Konkurs, konkurs…

Eric Lu - zwycięzca XIX Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina, po ogłoszeniu wyników. Fot. Marcin Zgliński
Eric Lu – zwycięzca XIX Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina, po ogłoszeniu wyników
fot. Marcin Zgliński

Eric Lu z USA zwycięzcą XIX Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina.

Dr Marcin Zgliński
podsumowuje Konkurs Chopinowski

Znamy wyniki konkursu.
Oczywistym jest (tak zawsze było, począwszy od 1927 roku), iż jest to kompromis i jako taki powoduje, że nie ma chyba nikogo, kto by się z tym werdyktem zgadzał w 100%, począwszy od tego, że odrzucono tą czy tego po którymś z etapów, a skończywszy na kolejności na podium i obok niego.
Jury też nie jest monolitem i jestem pewny, że każda i każdy z grona jurorów także jest z jakiegoś fragmentu tej układanki niezadowolona i niezadowolony.

Już się zaczyna wielkie rozdzieranie szat, jakby ci co drą urwali się z księżyca
i w ogóle nie wiedzieli w jakiego rodzaju zabawę zainwestowali czas i emocje. W końcu tak było zawsze, tak jest w polityce, również tej wyborczej,
tak jest w sporcie, tak jest też w życiu.

Ci co piszą, że zapremiowano uczniów takich czy innych jurorów nie biorą pod uwagę ilu innych uczniów tych jurorów poodpadało albo nic nie dostało. Na jednym oddechu krytykuje się „nieludzki” sposób punktowania,
z uśrednianiem itd., a zarazem to, że „nie za to płaci się jurorom” – mieliby na każdym etapie oceny ucierać wyniki w dyskusjach.

Czyli z jednej strony bezduszna matematyka vesrus dogadywanie się,
a zarazem zarzut, że się właśnie dogadali i promują swoich.

Może więc to rozwiązać przez narodowe audiotele?
Niestety mieli rację niektórzy z naszych jurorów, jeszcze przed konkursem wieszczący nieoficjalnie, że się z tego zrobi medialny cyrk i teleturniej.

Wiadomo, że obiektywnych wyników nigdy nie będzie, bo to nie jest skok
w dal, gdzie można dziś wynik ustalić za pomocą elektroniki.
Tu chodzi o oceny estetyczne, a te zawsze będą spolaryzowane.

Pomiędzy nami, „ludźmi sal koncertowych”, którzy rocznie chodzą na 200 koncernów, którzy mnóstwo słuchają od lat i mnóstwo wiedzą, też są często spore różnice w ocenie.
Także pomiędzy ekspertami, nazwijmy to, zawodowymi.
Jeśli ekspertka X o występie pianisty A wypowiada się w superlatywach,
a ekspert Y wprost przeciwnie, to znaczy, że któreś z nich jest całkowicie niekompetentne?

Starałem się nie czytać i nie słuchać komentarzy, ale to i tak samo wdzierało się z różnych mediów i rozmów, i wiem, że takie polaryzacje wśród profesjonalistów były.
Mało tego, często opinie komentatorów, w tym zawodowych pianistów
(acz z nieporównywalnie mniejszym prestiżem i dorobkiem, niż jurorów),
rozmijały się tak czy inaczej z oceną jury.

Czy to ich dyskwalifikuje? A może dyskwalifikuje jurorów?
Nie! Po prostu mamy różne temperamenty, różne gusta.

W przypadku zawodowych pianistów, a szczególnie tych, którzy uczą, dochodzi splot bardzo różnych czynników, niekiedy może i nie wykluczając resentymentu. W każdym razie zapewne ktoś, kto całe życie uczy, często ma nawyk pewnej autorytarnej korekty do wzorca, który uważa za słuszny, bo przecież tak właśnie uczy. Jeśli ktoś robi coś całkiem inaczej to uruchamia się swoisty „mechanizm korygujący”.

Niektórzy pedagodzy, zwłaszcza poloniści (tam się ocenia przecież coś, co ociera się o sztukę, bo esej czy wypracowanie jest formą literacką) zawsze mieli tendencje premiowana uczniów piszących dokładnie tak, jak chcą, zaś niekoniecznie nagradzania tych wychodzących poza schemat.
Lista wybitnych później pisarzy czy poetów, którzy nie byli ze swego ojczystego języka prymusami, nie jest krótka.
Często nie premiuje się tego, co jest „nie do nauczenia”.

Wszyscy niemal zachwycili się niedawnym koncertem Julianny Awdiejewej, która grając Preludia i fugi Szostakowicza wzniosła się na absolutną wyżynę sztuki. Awdiejewa zasiadała w jury, ale gdy wygrała konkurs – ile było niezadowolenia i rozdzierania szat. Ktoś powie – ona jest lepsza w innym repertuarze, niż Chopin, nie jest tak dobrą chopinistką…
No cóż, Trifonow pewno robi większą karierę od niej, ale sam fakt, że poprzez zwycięstwo w tym Konkursie przyjeżdża Awdiejewa tu regularnie i gra wspaniałe recitale – po prostu mnie uszczęśliwia…

O wszystkim i tak decyduje czas.
Iluż laureatów poprzednich 18 konkursów jest dziś zapomnianych?
Nie zrobiło karier światowych?
Kto poza specjalistami pamięta dziś takie nazwiska jak Lance Dossor,
Ági Jámbor, Waldemar Maciszewski, Dmitrij Papierno, Tania Aszot-Harutunian, Li Mingqiang, Hiroko Nakmura, Edward Auer, Dean Kramer, Michie Koyama, Yukio Yokoyama itd.
A co dzieje się obecnie z karierą Ingolfa Wundera?

Wielu z tych, którzy dali mi tu wiele radości w tych długich dziesiątkach godzin uważnego i skupionego słuchania odpadło lub zostało zakwalifikowanych niżej, niż moim zdaniem byłoby lepiej.
Bardzo żałuję niezwykle subtelnych i wspaniale grających Straty, Aumillera i Bao, wolałbym w finałach np. Ushidę (nb. ucznia prominentnego polskiego jurora, a jednak nie przeszedł, mimo że grał naprawdę bardzo dobrze) albo Pawlaka (mimo jego jednak dość licznych nietrafień we właściwy klawisz), czy braci Hyuka i Hyo Lee, niż Wang, która mi się nie za bardzo podobała, a zaszła bardzo wysoko.
Ale takie są konkursy….

Jak napisałem, nikt zapewne nie ma 100 % satysfakcji.
Ale napisałem wczoraj, że zwyciężyła muzykalność i wrażliwość.
Dlaczego?
Bo uważam, że właśnie te określenia charakteryzują w wybitnym stopniu produkcję zwycięzcy, Erica Lu w III etapie i finale.

Można znaleźć wiele moich relacji z koncertów Erica.
Zazwyczaj one są umiarkowanie entuzjastyczne.
3 września 2025 roku, po jego solowym tu recitalu, napisałem:

Eric Lu.
Znamy go dobrze. Teraz nagle zamierza startować, po raz kolejny, w Konkursie Chopinowskim. Ma 27 lat – więc może. 10 lat temu był czwarty.
Potem wygrał konkurs w Leeds. Ale to już też było 7 lat temu.
Ma kontrakt z Warnerem, nagrał płyty z Chopinem, Schubertem.
Na co teraz liczy? Na zwycięstwo? Byli już tacy co się sparzyli i niestety nie sądzę, by teraz było lepiej.
Zdziwiłbym się.

No to się zdziwiłem.
I to jest w sztuce najpiękniejsze, najwspanialsze wręcz, ze może nas jeszcze zdziwić. Ale to tez jest najpiękniejsze w człowieku, z jest w stanie wznieść się ponad swoje ograniczenia.

Rok temu po koncercie Erica napisałem:

…sztywny i raczej szkolny w graniu, o nieco drewnianym a w każdym razie aż za bardzo konkretnym dźwięku, wszystko ma >w medianie< (i stąd pewno na konkursach wypada dobrze po sumowaniu punktacji).

I jeszcze po recitalu na początku września:

Niestety już Polonez-Fantazja zupełnie chybiony.
I bez fantazji i bez rytmu polonezowego.
Przedwczoraj grał to Adam Kałduński, u którego ten rytm cały czas był doskonale czytelny. Bo jednak jest to polonez, choć fantastyczny.
Tu niestety było w grze Lu coś dziwnego, z całym mnóstwem niewytłumaczalnych decyzji. Jakby ktoś mu powiedział: wyjdź poza szkolną ramę, zrób coś spontanicznie, zrób coś z fantazją!
Ale jak ma to robić, kiedy nie ma najwyraźniej instynktu i wyczucia, nie ma właściwej wrażliwości?
A na przykład taki Mateusz Dubiel (kolejny >konkursowicz<, którego nie tak dawno słyszeliśmy w tymże Polonezie-Fantazji) bez trudu w ów idiom trafia. Więc Lu robi to wszystko jak umie….

A po jego występie w finale napisałem:

Polonez od razu rozpoczęty w wielkim stylu.
Piękny, głęboki, szlachetny, dźwięk, dociśnięty, a nie ciężki.
Jasność góry i intensywna, podbita głębia basów.
Piękna >improwizowana< introdukcja. Naprawdę fantazja to jest.
A potem naprawdę Polonez.
Wielka jednak różnica względem poprzednika w dojrzałości, w konstruowaniu formy.
Tu ów fantazjowy środek, te >bebechy< nie tylko nie tracą napięcia, ale wręcz stanowią, jak być powinno, jądro utworu”.

A o Koncercie f-moll:

…gra cudownie.
Jakby zostawił to co ma najlepsze i zmiksował z tym co ma najlepsze jego partnerka Kate Liu. Energia, ale też poetyckość, swoboda i giętkość frazowania, piękny “mokry” dźwięk, atmosfera romantycznego natchnienia. Wspaniała, zbalansowana >dwuręczność<. Ale w ramach solidnej dyscypliny, nic jednak nie krępującej. Równowaga. Umiejętność operowania szerokim łukiem..
Mistrz jednak.
Larghetto dokładnie takie, jak sobie wyobrażam, że musi być. Jest amoroso.
Wspaniałe recitativo. Rondo z doskonale dobranym tempem i rytmem.
Słychać pewną recepcję >starych mistrzów<, ale to własne jednak i świeże.
3 tygodnie temu słyszeliśmy w NFM Seon-Jing Cho w tym koncercie (z LSO).
Zwycięzca sprzed dekady się nie umywał.
Ale czy to na teraz starczy?.

Starczyło…
Po III etapie, już słuchając pierwszego utworu:

Gra na Fazioli i od razu słychać różnicę w dźwięku, jego barwie i ciężarze – gdy rozpoczyna Barkarolą. Ta zaś brzmi jasno i zmysłowo, zwiewnie.
To jest bardzo subtelna i bardzo >wodna< barkarola.
Widzę ją nie w słońcu, ale w świetle księżyca, ma w sobie coś nokturnowego.
To jest smaczne i oryginalne, bardzo mnie na plus dziś Lu zaskoczył,
bo miałem go w szufladce z innym typem gry.
Coś tu jest jakby z ducha jego partnerki Kate Liu.
Czyżby czarny koń?

Nie tylko ja dostrzegłem wtedy ogromną zmianę w jego grze.
W dźwięku, we frazie. Od razu napisałem o tym „czarnym koniu” bo intuicja mi podpowiedziała, że to jest coś wyjątkowego.
A do tego „poemat pedagogiczny”: będąc już sam pedagogiem idzie po nauki do Mistrza (Dang Tahi Son) i ten go odmienia.

Poza tym, że są emocje, są też pewne narzędzia, jak sztuczna inteligencja.
Zadaliśmy z przyjaciółmi pytanie o to, kto, na podstawie tego co jest w sieci, czyli dyskusje na poważnych portalach poświęconych pianistyce, blogi ważnych i czytanych krytyków, strony czołowych czasopism etc., plus informacje o dotychczasowych sukcesach (konkursy, koncerty w prestiżowych salach) itd.
Ma największe szanse.
I były wytypowane dwa nazwiska.
Kevin Chen, jako ten, który ma szanse największe i na drugim miejscu właśnie Eric Lu. Mówiłem o tym jeszcze w sobotę na antenie „Dwójki” w „Dużej Czarnej”.
No i właśnie tak się stało, tylko w odwrotnej kolejności.

I jeszcze to, że ktoś zwyciężył z Koncertem f-moll.
Da się, jak widać.

Co do innych, to zdecydowanie żal mi Khrikulego, który obszedł się smakiem.
Rozumiem też, dlaczego wysoko zakwalifikowano Tyanyao Lyu – ma niesamowitą techniczną łatwość i gra niebywale czysto. Nie odpowiada mi jej estetyka, ale zaważywszy na wiek, może jeszcze dojrzeje.
Jurorzy mogli dostrzec potencjał, którego ja nie dostrzegłem.
W końcu przez wiele lat „flekowałem” Erica Lu jako tego bez polotu i nagle mnie tak zaskoczył. To jest wspaniałe, jeśli następuje nieustanny lot w górę (Awdiejewa) lub właśnie taka nieoczekiwana metamorfoza.

Poza tym konkursy, to też taktyka.
Co i jak zagrać w którym etapie, jak rozłożyć siły.
Byli tacy, co rozbłyśli w I etapie ale potem niestety już nie było tak różowo.
Tak jest we wszystkich konkursach, które są jednak dla długodystansowców.

Co do Polaków to uważam, że Alexewicz, który też nie należał nigdy do tych, co mnie porywali, na swój sukces solidnie zapracował i zasłużył.
Yehuda Prokopowicz dostał nagrodę za Mazurki.
Cieszę się i rozumiem dlaczego.
Tak o tych mazurkach napisałem podczas słuchania:

A potem zaraz zaczyna [Prokopowicz], bardzo pięknie, grać Mazurka gis-moll op.33.
Klarowne bardzo i bardzo bezpretensjonalne są te Mazurki.
Dobre, z właściwym pulsem i wyczuciem czasu. W najlepszej polskiej tradycji.
Bardzo też szlachetny dźwięk.
Wiem, że są tacy, co powiedzą, że te Mazurki szkolne, bo nie kombinowane, nie komplikowane. Ale mi teraz, na tym etapie życia, takie granie jakby bardziej odpowiada. Co w zasadzie więcej trzeba robić tutaj, zwłaszcza, że to środkowe opus? Bardzo ten styl czysty i klarowny jest, do tego potoczystość i bardzo trafne wyczucie rytmu. Dużo powietrza. Duża wrażliwość, ale nie >na widelcu<.

Cieszę się też, że dowartościowano Kałduńskiego, który podobnie jak Pawlak jest „pianistą osobnym”, choć ich temperamenty i taktyki są zupełnie odmienne (nawet jeśli obaj maja tzw. „dobre głowy”).
O jego Balladzie w I etapie napisałem:

Ballada f-moll – też zdecydowanie dobra, retoryczna, z konsekwentnie budowaną narracją, utrzymywaniem napięcia, no i z wydobywaniem bogactwa harmonii.
Inny zdecydowanie styl, niż Azjatów, bardziej >domowy<, z taką >naszą< prozodią zwrotów i fraz – ale bardzo dobrze się tego słucha, dla odmiany.
Dobry, wartościowy występ.

Tych dwóch Polaków nagrodzono chyba za to, że zagrali tak jakby po polsku, po naszemu, w dobrze rozumnej tradycji, której ten Konkurs też jednak musi być choć w pewnej mierze strażnikiem. Tak to widziałem w takcie, tak napisałem. I nie mam z tym werdyktem problemu, choć były i inne piękne mazurki (Guo, Pawlak) i Ballady (Strata, Aumiller), ale nie można nagrodzić wszystkich i wszystkiego.

To tyle na razie, trzeba teraz ochłonąć.
Konkursy są i się kończą, ale muzyka trwa dalej…

Dr Marcin Zgliński

Dr Marcin Zgliński w trakcie nagrania TVP Warszawa. Fot. TVP Warszawa
Dr Marcin Zgliński – trakcie nagrania TVP Warszawa.
fot. TVP Warszawa

bezpośrednio po ukończeniu studiów w Instytucie Historii Sztuki Uniwersytetu Warszawskiego zaczął prowadzić wykład z zakresu historii sztuki nowożytnej, który kontynuuje do dziś.

Jego zainteresowania oraz doświadczenia naukowe, a także pasje pozazawodowe i kolekcjonerskie obejmują bardzo szeroki obszar fenomenów, co pozwala mu prowadzić prace teoretyczne na bardzo zróżnicowane tematy. Do tej pory z sukcesem doprowadził do obrony około 200 dyplomantów, z niemal wszystkich wydziałów. Tematy prac obejmowały bardzo szeroką skalę zagadnień.

Poza ASP pracuje w Instytucie Sztuki Polskiej Akademii Nauk, gdzie doktoryzował się i gdzie kieruje Zakładem Zadań Podstawowych Historii Sztuki oraz pełni funkcję redaktora naczelnego Katalogu zabytków sztuki w Polsce.

Zajmuje się badaniami nad szeroko pojętą sztuką nowożytną oraz sztuką XX w., zwłaszcza postawami artystów wobec reżimów autorytarnych i totalitarnych, m. in. realizmem socjalistycznym w ZSRR i krajach satelickich.

W 2015 r. odznaczony odznaką honorową „Zasłużony dla Kultury Polskiej”.

Od redakcji

Komunikat Jury

20 października zakończyły się przesłuchania finałowe XIX Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina.
Siedemnastoosobowe jury, któremu przewodniczył Garrick Ohlsson, przyznało następujące nagrody:

NAGRODY GŁÓWNE

  1. nagroda – Eric Lu (USA)
  2. nagroda – Kevin Chen (Kanada)
  3. nagroda – Zitong Wang (Chiny)
  4. nagroda (ex-aequo) – Tianyao Lyu (Chiny), Shiori Kuwahara (Japonia)
  5. nagroda (ex-aequo) – Piotr Alexewicz (Polska) i Vincent Ong (Malezja)
  6. nagroda – William Yang (Stany Zjednoczone)

NAGRODY SPECJALNE

  • Nagroda Polskiego Radia za najlepsze wykonanie mazurków
    Yehuda Prokopowicz z Polski
  • Nagroda Filharmonii Narodowej za najlepsze wykonanie koncertu
    Tianyao Lyu z Chin
  • Nagroda Krystiana Zimermana za najlepsze wykonanie sonaty
    Zitong Wang z Chin
  • Nagroda Towarzystwa im. Fryderyka Chopina za najlepsze wykonanie poloneza
    Tianyou Li z Chin
  • Nagroda im. Belli Davidovich za najlepsze wykonanie ballady
    Adam Kałduński z Polski

Pozostali finaliści XIX Konkursu Chopinowskiego otrzymują równorzędne wyróżnienia ufundowane przez Narodowy Instytut Fryderyka Chopina.

Już jutro w Teatrze Wielkim – Operze Narodowej o godz. 20 odbędzie się gala wręczenia nagród i pierwszy z trzech koncertów laureatów. Koncert będzie transmitowany na kanale YouTube Instytutu Chopina.

Przebieg Konkursu i uczestnicy

Przesłuchania XIX Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina rozpoczęły się 3 października 2025 r. W Finałach wystąpiło 11 najwyżej ocenionych pianistów. Wraz z Orkiestrą Filharmonii Narodowej pod dyrekcją Andrzeja Boreyki każdy z nich wykonał jeden z dwóch koncertów fortepianowych Fryderyka Chopina oraz Poloneza-Fantazję op. 61.

Do XIX Konkursu Chopinowskiego zgłosiła się rekordowa liczba ponad 640 młodych artystów z najdalszych zakątków świata. W Eliminacjach wzięły udział 162 osoby, w głównym konkursie zaś wystąpiło 84 wykonawców z 19 krajów.
Wśród uczestników najliczniejszą grupę stanowili Chińczycy – reprezentacja tego kraju liczyła aż 28 pianistów! Pod względem liczebności uczestników drugie miejsce zajęły grupy z Polski i Japonii (po 13 osób). Na scenie Filharmonii zaprezentowało się również 5 obywateli Kanady, 4 pianistów ze Stanów Zjednoczonych, po 3 wykonawców z Chińskiego Tajpej, Korei Południowej, Wielkiej Brytanii i Włoch, a także reprezentanci m.in. Bułgarii, Czech, Francji, Gruzji, Hiszpanii, Malezji, Portugalii i Wietnamu.
Transmisje

Międzynarodowa społeczność melomanów najliczniej śledziła przesłuchania na kanale Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina na YouTube.
Występ finałowy Shiori Kuwahary przyciągnął na żywo rekordową liczbę słuchaczy – ponad 71 tys. Przesłuchania najczęściej wyświetlano w Japonii, Polsce, Indiach, Korei Południowej oraz Stanach Zjednoczonych. Po raz pierwszy można było słuchać recitali i koncertów na żywo także na TikToku.

Transmisje z Konkursu przyciągnęły setki tysięcy osób przed telewizory oraz do odbiorników radiowych – wydarzenie w całości było dostępne w TVP Kultura oraz Polskim Radiu.

  • XIX Konkurs Chopinowski był obecny w social mediach:
  • na profilu Facebook Instytutu Chopina (w 5 językach),
  • chińskim Weibo,
  • Instagramie,
  • TikToku
  • Twitterze.

W ciągu 15 dni przesłuchań XIX Konkursu Chopinowskiego usłyszeliśmy niemal 102 godziny muzyki Chopina wykonywanej przez młodych pianistów z całego świata.

21 października 2025 14:00