Branża fitness tylko w marcu zanotowała 400 mln. zł. straty.
Kluby czeka fala bankructw.
Koronawirus zamroził branżę fitness w Polsce.
Straty już teraz wylicza się na 400 mln zł, a bez pracy zostało ok. 80 tys. osób.
Tarcza antykryzysowa pomoże klubom i siłowniom tylko w niewielkim stopniu.
Dla branży kluczowe koszty to czynsze. Tymczasem są z nich zwolnione tylko kluby znajdujące się w galeriach handlowych, te zaś stanowią maksymalnie 15% rynku.
Tomasz Napiórkowski założyciel Polskiej Federacji Fitness:
Oczekujemy zapisu, który pozwoli umorzyć czynsze najmu na wszystkich powierzchniach, które straciły 100% przychodu. Inaczej branżę czeka fala bankructw.
Za marzec branża fitness ma ok. 400 mln zł straty.
Rynek liczy 2,5 tys. klubów fitness oraz ponad 80 tys. miejsc pracy.
Z danych Polskiej Federacji Fitness wynika, że już luty był znacznie gorszy niż jeszcze rok wcześniej, bo obroty spadły o ok. 30% Od połowy marca kluby i siłownie nie działają w ogóle. Tym samym bez pracy zostało blisko 80 tys. osób, w większości zatrudnionych na podstawie umów cywilnoprawnych czy prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą. Tarcza antykryzysowa pomoże tylko na chwilę, zwłaszcza że dla branży największe koszty to czynsze.
Tomasz Napiórkowski:
Przede wszystkim skupiamy się na negocjowaniu czynszów najmu z wynajmującymi. Stanowią one 70–80% naszych kosztów. Kiedy będziemy w stanie to opanować, możemy liczyć na to, że branża przez jakiś czas jeszcze wytrzyma ten kryzys.
Obecnie lokale, które są zlokalizowane w galeriach handlowych o powierzchni sprzedaży ponad 2 tys. mkw., są zwolnione z płacenia czynszu. Jednak tylko 10–15% klubów znajduje się w galeriach handlowych, zdecydowana większość więc musi na własną rękę renegocjować umowy najmu.
Tomasz Napiórkowski:
Prawo jasno mówi o tym, że w przypadku, kiedy to państwo zakazało działalności danym sektorom, to państwo ponosi za to odpowiedzialność. Więc oczekiwalibyśmy wsparcia chociażby w kwestii wynajmu całkowitego. Czyli niech zapis, który dotyczy umorzenia czynszów najmu w galeriach handlowych, dotyczy wszystkich powierzchni, które straciły 100% przychodu, bo nie tylko nasza branża była postawiona w takiej sytuacji.
Polska Federacja Fitness oczekuje też pomocy w negocjacjach z leasingodawcami czy bankami. Dla większości przedsiębiorców klub fitness stanowi majątek życia, na który niejednokrotnie całkowicie się zapożyczyli. Bez pomocy państwa nie będą w stanie przetrwać kryzysu, zwłaszcza że nie wiadomo jak długo jeszcze kluby i siłownie będą jeszcze zamknięte.
Jak podkreśla ekspert, branżę fitness może czekać fala bankructw. Upaść mogą zarówno te najmniejsze, jak i sieciowe kluby. Obecnie trudno jednak oszacować możliwą skalę upadłości.
Tomasz Napiórkowski:
Niektóre kluby, które wysłały pismo do banków w odpowiednim terminie, nawet jeszcze przed ogłoszeniem przyjętego pakietu antykryzysowego, nie dostały odpowiedzi, a nawet zostały im pobrane raty kredytów. Więc to wsparcie tak naprawdę na ten moment nie jest dla nas odczuwalne. Gdy będziemy w stanie oszacować straty, na pewno wielu z nas rozważa złożenie pozwów, w których drugą stroną będzie Skarb Państwa.
Nawet w przypadku, gdyby siłownie zostały otwarte od maja, minie kilka miesięcy, zanim do klubów zacznie przychodzić tyle osób, co przed wybuchem pandemii. Dlatego część siłowni próbuje działać już teraz, np. oferując ćwiczenia z instruktorem online, poprzez stream za część zwykłej ceny. Dla instruktorów to w tym momencie jedyne źródło zarobku.
Tomasz Napiórkowski:
Już teraz szacuje się bezrobocie na poziomie 20, może nawet 30%, jeśli kwarantanna będzie trwać zbyt długo. To, co rekomendujemy jako branża, to objęcie kwarantanną tych, którzy są najbardziej narażeni na koronawirusa, a pozwolenie pozostałym działać i stawiać gospodarkę na nowo.