0

17. dzień Powstania Warszawskiego

Leichter Ladungstrager Sp. Kfz. 303 Goliath masa 0,37 tony, pancerz 5 mm, 60 kg materiału wybuchowego. Zdjęcie zrobiono na ul. Powązkowskiej
Leichter Ladungstrager Sp. Kfz. 303 Goliath – masa 0,37 tony, pancerz 5 mm, 60 kg materiału wybuchowego. Zdjęcie zrobiono na ul. Powązkowskiej
fot. Gutermann (Bundesarchiv/Wiki)

17 VIII 1944 czwartek. Wschód słońca 5.38, zachód 20.14, średnia temperatura powietrza 20 °C, słonecznie, wieczorem pochmurno.

Niemcy zgodnie z planem von dem Bacha nadal atakują Stare Miasto.
Pozostałe dzielnice są jedynie izolowanymi kotłami, w których toczą się lokalne walki pozycyjne.
Główny niemiecki wysiłek koncentruje się na zniszczeniu kotła staromiejskiego.
Ponawiane są wielokrotne ataki na barykady zamykające pl. Zamkowy, Podwale, Piwną i Miodową, od północy atakowany jest Muranów obsadzony przez oddziały ppłk „Leśnika” i „Czatę 49”.
Ze wschodu atakowane są pozycje na Rybakach, z zachodu Niemcy wyprowadzają uderzenie przez gruzy getta na pozycje „Brody 53”.

Z Ogrodu Saskiego po południu wychodzą natarcia czołgów i piechoty na ul. Królewską oraz wylot Marszałkowskiej – natarcia te pomyślnie odparto.

Na Żoliborzu odparto atak z gmachu Instytutu Chemicznego w kierunku pl. Henkla.

Powstańcy zajmują na krotko fabrykę Bruhn-Werke przy ul. Belwederskiej.

No Powiślu odbyła się premiera teatrzyku „Kukiełki nad barykadą”, w dowcipny sposób opisująca realia powstańczej Warszawy. Twórcą teatrzyku był Michał Dadlacz, a autorką kukiełek Zofia Renderówna.

Atak na dom nr 23 przy Al. Ujazdowskich, gdzie gnieździli się SS-mani i gdzie urzędował niegdyś osławiony Kutschera, odbyła się w błyskawicznym tempie.
Butelkami z benzyną wykurzono w mig dzielnych „szturmowców” Hitlera.
Rozpierzchli się w panicznej ucieczce po okolicznych posesjach i ogródkach. Kilku z nich wpadło na tyły domu przy ul. Piusa unosząc ze sobą karabin maszynowy. Gdy się tylko ukazali na podwórzu, niestrudzony obrońca tego domu przed raz po raz wybuchającymi tam pożarami, kucharz gospodarza, chwycił leżącą pod ręką cegłę i rzucił nią w Niemców
Efekt był piorunujący.
SS-mani znieruchomieli na chwilę, po czym rzucili się jak szaleni do ucieczki, wyobrażając sobie zapewne, że jest to jakaś nowa, własnej fabrykacji, broń powstańców. Na placu boju pozostał karabin maszynowy i tryumfująca cegła, która go zdobyła. („Rzeczpospolita Polska”, 17 VIII)

Królewska 16

Od połowy sierpnia […] placówka przy Królewskiej 16 znajdowała się w strefie działań bojowych utworzonego przez majora „Zagończyka” baonu szturmowego. Dowódcą jego został kapitan „Rum”, ostatni z cichociemnych przybyłych do kraju przed godziną W. Baon powstał z oddziałów: „Stefan”, „Korda”, „Jeremi”, „Jur”, 4 kompanii „Watra” i 7 kompanii „Iskra” oraz resztek X Zgrupowania porucznika „Ostoi” (jak podaje w swej książce „Bryzowski”.
„Ostoja” objął funkcję zastępcy dowódcy baonu.

Według „Bryzowskiego” baon liczył 225 oficerów, żołnierzy, łączniczek, sanitariuszek i peżetek (nazwa od skrótu PŻ – Pomoc Żołnierzom). Uzbrojenie stanowiły 4 erkaemy, 45 peemów, 70 karabinów i 90 pistoletów. Oficjalnie 9 kompania włączona została do baonu 4 września w składzie: 8 oficerów, 16 podchorążych i podoficerów, 120 strzelców i 20 kobiet. Uzbrojenie stanowiło 12 peemów, 20 karabinów, 30 pistoletów, oraz kilka karabinów przeciwpancernych; piatów i granatników (wykaz „Bryzowskiego” jest nieścisły w porównaniu z zachowanymi meldunkami o stanie broni).

Stacjonująca w Ogrodzie Saskim brygada Dirlewangera gwałtownie powiększała stan osobowy. W trakcie walk dołączyło do niej 2500 żołnierzy jako uzupełnienie z Głównego Urzędu SS. W ostatnich dniach Powstania zostało ich niespełna 700.

„Dnia 17 sierpnia – napisał do mnie (do Macieja Kledzika – autora „Królewskiej 16″), odtwarzając wydarzenia sprzed 39 lat, podchorąży „Akord” ze 164, plutonu 1 kompani baonu .,Kiliński”:

Zostałem wyznaczony na stanowisko obronne w oknie klatki schodowej w lewej części gmachu, na wysokości pomiędzy pierwszym i drugim piętrem. Tego dnia rozpoczął się ciężki atak ze wszystkich stron na nasz gmach. Od mojej pozycji atakowały formacje Kamińskiego – żołnierze nosili duże, jakby kozackie czapy z czerwonymi denkami i naszytymi na tym tle krzyżami. Ci zostali odparci, ale od Królewskiej strzelanina trwała nadal. Nie było to zbyt mile gdyż w każdej chwili mogliśmy zostać odcięci, tym bardziej, że przez cały czas ostrzeliwani byliśmy z górnych pięter nie zdobytego jeszcze gmachu PAST-y. Przetrzymaliśmy. Jak się później dowiedziałem, ulicą Królewską od strony Grzybowskiej atakowały nas oddziały Dirlewangera,”

Tego dnia Niemcy wysłali goliata z Granicznej na plac Grzybowski. Sunął powoli ze zgrzytem gąsienic na oczach kilkudziesięciu powstańców i kobiet, obserwujących go z okien kilku domów. Porucznik „Jotis” wymierzył do niego z piata. Wystrzałowi towarzyszył potężny wybuch (większość świadków tego wydarzenia jest przekonana, że goliat eksplodował przed uderzeniem pocisku piata). W chwilę później podporucznik „Czarnecki”, szef kancelarii kompanijnej i adiutant porucznika „Romańskiego”, zasłaniając ręką oczy, wystrzelił kilka razy do dymiącego wraka.

Następnego dnia albo nieco później major „Zagończyk” otrzymał wraz z meldunkami od „Romańskiego” dołączony ukradkiem wiersz podchorążego „Lotnika” o podporuczniku „Czarneckim”, zatytułowany Porucznik bohater.
Dziś stanowi on tylko dokument i tak go należy odczytywać:

Jest w pewnym plutonie dowódca nie lada,
Widząc szkopów, krzyczy: Biada wrogom, biada!
I jak wódz zwycięski ten porucznik srogi
Z wielkim bohaterstwem bierze za pas nogi.

Niczym kaznodzieja ze swojej mównicy
Wymachując rękoma, krzyczy do piwnicy:
Zbierać się chłopcy i na stanowiska,
A słuchać mnie trzeba, bym nie rozbił pyska!

I nie mając hamulców w swym wielkim zapędzie,
Choć widzi piwnicy kąty puste wszędzie,
Jednak nie szczędzi on trudu i z wielkim poświęceniem
Zdobywa laury nowe, imponując nam swoim imieniem.

Tak wspomagając każdą naszą akcję,
Szuka dekowników, mając zresztą rację,
Lecz gdyby nie było go w naszym plutonie,
To nie miałby kto dekować się w schronie.

Tymczasem chłopcy bez żadnej zachęty,
Przepędzają szkopów aż im widać pięty,
Wtedy nasz porucznik z powrotem na górę
I krzyczy głośno – czołem chłopcy, hurra!

I rozprawia śmiało bez żadnej żenady
O swym bohaterstwie, choć jest jeszcze blady.
Jakżem dzielnie stawał, prawda moje zuchy?
A my się śmiejemy, aż nas bolą brzuchy.

Człowiek ten też jest chyba pomylony,
Bo strzela do czołgu, który jest spalony,
Wyciąga rewolwer i pręży swą rękę,
Głowę zaś chowa w jakąś dziurę, wnękę.

Przysłania te ż oczy, by nie widzieć tego,
Jak z pistoletu spalił potwora stalowego.
Krzykacz ten przy tym oczami wywraca,
Gadając do wszystkich – ciężka była praca.

Gdy nasza drużyna w wypad się szykuje,
To naszego porucznika lekarz już kuruje,
Mówi, że jest słaby, no i ma boleści.
Na siebie uważa, z nami się nie pieści.

Imię swe na wzór wielkiego przybrał hetmana,
Lecz nikt z nas nie lubi takiego pana.
„Maszyna”, „Kijek” i nasz „Paprzyca”
Prowadzą pierwsi, jako błyskawica!

Z nimi, to bracie, idziesz jak zuch i chwat
Czujesz opiekę, jakby to był brat.

Szkoda, że jego zdolności u nas się nie niszczą,
Ale może też nasze nadzieje się ziszczą,
Że dostanie urlop lub ucieknie w dal –
Bylibyśmy szczęśliwi, nie byłoby nam żal!

Już po wojnie „Zagończyk”, rozmawiając przy okazji kolejnej rocznicy Powstania z „Lotnikiem”, przypomniał mu wiersz o bohaterskim poruczniku. I poprosił o następny. Otrzymał smutne, rymowane refleksje, zakończone słowami:

Mam dziś w pamięci te wszystkie zdarzenia,
Drogi Dowódco; Panie Pułkowniku,
Przeżyty wiek cały wzgardy, poniżenia
To już zastygło w żołnierzu – „Lotniku”.

1944 sierpień 17, Warszawa (Stare Miasto).

Pismo dowódcy AK Grupy „Północ” do szefa Oddziału V Sztabu KG AK (Łączność Konspiracyjna) w sprawie przejścia grupy żołnierzy AL kanałami do Śródmieścia

Do p. H/K

(mjr Janina Karasiówna (H. K. – „Henryk Kościesza”) – szef Łączności Konspiracyjnej Oddziału V Sztabu KG AK.)

Musiałem obiecać Komendantowi AL, że ich 4-ch ludzi przepuszczę w ciągu dnia dzisiejszego kanałem do Śródmieścia. Robię to dla świętego spokoju, proszę mnie zawiadomić, o której godzinie i gdzie mają się stawić.

Wachnowski
17.8.44, g. 9.30

Nie zgadzam się, kanały zajęte. Pan nimi nie dysponuje.
Znicz (Gen. Tadeusz Komorowski)
(Adnotacja odręczna komendanta głównego AK)

Oryginał, rękopis
AWIH, III/40/19

1944 sierpień 17, Warszawa (Stare Miasto).

Pismo dowódcy AK Grupy „Północ” do dowódcy Okręgu Warszawskiego AL w sprawie przejścia żołnierzy AL kanałem do Śródmieścia

M.p. dnia 17.VIII.44
Dowódca Grupy Północ

Dowódca AL

Stosownie do naszej umowy Wasza łączność odejdzie dzisiaj o godz. 17-ej, lecz z różnych względów technicznych nie 4 osoby, a może odejść w składzie 2-ch osób. Proszę ich przysłać do mnie na godz. 16.30.

Dowódca Grupy „Północ”
Wachnowski, płk

Oryginał, maszynopis
AWIH, III/48/1

1944 sierpień 17, Warszawa (Stare Miasto).

Fragmenty meldunku sytuacyjnego mjr Stanisława Błaszczaka („Roga”) – dowódcy AK odcinka wschodniego, dotyczące udziału AL w natarciu powstańczym na tzw. „Czerwony Dom”

Meldunek z 17.VIII.1944, godz. 14.00.

— Od południa dnia wczorajszego silny ogień artyleryjski od strony Wisły na barykady: Podwale, Piwna, Świętojańska.

Około godz. 21.00 wyszedł oddział 40 ludzi (AK i AL) celem uderzenia na „Czerwony Dom” przy ul. Bugaj. Oddział dotarł do skrzydła domu zajmowanego przez Niemców, jednak na skutek braku materiałów wybuchowych zamierzonego rezultatu nie osiągnął. —

— Około godz. 8.00 rozpoczął się atak pod osłoną 3 „tygrysów” piechoty npla (w tym 30 Kałmuków) na dom PKO, od strony Bugaj przy Brzozowej. Sądzę, że atak na ten odcinek jest spowodowany działalnością strzelców wyborowych, którzy mają pad obstrzałem rejom mostu Kierbedzia i podzamcza. Np. plutonowy „Malarz” wytłukł ogniem z kb całą załogę działka na podzamczu —

Oryginał, rękopis
AWIH, III/44/62-73

1944 sierpień 17, Warszawa (Stare Miasto)

Meldunek mjr Tadeusza Wardejn-Zagórskiego („Gromskiego”) – zastępcy szefa BIP KG AK, oceniający działalność PPR i AL na Starym Mieście:

17.VIII.44

S. 56 – por. Borodzicz
(S. 56 – Sztab 56 – numer poczty polowej Biura Informacji i Propagandy Komendy Głównej AK, stacjonującej na terenie Śródmieścia.
Borodzicz – Aleksander Gieysztor.)

Odprawa.

Chcieliście relacji o k[omunistach] na terenie St. Miasta:

a) Podporządkowani są całkowicie naszym dowódcom, obsadzają kilka barykad, ale w dniu 19.VIII., gdy sytuacja była ciężka, zdradzali ochotę opuszczenia barykad i wyjścia kanałami z miasta, motywując to faktem, iż w razie schwytania Niemcy traktować nas będą jako kombatantów alianckich, a ich wymordują. Zostawiono im wolną drogę i to ich zreflektowało trochę: zostali.

b) Prasę mają, ale nieregularną: „Głos Warszawy” i ,;Armia Ludowa”. Ich redaktorzy przychodzą, co dzień na odprawę prasową, którą urządzam z prasą i dają się nawet inspirować. Stale mają troskę o to, jak dalece zaawansowani są bolszewicy w działaniach i czy nawiązano z nimi łączność?

c) Plakatów wydali kilka na początku działań:

  1. Wezwanie do broni pod hasłem: „AL, AK i BCh, do broni!”;
  2. Pod sztandarem sprzymierzonych: żołnierz walczący pod sztandarami St[anów] Zjed[noczonych], Anglii, sowieckim i polskim. Afisze dwubarwne czarno-biało-czerwone, rysunek b[ardzo] dobry.

d) Reasumując ich obecną robotę:
ruszają się dość ospale, ale raczej sama sytuacja sprzyja ich zamierzeniom. Ludzie niewalczący są tak zmęczeni impasem i stratami, że pragną coraz powszechniej wyzwolenia z obecnego stanu za cenę przybycia bolszewików. Początkowe zarzuty o braku chęci współdziałania bolsz[ewików] z nami – już znikły.

Twierdzi się, że „operacyjne względy nie pozwoliły im przybyć wcześniej”, Teraz słyszy się przez k[omunistów] szerzony zarzut, że DR (Delegatura Rządu emigracyjnego na kraj) i AK są winni, gdyż nie uzgodnili z Sowietami terminu powstania i bolszewicy nie mogli przybyć na czas.

Jest to kazuistyka i walczymy z tym przez prasę prawicy i bliską mam.
W każdym razie starają się poderwać autorytet Rządu Emigr[acyjnego] i to się im dziś udaje bardziej niż przed powstaniem.

Gromski, mjr

„Gazeta Krakowska” 1957 nr 187
dok. nr 32, s. 3-4.

1944 sierpień 17, Warszawa (Stare Miasto).

Artykuł z „Armii Ludowej”, omawiający międzynarodową sytuację wojenną i uzasadniający konieczność walki z okupantem w obronie Warszawy

Ostatni szturm

Całkowite załamanie się obrony niemieckiej na zachodzie, błyskawiczne odcięcie Półwyspu Bretońskiego i forsowny marsz na Paryż, poparte nowym uderzeniem od południowych wybrzeży Francji, znamionują, że wojna wkroczyła w stadium rozstrzygające. W ostatnim jeszcze okresie sztab hitlerowski, pragnąc zapełnić ciężkie szczerby zadane przez armię sowiecką, ściągnął na wschód posiłki ze wszystkich krajów z południa, zachodu i północy. Kosztem osłabienia innych frontów udało się Niemcom zwolnić nieco pochód Czerwonej. Zadaniem ściągniętych na wschód dywizji była obrona linii Wisły.

Moment ten wykorzystały armie angielska i amerykańska dla decydujących operacji. Wróg rzucił do walki ostatnie rezerwy, osłaniając jedno ramię, musiał chronić drugie. Jesteśmy świadkami ostatecznego kruszenia się siły niemieckiej, która ,przy maksymalnej koncentracji nie była w stanie przeszkodzić sforsowaniu Wisły na szerokim odcinku w rejonie Sandomierza i Warki.

Rozpoczął się historyczny wyścig – wyścig do ostatecznego złamania wroga, do zwycięstwa. W tej ostatniej fazie walki wielką rolę mają do odegrania narody ujarzmione. Równocześnie z nowym lądowaniem aliantów naród francuski wezwany został do powszechnego powstania. Wzmogła się działalność powstańcza Jugosławii i Włoch.

W takim to momencie społeczeństwo Warszawy trzeci już tydzień trwa w zaciętej walce przeciwko niemieckim gnębicielom i oprawcom. Powstanie warszawskie, mimo że nieprzygotowane, wywołane bez porozumienia zarówno z aliantami, jak i z wojskowymi organizacjami w kraju, mimo to, skoro stało się faktem musi być jednym z członów wielkiego uderzenia sprzymierzonych przeciwko wrogowi całej ludzkości, broniąc na barykadach naszej stolicy, broniąc milionowej ludności, wypełniamy wielkie dzieło wybudowy odrodzonej, sprawiedliwej, niepodległej, demokratycznej Polski.

Armia Ludowa, od początku 1942 r. prowadząca zaciętą i nieustanną walkę z okupantem, od pierwszego dnia stanęła na barykadach. Mimo iż została zaskoczona wybuchem, różniąc się zasadniczo zarówno w ocenie momentu, jak i zadań powstania, Armia Ludowa oddzieliła dwie rzeczy – intencje pewnych grup od porywu, jaki ogarnął całe społeczeństwo. Warszawa, chwytająca za broń, wznosząca w ciągu kilku godzin barykady, miała jedno na celu – uwolnić stolicę od krwawych morderców, wznosić własnymi rękami zręby niepodległości. Z tymi masami, z narodem polskim, zawsze jako jego przewodniczka, szła Armia Ludowa, Idzie i dziś, sięgając po ostateczny cel naszych zmagań – zwycięstwo.

„Armia Ludowa” 1944 nr 16, s. 1

Źródła:

  • Maciej Kledzik, „Królewska 16”, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1984.
  • Antoni Przygoński, „Udział PPR i AL w Powstaniu Warszawskim”, Książka i Wiedza, Warszawa 1970
  • Almanach Powstańczy 1944 z kalendarzem na rok 2004, Miasto Stołeczne Warszawa, Warszawa 2003
  • Witryna Internetowa: http://www.whatfor.prv.pl

Powrót do kalendarium PW
1944

17 sierpnia 2014 00:05
[fbcomments]