W cyklu ”Stolica Historii” Piotr Banasiak opowiada o autorze bardzo popularnej piosenki Powstania Warszawskiego.
Kolejny felieton pod wspólną nazwą: Stolica historii. Przedstawiają członkowie Towarzystwa Miłośników Historii w Warszawie, które są już od ponad roku emitowane w każdą sobotę o 17:15, w nieco skróconej wersji, w Radiu Kolor.
Podcast Radia Kolor jest pod tekstem.
Dziś śpiewająco!
Z cyklu:
Stolica historii. Przedstawiają członkowie
Towarzystwa Miłośników Historii w Warszawie.
Odcinek XLIX:
Życie i twórczość
Stanisława Ryszarda Dobrowolskiego
autora piosenki
”Warszawskie dzieci”
Opowiada Piotr Banasiak
27 listopada 2023 r. mija 38 rocznica śmierci Stanisława Ryszarda Dobrowolskiego.
Ten niespokojny duch stolicy, potomek generała Insurekcji Kościuszkowskiej Jakuba Jasińskiego urodził się 14 marca 1907 r. w Warszawie.
Wychowywał się w rodzinie robotniczej związanej z Polską Partią Socjalistyczną. Maturę zdał w Gimnazjum Mikołaja Reja a następnie studiował na Uniwersytecie Warszawskim polonistykę i prawo. Studiów jednak ze względu na pogarszającą się sytuacje materialną nie ukończył.
Był współorganizatorem stowarzyszenia literackiego „Kwadryga”, które odwoływało się do poezji zaangażowanej społecznie. Przyjaźnił się z jednym z członków grupy – Konstantym Ildefonsem Gałczyńskim – będąc świadkiem na jego ślubie z Natalią Awałow w cerkwi na warszawskiej Pradze pod wezwaniem Świętej Marii Magdaleny.
Pod koniec lat trzydziestych jego poglądy polityczne uległy radykalizacji. Wraz z Lucjanem Szenwaldem i Wandą Wasilewską zbliżył się do środowiska skupionego wokół Komunistycznej Partii Polski.
W dwudziestoleciu międzywojennym wydał sześć tomików wierszy.
Rozgłos przyniósł mu poemat pt. „Powrót na Powiśle”, w którym, czerpiąc z poetycki barokowej, poruszał kwestie społeczne w odwołaniu do młodzieńczej biografii. Był jednym z bohaterów (jako Zygmunt Stukonis) niezwykle głośnej i skandalizującej powieści pt. „Wspólny pokój”. Warto tu dodać, że Zbigniew Uniłowski napisał ją w mieszkaniu Dobrowolskiego przy ul. Nowiniarskiej 2 w Warszawie.
W czasie okupacji hitlerowskiej brał udział w tajnym życiu literackim.
Z narażeniem życia pomagał żonie i jej najbliższej rodzinie o pochodzeniu żydowskim. Wybrankom serca Dobrowolskiego była utalentowana pianistka Cecylia Berenson. Przez ojca była ona spokrewniona ze znany, żydowskim adwokatem związanym z PPS Leonem Berensonem (specjalistom od procesów politycznych) a przez matkę z domu Rokach – z nie mniej sławnym cadykiem cudotwórcą z Bełza Aharonem Rokeachem.
Dobrowolski był kierownikiem referatu literackiego w Biurze Informacji i Propagandy Armii Krajowej. Napisał wtedy dwie niezwykle popularne piosenki, które śpiewano na barykadach stolicy – „Szturmówkę” (muzyka Jan Ekier):
Bo dla naszej kompanii szturmowej nie ma przeszkód i nie ma złych dróg.
Kto na drodze – granatem wal w głowę!
I bywaj zdrów!
I prowadź Bóg!
oraz wspomniane już „Warszawskie dzieci” (muzyka Andrzej Panufnik).
Jako oficer o pseudonimie Goliard walczył w Powstaniu Warszawskim i został odznaczony Krzyżem Walecznych. Po zakończeniu walk wywieziono go do obozu jenieckiego Lamsdorf.
Po powrocie do Polski wstąpił do Ludowego Wojska Polskiego, gdzie był korespondentem „Polski Zbrojnej” w czasie operacji zdobycia Berlina.
W 1946 r. napisał do melodii Władysława Szpilmana (przypomnijmy, że to bohater głośnego filmu Romana Polańskiego „Pianista”) niezwykle popularną pieśń masową pt. „Do roboty”, której refren – jak wspominał Wojciech Kilar – znała cała Polska:
Hej, junacy – hej, chłopcy, dziewczęta,
do roboty!… do roboty!…
Jedno hasło jak rozkaz pamiętaj:
Do roboty!… do roboty!….
Był członkiem PZPR i przez wiele lat pełnił funkcje prezesa ZAIKSU i kierownika literackiego Państwowego Zespołu Pieśni i Tańca Mazowsze. Nie musiał dokonywać wtedy gwałtownego zwrotu na lewo, jak robiło to wielu pisarzy czy intelektualistów. Nie był to u niego wybór koniunkturalny, ale konsekwencja przedwojennych zapatrywań. Polska Ludowa, odwołująca się do haseł sprawiedliwości społecznej, miała być materializacją jego młodzieńczych marzeń. Nie on jeden przeżył gorzkie rozczarowanie, ale wiary w socjalizm nie utracił nigdy.
Zarzucać mu można wiele.
Naiwność polityczną, pisanie panegiryków na część Stalina czy generała Świerczewskiego (trzeba tu jednak dodać, że na tle innych kolegów po piórze był wyjątkowo oszczędny w sławieniu partyjnych dygnitarzy). Ale nigdy nie był tępym doktrynerem.
Nigdy nie zapomniał o Powstaniu Warszawskim w swoich wystąpieniach prywatnych czy publicznych, choć szczególnie w okresie stalinowskim był to temat bardzo niebezpieczny. System, w który bezgranicznie wierzył, nie przesłonił mu człowieka.
W tym okresie dużą popularnością cieszył się jego utwór pt. „Warszawski dzień” napisany do muzyki Tadeusza Sygietyńskiego, a rozsławiony wśród polonii na całym świecie przez zespól „Mazowsze.
Nad Wisłą wstaje warszawski dzień
i mknie tramwajem warszawski dzień!
Do szkół od nowa, do biur od nowa,
gna do rusztowań warszawski dzień!
Co sił w ramionach, ile tchu w piersi,
dla swej stolicy w sercu najpierwszej!
Po śmierci pierwszej żony w 1973 r. ożenił się z Sabiną Figiel kierowniczką biblioteki powiatowej w Płocku. Nawiązał w tym okresie współpracę z Towarzystwem Naukowym Płockim. W księdze pamiątkowej Towarzystwo poeta dokonał wpisu testamentowego:
Niniejszym działając w pełni świadomości stwierdzam, traktując to oświadczenie jako testament, że wszystko co posiadamy i co nam się będzie kiedykolwiek za naszego życia i po naszej śmierci należał, po naszym jak najdłuższym życiu ma stanowić własność Towarzystwa Naukowego Płockiego.
W 1976 roku obawiając się odepchnięcia od władzy liberalnej ekipy Edwarda Gierka, poparł represje wobec strajkujących w Radomiu. Sądził, że zamieszki wywołane zostały na skutek walk frakcyjnych wewnątrz PZPR.
W jednym z przemówień zrewoltowanych robotników nazwał warchołami. Sformułowanie to natychmiast podchwycone zostało i wykorzystane przez ówczesną propagandę rządową.
Po tym incydencie Dobrowolski, wycofał się na dobre z życia politycznego.
Podupadł na zdrowiu. Zmarł 27 listopada 1985 r. w Warszawie.
Pochowany został na cmentarzu wojskowym na Powązkach.
Po wojnie napisał blisko pięćdziesiąt książek (powieści, opowiadania, dramaty), jednak żadna z nich nie zapewniła mu trwałego miejsca w historii literatury.
Co można polecić z jego twórczości współczesnemu czytelnikowi?
Przede wszystkim bardzo ciekawe pamiętniki „Chmurnie i durnie”, „Tamte dni i lata” i może kilkanaście wierszy i opowiadań. Na pewno jeszcze szkice historyczno-literackie o Warszawie.
Ktoś powie, że to bardzo mało, jak na blisko sześćdziesiąt lat pracy literackiej. Z drugiej jednak strony niewielu poetów pozostawiło po sobie słowa, które ciągle są na ustach potomnych i budzą patriotyczne emocje i wyciskają łzy wzruszenia.
Piotr Banasiak
Studiował na Uniwersytecie Warszawskim i Akademii Wychowania Fizycznego w Poznaniu.
Kustosz w Muzeum Sportu i Turystyki.
Przewodniczący Stowarzyszenia Miłośników Twórczości Brunona Jasieńskiego.
Zapalony turysta, cyklista i biegacz długodystansowy.
Od pół roku członek Sekcji Historii Sportu i Turystyki Towarzystwa Miłośników Historii.
Podcast Radia Kolor
4:56 min.
Zobacz też inne odcinki cyklu:
- Lista odcinków: [LINK]