0

18. dzień Powstania Warszawskiego

Oddziały RONA ustawiają działo sIG 33
Oddziały RONA – ustawiają działo sIG 33
fot. 18 NN (Wiki)

18 VIII 1944 piątek. Wschód słońca 5:39, zachód 20:12, średnia temperatura powietrza 21 °C, słonecznie.

Od rana silne bombardowanie Starówki.
Zbombardowano PWPW, domy na Podwalu, Piwnej i Świętojerskiej.
W rejonie Katedry św. Jana trwają ostre starcia – dochodzi do walki wręcz.
Niemcy zajmują Zamek Królewski stanowiący do tej pory „ziemię niczyją”.

Na budynek Banku Polskiego spada 10 bomb.

W Śródmieściu oddział kpt. „Hala” odbiera utracone poprzedniego dnia koszary policji przy ul. Ciepłej róg Grzybowskiej. Zdobywa też magazyny z żywnością firmy „Pluton”.

Mokotowskie oddziały pułku AK „Baszta” i „Granatu” zajęły Sielce oraz Sadybę.

Pod Wilanowem doszło do bitwy pomiędzy grupą ppłk „Grzymały” a Niemcami – część oddziałów AK dotarła na Sadybę.

W godzinach popołudniowych do polskich stanowisk przy Ogrodzie Saskim podeszli niemieccy parlamentariusze z białą flagą.
Przekazali list von dem Bacha do dowódcy powstania.
W liście tym dowodzący siłami niemieckimi składał propozycję kapitulacji AK.
Propozycję tę gen. „Bór” nakazał pozostawić bez odpowiedzi.

Marsz Mokotowa

Mirosław Jezierski

Niech grają nam surmy bojowe
I werble do szturmu niech warczą,
Nam przecież te noce sierpniowe
I prężne ramiona wystarczą.

Niech płynie piosenka z barykad
Wśród bloków, zaułków, ogrodów,
Z chłopcami niech idzie na wypad
Pod rękę przez cały Mokotów.

Ten pierwszy marsz ma dziwna moc
Tak w piersiach gra, aż braknie tchu,
Czy słońca żar, czy chłodna noc,
Prowadzi nas pod ogniem z luf.

Ten pierwszy marsz to właśnie zew,
Niech brzmi i trwa przy huku dział,
Batalion gdzieś rozpoczął szturm,
Spłynęła łza i pierwszy strzał!

Niech wiatr ją poniesie do miasta
Jak żagiew płonącą i krwawa,
Niech w górze zawiśnie na gwiazdach,
Czy słyszysz, płonąca Warszawo?

Niech zabrzmi w uliczkach znajomych,
W Alejach, gdzie bzy już nie kwitną,
Gdzie w twierdze zmieniły się domy,
A serca z zapału nie stygną!

Ten pierwszy marsz ma dziwną moc,
Tak w piersiach gra, aż braknie tchu,
Czy słońca żar, czy chłodna noc,
Prowadzi nas pod ogniem z luf.

Ten pierwszy marsz niech dzień po dniu
W poszumie drzew i w sercach drży
Bez próżnych skarg i zbędnych słów
To nasza krew i czyjeś łzy!

Królewska 16

W nocy z 17 na 18 sierpnia kilkunastoosobowa grupa żołnierzy z 9. kompanii zaminowała wyloty ulicy Zielnej na Królewską i Królewskiej na plac Grzybowski.
Plan, wyrysowany na szarym papierze opakunkowym, zachował się. Opracowali go porucznik „Jotis”, podporucznik „Kolanko”, podchorąży „Woja” i sierżant „Kalinowski” (informacja od „Woi”). W minowaniu brało udział około dziesięciu powstańców, m.in. bracia „Zygmunt” i „Wójcik”, „Pech”, „Sęp”, „Bronikowski” oraz łączniczka „Siódemka”, która pamięta, że wszyscy biorący udział w akcji mieli nogi owinięte szmatami, a Niemcy z dachu PAST-y dawali latarką sygnały do Ogrodu Saskiego.

W grupie tej nie jest wymieniony plutonowy „Feniks”, który podaje w swej relacji, że wraz z kilkoma ludźmi ze swojej drużyny mimo ostrzału z broni maszynowej zamknął minami wjazdy od ulicy Królewskiej w Zielną oraz na plac Grzybowski. Miny miały kształt cegły i były obciągnięte szarym płótnem. Układali je w szachownicę.

„W dniu 18 sierpnia – pisze we wspomnieniach podporucznik „Stanisław” – byłem dowódcą załogi placówki przy Królewskiej 16. Załogę stanowił mój 163. pluton z 1, kompanii, rozlokowany w sposób następujący: połowa załogi przy oknach na pierwszym piętrze z kierunkiem ostrzału na Ogród Saski pod moim bezpośrednim dowództwem, reszta za murowanym parkanem po przeciwnej stronie ulicy Królewskiej pod dowództwem podchorążych «Grzmota» i «Topora». W parkanie były powybijane otwory z polem ostrzału na Ogród Saski. Plutonowy «Nowy» zajął stanowisko z piatem na chodniku przy parkanie, dobrze zamaskowany i ukryty, z kierunkiem ostrzału wzdłuż ulicy Królewskiej.

Od wczesnego rana ostrzeliwały nas granatniki z placu Żelaznej Bramy i samoloty z broni pokładowej. Od Ogrodu Saskiego strzelała artyleria i dwa czołgi, jadące w naszą stronę ulicą Królewską. Za czołgami nacierali tyralierą Niemcy. Od tych pocisków cały budynek trząsł się w posadach i unosił się tak wielki pył, że nie było widać człowieka na odległość jednego kroku. Cała załoga zbiegła na parter. Stojący na ubezpieczeniu w bramie powstaniec został ugodzony w nogę pociskiem wystrzelonym przez czołg, jadący już w stronę budynku. Strzelec „Ir” stracił nogę, przeżył, po wojnie był krawcem – przyp. M. K.

W tej ciężkiej i bardzo niebezpiecznej sytuacji podbiegł do mnie jeden z powstańców, starszy, około 40-letni, i wobec wszystkich zebranych na parterze krzyknął: «Panie poruczniku, pan widzi, co się tu dzieje, za chwilę będą tu Niemcy i wszystkich nas wyrżną, trzeba wziąć nogi za pas i wyrywać!» Wtedy z całej siły wrzasnąłem na niego: «Wyrywaj natychmiast, dla ciebie nie ma tu miejsca!» Odpowiedział, że sam nie ucieknie i został.

Ze stanowiska zza murowanego parkanu po przeciwnej strunie ulicy przybiegł podchorąży «Topór» meldują, że Niemcy idą do ataku od Ogrodu Saskiego.
Odpowiedziałem, że już wiem o tym. Wydałem rozkaz zajęcia stanowisk ogniowych przy oknach na pierwszym piętrze. Chłopcy przerażeni, że Niemcy znowu będą bombardować od Ogrodu Saskiego, nie reagowali na mój rozkaz i bali. się podejść do okien. Wziąłem karabin i z okna, zza framugi zacząłem strzelać z pozycji stojącej do atakujących Niemców. To podziałało na załogę. Przekonali się, że można bezpiecznie strzelać. Wiedziałem, że w tym czasie Niemcy nie mogli nas ostrzeliwać z armat. gdyż raziliby własnych żołnierzy idących do ataku. Niemiecka tyraliera znalazła się w ogniu karabinów i pistoletów maszynowych moich chłopców. Jadące Królewską czołgi strzelały przed siebie i w nasz budynek.”

Z relacji strzelca „Kaczki”:

„Moje stanowisko było pod szczytem budynku. Czołg ustawił się i grzmotnął pociskiem w górną część szczytu. Niecelnie. Trochę gruzu posypało się obok mnie.

Pomyślałem, że następny strzał może być celniejszy. Usunąłem się kilkanaście metrów od szczytu w lewo. Ledwo zdążyłem zająć nowe stanowisko, spełniło się to, o czym myślałem. Pół szczytu leżało już na moim uprzednio zajmowanym miejscu. W tym momencie kłęby kurzu przesłoniły pole ostrzału niemieckiego. Wykorzystaliśmy ten moment i z naszej strony nastąpiło uderzenie z broni maszynowej i z granatów. Niemcy stracili na chwilę orientację, a kiedy pył opadł, czołg pozostał na miejscu z resztą sprzętu i ludźmi”.

Podporucznik „Stanisław”:

„Kiedy plutonowy «Nowy» wypalił pierwszy pocisk z piata, powstała czarna chmura, która zakryła czołg. Kiedy wypalił drugi pocisk, cały czołg stanął w płomieniach, a przód podskoczył na skutek eksplozji. Drugi czołg został zniszczony także dwoma pociskami piata. Z załogi nie uratował się ani jeden Niemiec, wszyscy spłonęli”.

Strzelec „Kaczka”:

„Przypuszczalnie Niemcy usiłowali tym atakiem odbić PAST-ę, a wraz z nią przyległe tereny”.

Podporucznik „Stanisław”:

„Kiedy atakujący Niemcy dotarli do ruin Giełdy pod naszym budynkiem, zostali obrzuceni granatami z okien oraz ostrzelani z karabinów i pistoletów maszynowych spoza parkanu po przeciwnej stronie ulicy. «Nowy» wypuścił pocisk piata w ruiny Giełdy. To spowodowało niesamowity popłoch wśród Niemców, którzy zaczęli uciekać w głąb Ogrodu Saskiego, ścigani ogniem karabinowym i z broni maszynowej.

Tego samego dnia przed zachodem słońca Niemcy wysłali dwóch parlamentariuszy z białą flagą. Wyszli z Ogrodu Saskiego. Stałem przy bramie Królewskiej 16. Tylko jeden z nich dobiegł do mnie, krzycząc: «Nie strzelajcie, jestem Polakiem!» Drugi padł zabity obok palących się czołgów. Byli to powstańcy, wzięci do niewoli przez Niemców na Pradze i zmuszeni do podjęcia się roli parlamentariuszy.

Powiadomiłem dowództwo o przybyciu parlamentariusza.
Przyniósł on pismo od generała von dem Bacha do generała «Bora». Pamiętam, że połowa karty wydrukowana była w języku niemieckim, a połowa w polskim”.

Jerzy Kirchmayer napisał w „Powstaniu Warszawskim”:

„Jeszcze w czasie bitwy na Starym Mieście, po ciężkim bombardowaniu Warszawy w dniu 18 sierpnia, Niemcy przerwali ogień i z Ogrodu Saskiego wyszli parlamentariusze z białą flagą. Wręczyli oni w imieniu Bacha na stanowiskach polskich przy ul. Królewskiej propozycje kapitulacyjne. Pismo Bacha poręczało powstańcom w razie złożenia broni prawa strony wojującej. W razie odmowy Bach groził «całkowitym zniszczeniem miasta i ludności». Propozycja Bacha pozostała bez odpowiedzi, ponieważ Komenda Główna obawiała się, że pomimo zapewnień Niemcy wyrżną powstańców i ludność natychmiast po złożeniu broni. Przekonanie to opierało się na niezliczonych faktach dzikiego bestialstwa niemieckiego na Woli i na Ochocie”.

Wieczorem podporucznik „Stanisław” wysłał meldunek do dowództwa baonu „Kiliński”, informując o odpartym ataku i przedstawiając do odznaczeń i awansów wyróżniających się żołnierzy. „Wnioskowałem o odznaczenie Krzyżem Walecznych kaprala podchorążego «Topora», plutonowego «Nowego» i plutonowego «Wtorka» – napisał po latach podporucznik „Stanisław” – a pan major «Leliwa» przeoczył i nie umieścił w wykazie odznaczonych «Nowego» i «Wtorka»”.

Także tego dnia, 18 sierpnia – zapamiętała sanitariuszka „Młoda” – został ciężko ranny w szyję strzelec „Pompka”.
Silnie krwawił z przeciętej tętnicy szyjnej.
Z Królewskiej 16 przez ostrzeliwaną ulicę przeniosły go na noszach m.in. „Młoda” i „Słowianka”.
W szpitalu w PKO był przytomny, prosił o naparstek wódki.
Rana uniemożliwiła spełnienie jego ostatniego przed śmiercią życzenia.

1944 sierpień 18, Warszawa (Stare Miasto).

Artykuł z „Armii Ludowej” uzasadniający udział AL w powstaniu warszawskim:

Dwa tygodnie

Mamy już za sobą dwa tygodnie walki w Warszawie. Walki zaciętej, w której społeczeństwo stolicy przewadze nieprzyjaciela przeciwstawiło nieugiętą wolę zwycięstwa, wolę pomszczenia pięcioletnich zbrodni niemieckiej okupacji. Przebieg tej walki wykazał cały ogrom nienawiści, która narastała w ciągu krwawych lat niemieckiej okupacji. Akcja zbrojna niezależnie od tego, kto i w jakim celu ją wywołał znalazła poparcie w najszerszych masach ludu Warszawy. I to właśnie jest jej siłą, sprawia, że trwamy w walce mimo przewagi technicznej wroga, mimo tego, że nie cofa się on przed żadną zbrodnią, aby nas złamać moralnie i fizycznie.

Toczy się walka o życie. Dlatego żadne, nawet wielkie ofiary nie mogą nas odwieść od zamierzonego celu. Mamy przed: sobą tylko jedną drogę – walczyć i zwyciężać. W tłoku tej walki wyrosło nasze wyszkolenie bojowe, szliśmy się bić wroga lepiej i skuteczniej. Stajemy się coraz bardziej prawdziwą armią, karną i wyszkoloną. Tysiące młodych ludzi, którzy nigdy w wojsku nie byli, stało się żołnierzami. Jest to naszym wielkim dorobkiem, w który wyzyskamy w walkach przyzwolenie całej Polski.

Nie wiemy, jak długo jeszcze przyjdzie nam bić się o wolność Warszawy, ale wiemy, że wytrwamy aż do ostatecznego wypędzenia zbirów hitlerowskich z murów stolicy: Po czternastu dniach walki stoimy w obliczu wroga jeszcze bardziej zacięci, jeszcze bardziej pewni zwycięstwa.

„Armia Ludowa”
1944 nr 15, s. 1

Źródła:

  • Maciej Kledzik, „Królewska 16”, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1984.
  • Antoni Przygoński, „Udział PPR i AL w Powstaniu Warszawskim”, Książka i Wiedza, Warszawa 1970
  • Almanach Powstańczy 1944 z kalendarzem na rok 2004, Miasto Stołeczne Warszawa, Warszawa 2003
  • Witryna Internetowa: http://www.whatfor.prv.pl

Powrót do kalendarium PW
1944

18 sierpnia 2014 00:05
[fbcomments]