nie tylko maksymalną powierzchnię reklamy.
Przewodniczący Komisji Ładu Przestrzennego Rady Warszawy poprzedniej kadencji Michał Czaykowski:
Aby skutecznie korzystać z tego narzędzia musieliśmy zmienić studium uwarunkowań przestrzennych, które jest dokumentem nadrzędnym nad planami. Zapisaliśmy w nim, że reklamy w pasie drogowym nie mogą mieć więcej niż 3 mkw. powierzchni. Oznacza to, że takie obwarowania będą musiały znaleźć się we wszystkich nowo uchwalanych planach zagospodarowania.
Plany zagospodarowania to tzw. konstytucje przestrzenne, które określają, jak ma wyglądać dany fragment miasta. Ustala się w nich wysokość poszczególnych budynków, miejsca na nowe biurowce, mieszkania, zabezpiecza się tereny zielone, parki. Inwestor nie dostanie pozwolenia na budowę, jeśli nie jest ona zgodna z planem zagospodarowania. W planach można określić również wielkość i częstotliwość reklam.
Michał Czaykowski mówi:
Niedawno uchwaliliśmy taki plan dla obszaru, na którym znajduje się Stadion Narodowy. Teraz można tam ustawiać tylko niewielkie reklamy, i to w znacznej odległości od siebie. Nie ma więc mowy, by pojawiła się na przykład płachta zasłaniająca stadion. To byłoby złamanie prawa. Teraz takim rozwiązaniem chcemy objąć całe miasto. Jeśli ponownie będę przewodniczył Komisji Ładu Przestrzennego, wydamy bezpardonową wojnę szpecącym miasto reklamom.
Problem jest duży. Jak zauważa naczelnik Wydziału Estetyki Przestrzeni Publicznej urzędu miasta Wojciech Wagner, w stolicy w siłę rosną operatorzy gigantycznych płacht reklamowych, instalowanych na budynkach lub wolno stojących rusztowaniach. Działają w przestrzeni miejskiej agresywnie i z dużym dystansem do reguł prawa budowlanego.
Naczelnik Wagner alarmuje:
Największą grupą pozostają jednak drobni i średni przedsiębiorcy, masowo instalujący wszelkiego rodzaju bannery, wyświetlacze i szyldy, głównie na terenach prywatnych, bez oglądania się na kwestie estetyczne i proceduralne.
Reklamy mają zniknąć z budynków miejskich, między innymi ze szkół, z przychodni czy urzędów. Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz podpisała też zarządzenie, w którym zabrania wieszania jakichkolwiek płacht na Pałacu Kultury i Nauki. Można go tylko podświetlać na różne kolory
Rzeczniczka ratusza Agnieszka Kłąb mówi:
Na początku przyszłego roku planujemy też audyt reklamowy w części Mokotowa. Sprawdzimy wszystkie reklamy i szyldy pod względem wielkości i legalności. Da nam to obraz sytuacji reklamowej w całym mieście. Dzięki temu będziemy wiedzieli, jakich narzędzi użyć, by to wszystko uporządkować.