0

Żywe legendy jazzu zagrały na Torwarze

Przed koncertem
Leszek Możdżer – przy fortepianie
fot. Łukasz Gawroński/ MM Communications

Najnowsze wieści Romana Soroczyńskiego po koncercie  jazzowym na Towarze.

W zapowiedzi koncertu z udziałem Marcusa Millera, Leszka Możdżera i Zbigniewa Namysłowskiego napisałem, że marzę o tym, aby posłuchać na żywo, jak gra jeden z tuzów muzyki jazzowej (zob. https://www.warszawa.pl/kultura/miller-mozdzer-i-namyslowski-zapraszaja-2/). Nie wypada cytować samego siebie, niemniej odsyłam potencjalnych Czytelników do powyższego artykułu, przede wszystkim dlatego, że można w nim znaleźć garść informacji o artystach.

Okazja do wysłuchania żywych legend jazzu nastąpiła 18 listopada 2015 roku. Firma MM Communications zorganizowała wówczas na warszawskim Torwarze ich koncert. Nie chcę uprawiać kryptoreklamy, ale sądzę, że większość Czytelników wywnioskuje z dalszej treści niniejszego artykułu, jacy wspaniali ludzie kryją się za inicjałem „MM”. Sponsorem koncertu był Deutsche Bank. Nic dziwnego zatem, że nosił on nazwę Deutsche Bank Invites Miller | Możdżer | Namysłowski.

 Imprezę rozpoczął słynny Dream Team: trio Leszek Możdżer – Lars Danielsson – Zohar Fresco zagrało swoje największe przeboje, jednocześnie prezentując utwory premierowe. Wkrótce dołączył do nich Zbigniew Namysłowski i panowie zagrali wspólnie dwa utwory: Letters Never Sent i Very Sad Bossa. Wbrew nazwie ten drugi utwór wcale nie zabrzmiał smutno.

Spojrzenie w dal
Mistrz – Zbigniew Namysłowski
fot. Henryk Pietkiewicz/ MM Communications

Po przerwie, która trwała – jak precyzyjnie określił to zza kulis Krzysztof Materna – 16 minut, na scenie pojawił się zespół Marcusa Millera z programem promującym najnowszą płytę „Afrodeezia”. Tradycyjnie artysta nie rozgranicza gatunków muzyki. W utworach można zauważyć zarówno sięganie do korzeni muzyki jazzowej, jak i do brzmień z Czarnego Lądu. Wiąże afrykańską muzykę z historią niewolnictwa. Właśnie za to Marcus Miller został ogłoszony przez UNESCO Artystą dla Pokoju i rzecznikiem projektu Szlaku Niewolników. Znakomity muzyk grał nie tylko na gitarze basowej. Sięgał również po olbrzymi saksofon basowy. Liderowi grupy towarzyszyli  multiinstrumentalni muzycy: Adam Agati na gitarze, Brett Williams z instrumentami klawiszowymi, Alex Bailey na perkusji. Długie solówki grali Alex Han na saksofonie i Marquis Hill na trąbce. Zespół był uzupełniany przez wybijającego rytmy na instrumentach perkusyjnych Mino Cinelu, który – tak jak lider – wcześniej grał z Milesem Davisem. W końcowej części do zespołu dołączył Leszek Możdżer, a wkrótce i Zbigniew Namysłowski. Kiedy Miller zapowiedział, że wspólnie zagrają legendarną suitę Kuyaviak Goes Funky, na sali rozległy się olbrzymie brawa. Miller stanął przed partyturą, gdyż – jak oświadczył publiczności – wbrew pozorom, nie zna kujawiaka. Jak oni to pięknie zagrali! Wcale nie dziwię się, że ten utwór zauroczył Marcusa Millera już 37 lat temu.

Zasadniczą część znakomitego koncertu na Torwarze zakończył sztandarowy w repertuarze Marcusa Millera utwór Blast. Czy muszę dodawać, że publiczność długo biła brawa na stojąco, zaś bisy trwały niemal pół godziny?

Na brzegu
Marcus Miller – z gitarą
fot. Cathrin Cammett/ MM Communications

Już widzę, że Deutsche Bank przymierza się do sponsorowania następnych wydarzeń artystycznych. Ciekaw jestem, czy będą równie interesujące.

22 listopada 2015 16:19
[fbcomments]