Nasza olimpijska medalistka i wielokrotna mistrzyni świata angażuje się w pomoc dla starszej samotnej warszawianki.
W profilu Zosi Klepackiej, w serwisie społecznościowym FB, pojawił się wpis dotyczący starszej, samotnej warszawianki, Pani Genowefy, którą wbrew jej woli umieszczono w szpitalu psychiatrycznym przy ulicy Nowowiejskiej w Warszawie.
Apelujemy razem z Zosią o pomoc w tej jakże nieprzyjemnej, choć co raz częściej mającej miejsce, sprawie.
Przekazujemy apel Zosi w całości.
Liczymy na zainteresowanie i reakcję odpowiednich osób w urzędzie miasta oraz urzędzie wojewody, którym został on przesłany.
Będziemy informować o dalszym biegu wydarzeń.

Ta historia może będzie miała happy end…
jeśli usłyszy o niej Polska !Apeluje do Was o pomoc !
Pomóżmy wyjść pani Genowefie na wolność bo już ją kiedyś straciła!Pani Genowefa i Zosia Klepacka – w szpitalu psychiatrycznym przy ul. NowowiejskiejJak sama mówi o sobie jest Warszawianką z krwi i kości urodzona 10, 10 dnia 1921 roku.
Tak, to właśnie Pani Genowefa Dworecka mieszkająca całe życie w Warszawie.
W 1939 r wyszła za mąż, zaraz po ślubie przyszłą na świat jej córeczka.
Była wojna, były ciężkie czasy. Przeżyła Powstanie Warszawskie.Podczas jednej z wielu łapanek oddzielili ją od córeczki i męża a następnie wywieźli do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu.
Każdy z nas wie choćby z lekcji historii, czy wyobraża sobie, co się tam działo i jakie warunki do życia, jeśli można to tak określić, panowały. Straszne żniwo śmierci doznała Pani Genia. Najpierw zmarła jej 2 letnia córeczka a następnie dowiedziała się, że męża też już nie ma. Była zdrowa i silna, pomimo filigranowej budowy przewieźli ją do kolejnego śmiertelnego obozu pracy, który znajdował się w Niemczech. Udało się jej przeżyć tylko chyba dlatego że był koniec wojny.
Pociągiem, sama bez rodziny, którą straciła, wróciła do Warszawy jednak zastała same gruzy tam gdzie było jej mieszkanie. Zamieszkała u siostry i starała się zacząć życie od nowa. Znalazła pracę w przychodni gdzie pracowała 20 lat i poznała drugiego męża. Ona wdowa on kawaler pobrali się, był ślub kościelny. Dożyli ze sobą spokojnej starości, jednak kiedy przyszłą śmierć po drugiego męża, jak sama mówi skończył się świat , podłamała się. Ale ze wsparciem przyszła siostrzenica troszkę młodsza od Pani Geni. Odwiedzała ją czasem, aby zobaczyć jak się miewa.
Pani Genia pewnego dnia zemdlała, przewieźli ją do szpitala na Banacha i okazało się, że ma problem z krążeniem ale kto nie ma w tym wieku. Wróciła sobie do swojego mieszkania i żyła jak dawniej do czasu kiedy przyszli złodzieje.
Dla mnie osobiście to bydlęta, weszli do mieszkania P. Geni pod pretekstem, że przyszli z interwencją bo zadzwoniła do nich dozorczyni, że zalewa mieszkanie. Kiedy wpuściła 2. osoby do łazienki jedna z nich złapała ją mocno za rękę i nie pozwalała jej wyjść, a w międzyczasie 3. mężczyzna ukradł drogocenne pierścionki i pieniądze.
Pani Genia po tym traumatycznym zdarzeniu poszła na policje.
Policja zgłoszenie przyjęła i dała dobrą rade , by nie otwierać drzwi.
Wróciła do domu, funkcjonując normalnie.
Pewnego dnia zadzwonił ponownie do drzwi dzwonek. Przyszli panowie przycinać liście aby było jaśniej w mieszkaniu, kończąc te przycinanie specjalnie nie domknęli okna. Późnym wieczorem weszli przez okno. Kiedy pani Genia to zobaczyła pobiegła po sąsiadkę. Zniknęli w mgnieniu oka , ale udało im się ukraść parę złotych…
Pani Genia, jako że nie posiada telefonu poprosiła sąsiadkę aby zadzwoniła do siostrzenicy i przekazała, że znów ją próbowali okraść. Sąsiadka dotrzymała słowa zadzwoniła, ale Siostrzenica czy źle zrozumiała, czy może celowo wezwała lekarza.
Pogotowie przyjechało, pani Genia nie chciała im otworzyć drzwi bo chwile wcześniej została okradziona ale po dłuższej namowie lekarza otworzyła i jak stała w kapciach tak ją zabrano do zakładu psychiatrycznego w Warszawie na ulicę Nowowiejską 27.Pani Genia jest już tam 8 miesięcy, szpital wystąpił do sądu, że sama sobą się nie może zajmować i że potrzebuje opieki. Szpital sam wystąpił o wniosek czeka na wyrok sądu.
Pani Genia po prostu w szpitalu psychiatrycznym wegetuje już 8 miesięcy.
Lekarze dają jej witaminki a pani, która się zajmuje socjalnymi sprawami nawet chyba nie była ani razu u Pani Geni zapytać się czy czegoś potrzebuje. Pani Genia nie musi się prosić bo ma swoje pieniądze w depozycie szpitalnym, jednak nikomu się nie chce zrobić jej zakupów a sama nie może wyjść .To ja kupiłam za własne pieniądze pani Geni ubrania, przybory do higieny, jedzenie, papier toaletowy…, którego nie miała.
Pani Genia nawet nie ma okularów do czytania, przez 8 miesięcy nic nie czyta,czasem podtykają jej aby coś podpisywała jednak nie ma pojęcia co.
Zaproponowałam że ja osobiście mogę zabrać Panią Genie na badania do okulisty i jej kupić okulary, jednak Pani ordynator mi odmówiła twierdząc, że to duża odpowiedzialność i milion papierów do podpisania aby Pani Genia poszła ze mną na takie badanie, a sami wezwać takiego specjalisty do szpitala nie są w stanie.Jeśli chodzi o Siostrzenice Pani Geni to pojawiła się tylko 2 razy na 8 miesięcy.
I pytam się skąd ta znieczulica ????Pani Genia powinna być w domu opieki gdzie by miała domowe warunki, a nie w szpitalu psychiatrycznym!Najlepsza z tego wszystkiego jest Pani socjalna, w której leży kompetencji troszczyć się o pacjentów, robić zakupy, dawać papier toaletowy, dbać o to, że jeśli ktoś nie ma okularów to je kupić , jednak w rozmowie powiedziała, że oni dbają, że dają ciepłe posiłki, po prostu prawie wyszłam z siebie!
Rozmawiałam z lekarzem, z Panią socjalną i każdy z nich wypierał się winy mówiąc że są nowi jak postraszyłam, że zgłoszę tą sprawę do rzecznika praw pacjenta!Najgorsze jest to, że cierpi na tym pani Genia, która jest normalną starszą osobą, która potrzebuje opieki, ale godnej opieki, w normalnym miejscu, czy to w swoim mieszkaniu czy to w domu opieki a nie w zakładzie psychiatrycznym.
Pani Genia żegnała mnie płacząc mi w rękaw i mówiąc że chce do swojego domu, że czuje się jak w więzieniu.
Wyszłam ze szpitala i też się wzruszyłam, na pewno nie zostawię tej sprawy obojętnie i zrobię co w mojej mocy aby pani Genia znów była WOLNA!
Czekam na też Wasze wsparcie i pomoc !autor: ZOFIA KLEPACKA
