W książkach wciąż pojawia się dużo poważnych tematów. Dlatego Roman Soroczyński jeszcze nie dotrzymał obietnicy.
Obiecałem pewnej Pani, że napiszę artykuł o książkach poruszających niekoniecznie poważne tematy. Ale… jeszcze nie teraz!
Wciągnęła mnie bowiem między innymi książka Katarzyny Kołczewskiej, zatytułowana Stan nieważności, będąca psychologiczno-obyczajową powieścią o walce o uwagę, miłość i prawdę we współczesnym świecie wypełnionym obrazkowym życiem na pokaz. Przedstawmy bohaterów tej książki.
Iwona, matka Julity, jest aktorką o przebrzmiałej już sławie, o którą nieustannie zabiega. Zmaga się z wychowywaniem młodszego syna, problemami ze starszym i wyrzutami sumienia, że oboje z mężem unieszczęśliwili Julitę. Próbuje zachowywać pozory, wizerunek dobrej rodziny jest dla niej często ważniejszy niż same dzieci. Nie może się też pogodzić z przemijaniem czasu i urody. Ojciec Julity, Tomasz, jest politykiem średniego szczebla, wciąż niemogącym się wybić. Podobnie jak żona chce utrzymać pozory przyzwoitości, nawet za cenę moralnych kompromisów. Najstarszy syn Filip jest jednym wielkim zawodem dla rodziców. Rozpuszczony, ma kłopoty z nauką, a jego jedyną ambicją jest bycie sławnym i bogatym. Najmłodszy syn Janek jest najinteligentniejszym dzieckiem z całej trójki, jednak zbyt szybko zaczyna stawać się samodzielny. I wreszcie Julita – inteligentna, niezwykle wrażliwa i świadoma osiemnastolatka, uwikłana w życie swojej wyjątkowej rodziny, w ambicje rodziców i nadopiekuńczość matki. Ulega ona wypadkowi, który komplikuje poukładane życie tej pozornie modelowej rodziny.
Katarzyna Kołczewska jest lekarką z wykształcenia, a przedsiębiorczynią z wyboru i pisarką z zamiłowania. Właścicielka MiŚ-a, mentorka, trenerka biznesu, autorka bloga Wyższy poziom przedsiębiorczości, a także poczytnych powieści obyczajowych i opowiadań. Przesiąknięta medycyną, która nadal pozostaje w sferze jej zainteresowań zawodowych i o której pisze w swoich książkach. Spod jej pióra wyszły m.in.: Odzyskać utracone, Wbrew sobie, Kto, jak nie ja? i Idealne życie.
Jaka jest prawda? Zna ją tylko Julita. Wszyscy czekają, aż się obudzi ze śpiączki – jej powrót do życia uratowałby przecież rodzinę i rozwiązał wszystkie sprawy. Lecz czy sama Julita chce powrotu do swojego życia?
Przestałam żyć i nie umarłam. Utknęłam gdzieś pomiędzy. Pustostan, ani piekło, ani niebo. Bywam tam, gdzie nie ma czasu. (…). Mówią, że jestem w śpiączce. Słyszę, ale dla świata jestem głucha. Wiem, co się wokół mnie dzieje.
Paradoksalnie zbuntowana osiemnastolatka słyszy i odczuwa, jak zwracają się do niej bliscy i lekarze, jak rozmawiają oni między sobą. O wielu sprawach wiedziała wcześniej, ale… do tej pory życie toczyło się bez jej większego zaangażowania. Nagle zaczęła zauważać, że jej matka pamiętała o wszystkim i wszystkich, a ojciec bywał zagubiony. Rodzice…
Nie zgadzali się w niczym poza nami. Tu byli zawsze razem, zgodni i konsekwentni.
Jakie może być wyjście z sytuacji, w jakiej ni stąd, ni zowąd znalazła się rodzina Zagórzańskich? Jak będą postępować jej członkowie zamknięci we własnych niekompatybilnych światach? Bardzo trudne pytania. Powieść Stan nieważności przynosi część odpowiedzi na te pytania. Czy na wszystkie? Nie, nie na wszystkie. Jednak spodobała mi się refleksja jednej z bohaterek:
Ile jej zostało dobrego życia? Pięć? Dziesięć lat? Chciała przeżyć je dobrze, najlepiej, jak potrafiła, i maksymalnie wykorzystać czas, który jeszcze był przed nią.
Cokolwiek miała ona na myśli, warto zastosować tę tezę w życiu.
- Katarzyna Kołczewska, Stan nieważności
- Redaktor prowadzący: Anna Derengowska
- Redakcja: Joanna Serocka
- Korekta: Katarzyna Kusojć, Bożena Hulewicz
- Projekt okładki: Sylwia Turlejska
- Skład i łamanie: Ewa Wójcik
- Wydawca: Prószyński Media Sp. z o.o., Warszawa 2024
- ISBN: 978-83-8352-411-5
Druga książka, Strzyżyk woleoczko autorstwa Anne Enright, prowadzi nas do irlandzkiej rodziny. Philip McDaragh był znakomitym poetą, ale mężem i ojcem fatalnym. Roztaczał czar, uwodził i rozkochiwał, a potem porzucał, by szukać natchnienia w ramionach kolejnych kobiet i w innych miejscach. Może w ten sposób kontynuował swój wyczyn z czasów, gdy miał jedenaście lat?
Nell nigdy nie poznała swojego dziadka, ale uległa urokowi jego wierszy, a te zdają się powodować jej życiem. I to dwojako: każą dziewczynie opuścić rodzinny dom i szukać swobody, miłości oraz literackiego spełnienia w wielkim świecie, a zarazem nieuchronnie prowadzą z powrotem do tego domu – siedziby Terry i Carmel, jej babki i matki. I – jak się okazuje – także jej własnej, przynajmniej w sensie emocjonalnym, bez względu na to, jak bardzo starałaby się to zmienić.
Nie tylko Nell próbuje coś zmienić. Jej matka, Carmel, po wielu próbach uznała…
… prawdę o sobie: lubiła mężczyzn – można nawet powiedzieć, że ich wręcz wolała – ale najwyraźniej sypianie z nimi przychodziło jej z trudem, a jej życie uczuciowe wypełniały kobiety, z którymi się nie dogadywała.
Anne Enright jest irlandzką pisarką i eseistką. Studiowała filozofię i literaturę angielską w Trinity College w Dublinie oraz twórcze pisanie na Uniwersytecie Anglii Wschodniej w Norwich. Pracowała jako producentka w telewizji RTÉ. Zadebiutowała zbiorem opowiadań The Portable Virgin (1991). Ma w dorobku osiem cenionych i nagradzanych powieści, między innymi Tajemnicę rodu Hegartych (2007), za którą przyznano jej najważniejszy jak dotąd laur – Nagrodę Bookera. Za kolejne powieści otrzymała m.in. Andrew Carnegie Medal for Excellence in Fiction i Nagrodę Kerry Group Irish Fiction. Jest członkinią Królewskiego Towarzystwa Literatury oraz Irlandzkiej Akademii Sztuk – Aosdána.
Pora wyjaśnić, skąd tytuł książki. Wszak strzyżyk woleoczko to gatunek małego, częściowo wędrownego ptaka. Okazuje się, że Nell zrobiła sobie tatuaż z tym ptakiem:
Zapragnęłam maleńkiej, wilgotnej skrytej istoty o potężnym, skrywanym głosie. Bo to bardziej do mnie pasuje.
Czytelnik krąży między członkami tej rodziny, nawiązując z nimi bliską więź. Autorka nie używa wulgaryzmów, ale jej język jest ostry, a zarazem poetycki. Przyznam, że wstrząsnęło mną – opisywane jako zwykła sprawa – brutalne polowanie na borsuki. Może tak czasami trzeba pisać? Mistrzowski język tej książki spowodował, że na Wyspach i w Stanach Zjednoczonych okrzyknięto ją wydarzeniem. W dodatku Anne Enright wplata w narrację także liryki staroirlandzkie. Na potrzeby polskiej edycji przełożył je Piotr Siemion, który w dorobku tłumacza ma między innymi wiersze irlandzkiego noblisty Williama Butlera Yeatsa.
Warto zatem pójść śladami pewnej irlandzkiej rodziny, rozkoszując się jednocześnie pięknymi opisami przyrody i strofami poezji.
- Anne Enright, Strzyżyk, woleoczko
- Przełożyła: Kaja Gucio
- Przekład wierszy: Piotr Siemion
- Redakcja: Anna Waszkiewicz
- Korekty: d2d.pl
- Projekt okładki: Marta Konarzewska
- Projekt typograficzny, skład i redakcja techniczna: Robert Oleś
- Wydawca: Wydawnictwo Filtry Sp. z o.o., Warszawa 2024
- ISBN 978-83-68180-12-1
Na okładce książki Na każdej ulicy Marka Stanisławskiego zasugerowano, że bohaterem powieści jest Michał. Tymczasem pierwszy rozdział dotyczy… Magdy. Potem jednak autor przeszedł do Michała. Był to bardzo zręczny zabieg, bowiem w ten sposób pokazani zostali ludzi, którzy odcisnęli ślad w życiu głównego bohatera. Równie zręcznie autor obszedł się z czasem. Opowieść zaczyna się w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX wieku, czyli w okresie PRL-u, a później stopniowo przenosi się do czasów współczesnych.
Michał to fan kolejnictwa oraz wrażliwy muzyk, przyglądający się krytycznym okiem otaczającej go rzeczywistości, w której próbuje odnaleźć własną definicję sensu życia. Szuka jej w wielkomiejskich murach Warszawy, Wrocławia i Londynu. Na swojej drodze spotyka najróżniejszych ludzi, często tych wyrzuconych na margines społeczeństwa.
Marek Stanisławski jest ekonomistą i analitykiem finansowym. Absolwent Szkoły Głównej Handlowej. Posiadacz licencji maklera papierów wartościowych, a także prestiżowego tytułu Chartered Financial Analyst, amerykańskiego CFA Institute. Od najmłodszych lat pasjonat literatury, muzyki i sportu. Miłością do pisarstwa zarażony przez mamę, korektorkę przez lata współpracującą z wydawnictwami. Wielbiciel twórczości Faulknera, Hemingwaya, Marqueza… Sportowiec amator. Uczestnik ponad setki wyścigów kolarskich, wykorzystujący długie, samotne treningi na rozważania filozoficzne. Dotychczas autor głównie tekstów ekonomicznych, opisujących rzeczywistość gospodarczą, tworzonych na potrzeby newsletterów i komentarzy rynkowych instytucji finansowych. Na każdej ulicy jest jego debiutem literackim.
Wspomniane rozważania autora znajdują odzwierciedlenie w warstwie refleksyjnej powieści. Zmusza ona czytających do głębszych przemyśleń dotyczących spraw egzystencjalnych. Dla Michała zasady były proste: nie krzywdzisz innych, nie opluwasz z powodu czegoś, co uważasz za odmienne. Zresztą i tak uważał, że na poziomie genetycznym ludzie nie różnią się od siebie prawie wcale. Zdawał sobie sprawę, że nie każdy myślał tak jak on, że na obecnym stadium rozwoju społeczeństwa musiała istnieć jakaś forma kontroli ludzi, że zawsze znajdą się zwyrodnialcy, dla których coś takiego jak normy społeczne nie istnieje. Moralność, etyka – dla nich to były tylko puste dźwięki, które nic nie znaczyły.
Każde spotkanie i każda rozmowa odciskają ślad na duszy Michała, co prowokuje go do refleksji na temat uniwersalnych prawd niezależnych od czasu oraz szerokości geograficznej. Pewnego dnia na jego drodze staje Weronika, dziewczyna borykająca się z bolesnymi wspomnieniami, która wyraża swoje emocje poprzez sztukę. Michał dostrzega w niej swoją bratnią duszę i pragnie ją lepiej poznać.
Kilka dni temu nawet nie musieliśmy dużo rozmawiać, taniec załatwił sprawę, a teraz, w świetle dnia, zastanawiamy się nad tym, co by powiedzieć, by przerwać ciszę, żeby nie było tak, że się spotkaliśmy i nie wiemy, o czym rozmawiać, mimo tego, że każde z nas przez ostatnie dziesięć dni wymyślało tematy, które można by poruszyć.
W trakcie czytania powieści przemieszczamy się w czasie i do różnych miejsc. Na jej stronach możemy znaleźć dużo ciekawostek architektonicznych i dygresji historycznych. Widać, że Marek Stanisławski przeprowadził porządny research. Zastanawiam się, jak potraktować zakończenie powieści: było pozytywne czy raczej niezbyt szczęśliwe? Sądzę, że na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sam – po przeczytaniu powieści, która zmusza do refleksji. Nigdy bowiem nie przewidzisz, dokąd poprowadzi cię życie.
- Marek Stanisławski, Na każdej ulicy
- Redakcja: Magdalena Białek
- Korekta: Konrad Witkowski
- Okładka: Izabela Surdykowska-Jurek
- Skład: Michał Kacprowicz
- Wydawca: Wydawnictwo Novae Res, Gdynia 2024
- Wydawnictwo Novae Res należy do grupy wydawniczej Zaczytani.
- ISBN 978-83-8313-964-7