0

63 dzień Powstania Warszawskiego

Ewakuacja ludności cywilnej po kapitulacji powstania
Ewakuacja ludności cywilnej – po kapitulacji powstania
fot. fot SS-PK-Moschner

2 X 1944 poniedziałek. Wschód słońca 6.56. zachód 18.28. księżyc w pełni, średnia temperatura powietrza 13 °C, zachmurzenie duże, deszcz.

Od godz. 5:00 trwa zawieszenie broni.

Ze Śródmieścia, przez wyznaczone barykady wychodzą tysiące warszawiaków. Na niektórych odcinkach oddziały poprawiają stanowiska obronne [np. „Chrobry II”] przygotowując się do dalszej obrony.
Po południu do wszystkich żołnierzy AK, przez łączników K-dy Okręgu, dociera rozkaz o kapitulacji.
Oddziały przygotowują się do opuszczenia gruzów stolicy.
Wraz z upadkiem powstania kończy działalność Harcerska Poczta Polowa.
Jej archiwum zostało zakopane w metalowych skrzynkach na podwórzu posesji Wilcza 41, po wojnie zaś wydobyte przez SB i nieujawnione.
Ze Śródmieścia wychodzi około 16 tys. cywilów

Rozpoczyna urzędowanie komisja łącznikowa mająca za zadanie uregulowanie dalszych spraw dotyczących opuszczenia przez wojska AK terenu Warszawy i zabezpieczenie terenu.

Każdy żołnierz, bez względu na stopień i czas służby otrzymuje jednakowy żołd: 1250 zł Banku Emisyjnego i 10 $. Dolary wypłacane są banknotami o nominałach: 20, 50 i 100, w związku z tym, żołnierze muszą dobierać się grupkami żeby móc odebrać żołd.

O godz. 20:20 czasu niemieckiego [21:20 czasu polskiego] następuje podpisanie układu o zawieszeniu broni i kapitulacji Warszawskiego Korpusu AK.

Po 63 dniach walki, w Warszawie cichnie wszystko…

Królewska 16

Nad ranem następnego dnia, 2 października, w uchylonej bramie domu nr 10 lub 12 stali trzej żołnierze z 8, kompanii: „Barczyński”, „Kaczor” i „Romcio”. Do godziny 5.00, do kolejnego zawieszenia ognia, brakowało kilku minut. Nagle pod bramą rozerwały się jeden po drugim pociski granatnika. Runęła postrzelana tablica. „Barczyński” trafiony został odłamkami w głowę i w rękę, „Kaczor” w nogę, a „Romcio” w ucho. Wszystkich trzech opatrzył „Doktor Olgierd” w Izbie Chorych przy Próżnej 14.

Punktualnie o 5.00 strzały umilkły. Znowu do barykady przy Granicznej zaczęły podchodzić grupki ludzi z kawałkami białego materiału. Na Królewską zawitał niespodziewany dla sanitariuszki „Soból” gość: walczący w oddziale „Krybara” na Tamce jej znajomy, Tadeusz. „Soból” poprosiła „Paprzycę” o kilkugodzinną przepustkę. Poszli razem za Aleje, na Hożę pod nr 88, gdzie mieszkała matka „Soból”. Nie zastali jej w domu, modliła się w pobliskiej kaplicy. Kiedy tam dotarli, odbywał się właśnie ślub powstańczej pary.

Idziemy do niewoli, łatwiej będzie nam odnaleźć się z jednym nazwiskiem – powiedział Tadeusz i „Soból” przyjęła te oświadczyny. W kilkanaście minut później mieli już zezwolenie od władzy kościelnej na ślub. W pobliskiej rusznikarni błyskawicznie wytoczono im z łuski dwie stalowe obrączki.
Zakładali je sobie na palce w obecności księdza, matki „Soból” i kilku przygodnych osób.
Ucztę weselną urządziły zakonnice, młoda para dostała po kromce chleba z plasterkiem słoniny.
Ksiądz wręczył im akt ślubu pięknie wykaligrafowany na kawałku kartonu.
Przepustka dawno straciła ważność, kiedy „Soból”, odprowadzona przez męża, wróciła na Królewską. „Paprzyca” był bardzo wzburzony.
Stanęła w postawie na baczność: „Melduję, panie poruczniku, że wyszłam za mąż„.
Zdumiony życzył jej szczęścia.

I znowu punktualnie o 19.00 Niemcy rozpoczęli huraganowy ostrzał powstańczych placówek. Na umocnionym workami z piaskiem balkonie domu Próżna 14 od strony placu Grzybowskiego leżeli „Martin” i „Zając” i obserwowali ulicę Graniczną. „Zając” pamięta, że w pewnej chwili „Martin” wychylił się i w tym momencie odłamek urwał mu całą dolną szczękę. Rana wyglądała paskudnie, z kołyszącym się zakrwawionym językiem. „Wójcik”, „Zając” i jeszcze ktoś znieśli rannego na noszach do punktu opatrunkowego, ale „Doktor Olgierd” niewiele mógł pomóc. „Martin”, jeden z kilku Żydów, którzy walczyli w 9 kompanii z biało-czerwonymi opaskami AK na ramieniu, przez cały czas był przytomny. Sięgnął ręką do kieszeni i wyciągnął osiem przybrudzonych kostek cukru. Podał je „Zającowi”.

Musiał czuć, że już koniec blisko, skoro oddał mi to, co było dla nas najcenniejsze żywność” – powie po wielu latach „Zając”, nie wiedząc, że „Mamin” przeżył.
Widziała go na odgruzowanym Nowym Świecie dwa lata po wojnie „Ludwika Mariańska”:

„Oczom nie wierzyłam, ale to był on. Po kapitulacji dostał się do Szwecji i tam zrobili mu szczękę z masy plastycznej i srebra”.

Żaden z żołnierzy 9 kompanii nigdy go już potem nie spotkał.

1944 październik 2, Warszawa (Śródmieście Południowe).

Pismo szefa sztabu dowództwa Okręgu Warszawskiego AL do dowódcy Połączonych Sił Zbrojnych AL, PAL i KB, podające stany osobowe Armii Ludowej.

Dowództwo Warszawskie Armii Ludowej
M. p. 2. 10. 44

P. gen. Skokowski

W odpowiedzi na pismo Szefa Sztabu K[omendy] O[kręgu] W[arszawskiego] AK z dnia 1. 10. 44 dotyczące stanu ewidencyjnego AL, melduję:

Stan ewidencyjny AL na dzień 1.10.44 wynosi:

oficerów___26
podch._____5
podof. ____53
szereg.___154
kobiet_____40
razem___278

Szef Sztabu
D[owództwa] W[arszawskiegol AL
Władek (1)

Pieczęć okrągła z godłem państwowym i napisem: Armia Ludowa, Dowództwo Okr. Nr 1.

Oryginał, maszynopis AWIH, III/48/I

(1) Szefem sztabu warszawskiego dowództwa AL był w tym czasie Ryszard Strzelecki, nie nosił on jednak pseudonimu „Władek”. Być może w jego zastępstwie dokument został podpisany przez kogo innego

1944 październik 2, Warszawa (Śródmieście Południowe).

Artykuł z „Głosu Warszawy„, protestujący przeciwko stanowisku środowisk obozu londyńskiego, które agitowały za kapitulacją powstania

Intryga i krew

Agitacja za opuszczeniem miasta przez ludność cywilną rozwinięta została ze zdumiewającą energią. Akcja przeprowadzona została od góry i przeprowadził ją aparat władz Delegatury, wyzyskując komendantów OPL 1. Świadomie czy nieświadomie podjęto akcję, której konsekwencją musiało być podważenie samego celu i sensu powstania, musiało być zachwianie moralnej postawy bohaterskich obrońców stolicy.

Postawa ludności, ujawniona w ciągu dnia wczorajszego, była odpowiedzią na te usiłowania.

Sam fakt, że przez wyznaczone punkty przeszło wczoraj zaledwie kilka dziesiątków ludzi, był jakby publicznym głosowaniem, był ujawnieniem stanowiska przez społeczeństwo walczącej Warszawy. Zrozumiało ono bezsens podziału na tych, którzy walczą, i tych, którzy jako w tej walce zbędni, mogą odejść do wroga. Społeczeństwo stolicy zrozumiało, iż byłoby to uśmierceniem, powstania. I odpowiedź była prosta: nie wyjdziemy, dopóki toczy się walka, dopóki są ręce zdolne utrzymać broń i skierować ją na wroga.

W dniu wczorajszym podkreślona została jeszcze raz najbliższa więź całej Warszawy, tej, która krwawi na barykadach, i tej, która w murach oblężonej stolicy znosi wszystkie męki, ponosi również najcięższe ofiary.

Ta postawa ludności musiała zaniepokoić wroga.
Udaremniła mu jego plan zadania powstaniu ciosu do środka, sparaliżowania walczących.

Tajemnicze źródła zaczęły kolportować po Warszawie „ostatnie wiadomości radiowe”: zerwanie stosunków między Anglią, Stanami Zjednoczonymi a Związkiem Sowieckim. Anglia wypowiedziała wojnę Sowietom, Turcja rozpoczęła wojnę ze Związkiem Sowieckim itd.

Cel tych „wiadomości” jest jasny: skoro zachodni alianci zaczęli wojnę z Sowietami – Niemcy przestały być naszym wrogiem, awansowały automatycznie na sprzymierzeńca. Należy, przeto zaprzestać walki, skapitulować, odnieść się z całym zaufaniem do naszych morderców. Niestety, propaganda ta znalazła chętnych kolporterów i współpracowników w pewnych kołach polskich. Wszystko zmierza do jednego celu – złamania powstania, zaprzeczenia jego sensu.

Postawa społeczeństwa była odpowiedzią na wszystkie te usiłowania. Ludność cywilna rozumie swój najściślejszy związek z walczącymi oddziałami, rozumie, że i ona trwać musi na stanowisku, znosić głód, ponosić ofiary tak długo, jak długo trwa na barykadzie żołnierz-powstaniec.

Powstanie nie może umrzeć samo, naturalną niejako śmiercią.
Ci, którzy zechcą zaprzestać walki, muszą wystąpić jawnie wobec społeczeństwa, muszą wziąć na siebie pełną odpowiedzialność.

Ukrywanie się i wyręczanie misterną propagandą wroga, propagandą wyraźnie uderzającą w nasz narodowy interes, odmawiającą sensu naszej walce – nie zwiedzie społeczeństwa stolicy. Tego społeczeństwa, które w toku dwu tragicznych miesięcy dojrzało politycznie, wyzwoliło się z wielu złudzeń i fałszywych miraży.

„Głos Warszawy 1944 nr 182, s. 1.

1 OPL – obrona przeciwlotnicza.

 Źródła:

  • Maciej Kledzik, „Królewska 16”, Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1984.
  • Antoni Przygoński, „Udział PPR i AL w Powstaniu Warszawskim”, Książka i Wiedza, Warszawa 1970
  • Almanach Powstańczy 1944 z kalendarzem na rok 2004, Miasto Stołeczne Warszawa, Warszawa 2003
  • Witryna Internetowa: http://www.whatfor.prv.pl

href=”https://www.warszawa.pl/miasto/kalendarium-powstania-warszawskiego/”
<https://www.warszawa.pl/miasto/kalendarium-powstania-warszawskiego/> Powrót do kalendarium PW 1944

2 października 2014 00:01
[fbcomments]